Światu znane są przypadki przesiadania się z symulatorów komputerowych do prawdziwego samochodu. W przypadku czterech kółek simracing jest bardzo zbliżony do prawdziwej jazdy samochodem i w ramach choćby treningu korzystają z tego rozwiązania tacy zawodnicy jak Lewis Hamilton lub Max Verstappen. Gry motocyklowe również doczekały się zaawansowanych symulatorów, jednak nie są one przystosowane do warunków domowych i tak wszechobecne jak osprzęt do samochodówek. Czy w takim razie można rozpocząć przygodę z motocyklowym torowaniem mając wcześniej styczność jedynie z padem i grając w takie gry jak MotoGP, Ride lub GP Bikes?

Dawniej gry motocyklowe były zwykłą niezobowiązującą rozgrywką, która nie miała zbyt wiele wspólnego z jazdą prawdziwym motocyklem. Ostatnimi czasy tytuły te zaczęły jednak iść bardzo mocno w stronę wysokiego poziomu realizmu, niesamowicie odzwierciedlając zachowanie prawdziwego motocykla w wirtualu. Nie tworzą ich już wyłącznie programiści, ale także prawdziwi zawodnicy, którzy dzielą się swoim doświadczeniem i pomagają deweloperom przenieść wyścigową wiedzę do kolejnych linijek kodu.

Oczywiście gracz który otrzymuje finalny produkt, a który nie miał styczności z wyjazdem na prawdziwy tor, może jedynie bazować na tym co usłyszy na temat gry w oficjalnych komunikatach, zaledwie zakładając że są one prawdziwe. Podobnie było ze mną na przestrzeni ostatnich lat. Ciężko było mi zweryfikować informacje na temat realizmu takiej gry, dlatego zacząłem kontaktować się z kolejnymi zespołami wyścigowymi, mechanikami i przede wszystkim z profesjonalnymi zawodnikami, jak choćby z Pawłem Szkopkiem, aby móc zrozumieć na ile zachowania wirtualnego motocykla są wiernie odwzorowane. Dzięki wielu porównaniom teraz już wiem, że realizm w tego typu grach to nie jest jedynie marketingowe mydlenie oczu. Jeśli w takim razie każda reakcja na gaz, hamulec, praca zawieszenia, ruch i pozycja zawodnika na motocyklu, są tak realnie odwzorowane to powinienem móc wyjechać na tor będąc świetnie przygotowanym – w teorii. W końcu przyszedł moment w którym mogłem powiedzieć – sprawdzam!

Przed swoim pierwszym wyjazdem na tor posiadałem jedynie wiedzę z gier takich jak najnowsze MotoGP i Ride, oczywiście zweryfikowaną przez zawodowych zawodników. Nikt bezpośrednio przed wyjazdem z depo nie przeprowadził ze mną skrupulatnego szkolenia na temat tego co robić i jak się zachować na motocyklu w określonych przypadkach. Wszystko wyszło naturalnie i… w moim przypadku granie faktycznie sprawiło, że wejście w realne torowanie było znacznie ułatwione! Jazda Yamahą R3 przychodziła dość łatwo co oczywiście nie znaczy, że w momencie stałem się rekordzistą toru, nic z tych rzeczy. Prędkość i kolejne próby przekraczania granic przychodziły z czasem, ale nie o to w tym jednak chodziło. Głównym atutem grania było bronienie się w określonych sytuacjach i zrozumienie co stanie się z motocyklem jeśli wykonam jakiś konkretny ruch lub manewr. W ten sposób wybroniłem się z uślizgu tyłu po zbyt szybkiej redukcji biegów bez sprzęgła anty hoppingowego, a nawet z delikatnego uślizgu przodu. Jak już wspomniałem, nikt mnie tego nie uczył. Wiedza co zrobić w takich sytuacjach była wypracowana poprzez najnowsze gry motocyklowe. Dodam jeszcze, że granie wyrobiło u mnie bardzo dobrą reakcję na aktualne zdarzenia i ewentualne unikanie przeszkód (również na drodze).

Drugą korzyścią było zweryfikowanie na własnej skórze czy prawdziwy motocykl na torze prowadzi się choć trochę podobnie do tego w grze. Tu nadal gra pozostaje grą i nie daje takich odczuć, ale wiele z tej jazdy jest bardzo zbliżona, natomiast w kwestii zachowania maszyny na nasze polecenia – wszystko. Po całej tej sytuacji wpadł mi w ręce symulator GP Bikes, który jeszcze lepiej oddaje powyższe i z pewnością pozwala nabyć dokładniejszą wiedzę na temat torowania. Dochodząc do sedna – tak, dzisiaj gry są świetnie odwzorowane pod kątem realizmu i faktycznie dają możliwość w sposób teoretyczny dobrze przygotować motocyklistę do pierwszego razu na torze. Nie zmienia to jednak faktu, że nie powinno się bazować jedynie na wiedzy pozyskanej z gier. Jasne, bardzo pomagają, czego jestem żywym przykładem, ale warto słuchać rad kogoś mądrzejszego w tej materii np. zawodników lub wyspecjalizowanych instruktorów. Takie połączenie po prostu przyspieszy nieco nasz proces nauki, dlatego nie bójcie się sięgać po gry motocyklowe. Można z nich wyciągnąć naprawdę sporą dawkę przydatnej wiedzy, a podczas zimy przy okazji pozwolą nie wypaść z rytmu i dostarczą kawał dobrej rozrywki.