Reprezentant x-kom AGO odnotował najlepszy wynik pośród wszystkich Polaków na tegorocznym Intel Extreme Masters Katowice. Po zakończeniu rywalizacji podzielił się z nami przemyśleniami dotyczącymi nowego systemu turniejowego, a także przebiegu rywalizacji w stolicy Śląska.

Blizzard zdecydował się na trzyletnie przedłużenie StarCrafta II pod względem esportowym. Czy wybranie ESL za wykonawcę rozgrywek jest trafną decyzją?

Mikołaj „Elazer” Ogonowski: Nie sądzę, że ktoś mógłby to zrobić lepiej. Osobiście jestem zadowolony z decyzji, aby StarCrafta II przejął ESL. Będzie zdecydowanie lepiej niż za czasów Blizzarda, który, choć stworzył świetne gry, nie był mistrzem w organizowaniu turniejów. Jako gracze jesteśmy do tego przyzwyczajeni, ale w porównaniu do innych gier, była to wielka klapa. Terminy rozgrywek były podawane o wiele za późno, przez co trudno było organizować sobie życie. Z ESL będzie wszystko w porządku, jak powinno być od dawna, na wzór pozostałych tytułów.

Zatem ESL wprowadzi do życia profesjonalnego gracza więcej spokoju i regularności?

StarCraft II wyglądał dziwnie w porównaniu do innych gier. Pozostałe tytuły esportowe miały bardzo ładnie rozpisane wszystkie rozgrywki od początku roku, do jego zakończenia. Jest tak z CS-em, LoL-em czy nawet Dotą.

W przypadku SC2 wiedzieliśmy, co się będzie działo przez jeden rok, ale nawet w jego trakcie ogłaszali niektóre turnieje. Na przykład GSL vs. The World, o którym nic nie wiedzieliśmy. O terminie jego rozgrywek dowiedzieliśmy się około miesiąc wcześniej. Teraz jestem pewien tej regularności. Będzie znacznie łatwiej stać się profesjonalnym graczem, jak i nim pozostać. Wcześniej było to ciężkie – nie wiedzieliśmy, czy StarCraft II będzie kontynuowany za rok. Obecnie wiemy, że mamy przed sobą trzy lata pewnych rozgrywek i dopiero za jakiś czas będziemy mogli myśleć o ewentualnej emeryturze czy zmianie zajęcia.

Od jednego z polskich komentatorów usłyszałem, że Twój trening na IEM Katowice wynosił nawet 40 gier dziennie. Czy z perspektywy czasu przyłożyłbyś się bardziej lub skupił na innym aspekcie rozgrywki?

Skłamałbym mówiąc, że grałem codziennie czterdzieści gier. Planem minimum było dwadzieścia, choć czasem ich ilość sięgała do tych czterdziestu. Dużo czasu spędziłem na analizie gier, więcej niż zwykle. Rozmawiałem na ten temat dużo z moim trenerem, Matizem. Bardzo dużo z nim ostatnio współpracuję przy kweście analizy, nie tylko przeciwników, ale też moich gier, jak i innych profesjonalistów.

Uważam, że zrobiłem duży progres i jestem zadowolony z przygotowania do IEM Katowice i mojego poziomu gry. Troszeczkę zawaliłem w turnieju, ale nie jestem jakoś bardzo zawiedziony. Były to małe, głupie pomyłki, gdzie zawiodło moje wykonanie. Takie błędy czasem się zdarzają, ale jednak najważniejszy jest dobry trening, a ten był na odpowiednim poziomie.

Jakiego momentu z fazy grupowej z perspektywy czasu żałujesz? Czy jest coś, co mogłeś zrobić lepiej?

Jest to gra trzecia na Solara, kiedy zdecydowałem się na tzw. 12 pool spine crawlery, taki bardzo silny rush. Zapomniałem Overlorda zrobić na czas, co jest bardzo głupią i podstawową pomyłką. Wydaje mi się, że byłem za bardzo skoncentrowany na rozgrywce, odleciałem myślami i przez to ta jednostka powstała o około pięć sekund za późno, co totalnie pokrzyżowało moje plany. Ten all-in musi być zgrany co do sekundy, a spóźniony nawet o najkrótszą chwilę działa beznadziejnie.

Można więc uznać, że od awansu dzieliło Cię zaledwie pięć sekund?

Prawie i tak go pokonałem. Mówi mi to jednak, że gdybym nie zapomniał tego Overlorda, to na pewno bym zwyciężył. To był naprawdę głupi błąd.

