Nikogo nie powinno zdziwić stwierdzenie, że dzisiejsza gra Team Liquid w LCS jest mierna. Czterokrotni mistrzowie amerykańskiej ligi wyglądają, jakby byli cieniem samego siebie. Na ten i inne tematy wypowiedział się Broxah.

Nowy zespół Duńczyka zajmuje obecnie siódmą pozycje w tabeli LCS. Dla zespołu, który składa się z finalistów i mistrzów świata, zdecydowanie nie jest to satysfakcjonujący rezultat. Początkowo włodarze organizacji mogli tłumaczyć mierne wyniki brakiem podstawowego leśnika – Broxaha, ze względu na problemy z wizą. Następnie argumentem była mała ilość godzin wkładanych w treningi. Przecież były gracz fnatic był z Liquid od paru dni, i nie było kiedy popracować nad synergią.

Czasy wymówek się jednak skończyły. Do zakończenia fazy zasadniczej LCS zostały dwie kolejki, w których Team Liquid musi dać z siebie wszystko, jeżeli pragnie wziąć udział w play-offach. Chociaż, nie jest to dzisiaj największym wyzwaniem, ze względu na nowy system kwalifikacji, według którego aż osiem na dziesięć zespołów z zaatlantyckiej ligi wchodzi do fazy pucharowej.

Po porażce z Immortals w poniedziałkowy wieczór, w krótkim wywiadzie z Ashley Kang, Broxah wypowiedział się na temat obecnej sytuacji jego drużyny. „Mam wrażenie, że nasza współpraca i komunikacja w tym tygodniu nie była na takim poziomie, jak w przeszłym, kiedy zrobiliśmy 2-0”, tak podsumowuje Duńczyk ostatnie dwa tygodnie, i rozstrzał pomiędzy perfekcyjnym weekendem z dwoma wygranymi, a następnie mizernym z dwoma przegranymi. Kiedy zapytany o źródło problemów, Broxah nie krył swojej frustracji. „Nie gramy wystarczająco agresywnie na scenie. W treningach radzimy sobie fantastycznie, robimy progres, a potem przyjeżdżamy do studia, wchodzimy na scenę, i nie jesteśmy już zespołem, który pokazywał się w scrimach.”

Czy Team Liquid powróci do swojej szczytowej formy w najbliższych tygodniach? W wywiadzie, który przeprowadziliśmy ostatnio z Jankosem, dostaliśmy odpowiedź, że tak. Za to pełen wywiad z Broxahem na YouTube możecie zobaczyć pod tym linkiem.