Sądzisz, że zwycięstwo przeciwko Solarowi, a co za tym idzie awansowanie, pozwoliłoby Ci powalczyć o Spodek?

Myślę, że tak. Gdybym awansował, grałbym kolejno przeciwko Darkowi oraz Rogue’owi, czyli samo Zerg vs Zerg, a jest to mój najlepszy matchup. Byłbym wręcz faworytem do Spodka, gdybym wygrał ten mecz.

Byłeś jednym z niewielu zachodnich graczy, którym udało się zajść tak daleko w turnieju. Czy któryś z foreignerów wystąpił poniżej oczekiwań, które zakładałeś?

Osobiście, wbrew wielu opiniom, oczekiwałem, że Reynor nie awansuje. Nie grał ostatnio zbyt dobrze. Myślę, że Harstem miał szansę. Oczywiście, często zawala w rozgrywkach, jednak był bardzo dobry w trakcie treningu. Sądziłem, że zdoła się zakwalifikować, a odpadł bardzo szybko.

To samo tyczy się Polaków, souLa i MaNy. Grali znacznie lepiej, załapali wręcz formę roku i od bardzo dawna tak dobrze nie grali. To jednak tylko przykłady, albowiem jest bardzo wielu dobrych graczy, którzy nie potrafią umiejętności pokazywanych online przełożyć na najważniejsze turnieje.

Katowice stały się jednak miejscem przebłysku formy kilku graczy – Lambo czy ShoWTimE. Od dłuższego czasu nie pokazywali się z dobrej strony na dużych turniejach.

ShoWTimE i Lambo zawsze grają na światowym poziomie. Zazwyczaj nie przyglądam się ich zmaganiom online, ale za każdym razem, gdy spotykamy się na ważnych turniejach, są w dobrej dyspozycji. Przynajmniej najlepsza ósemka foreignerów.

Mówiąc o samym Lambo, muszę przyznać, że jest bardzo inteligentnym graczem i przygotowuje dużo specjalnych strategii. Zarówno ogólnych, jak i celowanych w danego przeciwnika. Czyni go to groźnym przeciwnikiem na takich turniejach, jak IEM Katowice. Za jego słaby punkt wskazałbym jednak mentalność – wczesne porażki w fazie grupowej doprowadziły do załamania, a jednak nie przegrał na byle kogo, a samego Serrala i Cure’a.

Czy informacja o zamknięciu imprezy dla publiczności wpłynęła na Twoją dyspozycję?

Staram się nie zwracać na to uwagi. Muszę jednak przyznać, że jestem podekscytowany do gry przed polską publicznością zebraną w audytorium, przed polską publicznością i społecznością Netwars. Czym innym jest jednak Spodek, który stanowi obiekt marzeń większości profesjonalnych zawodników.

Gdy usłyszałem, że nie będzie żadnych fanów, choć podkreślam, że staram się nie zwracać na to uwagi, zmniejszyło to nieco motywacje. Nie twierdzę, że przez to gorzej grałem, ale zmieniło nieco nastawienia w psychice. Na pewno presja trochę zeszła, bo nawet ewentualny awans do Spodka oznaczałby grę przed pustymi trybunami. Oczywiście, na szali jest ogromna ilość pieniędzy, ale nawet zdobycie szczytu podium nie jest spełnieniem marzeń – każdy wyobraża sobie gigantyczną publiczność. Przy pustej hali byłoby to bardzo dziwne.

Wypowiadasz się o sobie bardzo pewnie. Jakie są twoje plany na przyszłość, minimalne założenia na nadchodzące turnieje?

W tym roku chcę zrobić duży progres w moim poziomie gry, wejść do czołowej trójki Europy. Przykładam się do treningów, niezwykle mocno od trzech miesięcy. Widzę już postęp, więc wierzę, że jeśli podtrzymam to przez kilka miesięcy albo nawet lat, to będę w stanie wygrywać najważniejsze turnieje. Teraz gdy wiem, że StarCraft II będzie miał turnieje przez trzy lata, mogę się temu poświęcić bez ryzyka, a także ze sporą motywacją.

W poprzednim roku nie byłem za bardzo zadowolony, gdy dochodziłem do ćwierćfinałów. Jest to taki wynik niby minimum, ale jednak nic specjalnego. Dopiero półfinały i sam finał dają mi powód do zadowolenia. Jest to zatem dla mnie plan minimum na wszystkie turnieje, a z obecną formą mogę jak najbardziej liczyć na tak wysokie miejsca.

Daniel „Vecarius” Hudoń – śledź autora na twitterze →