Intel Extreme Masters. Trzy słowa, które wzbudzają pożądanie w całym środowisku e-sportowym. Pojechać chce tam chyba każdy niezależnie od tego, czy jako gracz, czy jako widz. Można rzec, że wielu związanych z grami ma za marzenie odwiedzenie Katowic. Jednak o ile sam IEM organizowany jest od 10 lat, to w tym roku będzie to dopiero czwarty raz, kiedy odbywa się w Polsce. W większości największy szał na to wydarzenie zaczął się po wygranej Virtus.pro w 2014 roku, a pierwszy ślad zaznaczał się już rok wcześniej. To właśnie w 2013 między 18, a 20 stycznia zaczęła się właściwa historia IEMu w Polsce.


Michał „Carmac” Blicharz, Krzysztof Pikiewicz, ówcześni włodarze miasta Katowice. Złota ekipa? Być może. To właśnie w tym gronie dokonało się spełnienie marzeń nie tylko Michała, ale również wielu innych ludzi. Szczerze mówiąc mało kto zwraca uwagę na podstawy IEMu w Polsce, a przecież bez solidnego początku nie można stworzyć niczego trwałego i rozwojowego. Większość ludzi mówi, że to po prostu sprawka ESL, ot tyle. Jednak to nie jest tylko tyle.

© Intel Extreme Masters

Połączenie sił organizacyjnych z Electronic Sport League w postaci Michała „Carmac” Blicharza, który zajmuje miejsce dyrektora ProGamingu, Krzysztofa Pikiewicza będącego członkiem polskiego ESL i „centrum dowodzenia” miasta Katowice w postaci radnego oraz ówczesnego prezydenta, poskutkowało stworzeniem wręcz złotej drużyny, która doprowadziła do zorganizowania tak prestiżowego wydarzenia e-sportowego w Polsce. Cofnijmy się trzy lata wstecz, aby przyjrzeć się sprawie od początku.

„Na Facebooku zgłosił się do mnie radny miasta Katowice i okazało się, że mamy wspólnych znajomych. Skontaktowałem go z Krzyśkiem Pikiewiczem z polskiego ESL, a w pewnym momencie jestem w garniturze z Panem Prezydentem Piotrem Uszokiem i widać, że obie strony bardzo chcą to zrobić wspólnie.”

Może brzmi to błaho, ale tak wyglądało to z perspektywy Michała. Chęci i zainteresowanie. Właśnie tyle wystarczyło do zainicjowania imprezy, która w tym roku odbędzie się w Katowicach po raz czwarty. W zasadzie nic nie bierze się w e-sporcie z innych czynników jak te dwa. Potem rodzą się na bazie tego marzenia i cele, do których dąży się za wszelką cenę. Nie inaczej było w przypadku Carmac'a.

„To było moje profesjonalne jak i osobiste marzenie od dłuższego czasu. Osobiste trochę dłużej niż profesjonalne, bo profesjonalnie wiedziałem od czasu jak była impreza Blizzarda w Warszawie, którą miałem przyjemność prowadzić. Wiedziałem, że fani dopiszą i wiedziałem, że byłby to dobry wybór, żeby zrobić imprezę w Polsce. Nie ukrywam, że wyszedłem na scenę podczas otwarcia i świeczki w oczach się zapaliły.”

Intel Extreme Masters

Można rzec, że Carmac, jak i reszta osób zaangażowana w tworzenie eventu, a było ich naprawdę wiele i z roku na rok ta liczba rośnie, spełnili nie tylko swoje marzenia o imprezie tej rangi w katowickim Spodku, ale też tysięcy ludzi, którzy wówczas interesowali się e-sportem.

Jednak dlaczego Katowice? Michał Carmac Blicharz przyznaje, że na tamtą chwilę nie znał nawet lepszego miejsca do organizacji takiego eventu. Spodek to prestiż sam w sobie i w dodatku o idealnej infrastrukturze sprzyjającej takiemu wydarzeniu. Ponadto jest to takie miejsce, które można idealnie zagospodarować pod kątem potrzeb. Zresztą ciężko wyobrazić sobie Intel Extreme Masters w innej lokalizacji, może to już kwestia przyzwyczajenia, a nawet jeśli tak właśnie jest, to można tylko pogratulować wszystkim tym, którzy byli zamieszani w organizację pierwszej edycji. Jedyne co przeszkadza w miejscu takim jak Spodek to ilość miejsc, ponieważ jak sam Carmac powiedział nie spodziewał się takiej ilości ludzi podczas pierwszego IEMu w Polsce, nie przewidział tego, że będzie bardzo dużo oczekujących na zewnątrz. Jednak mając takie doświadczenie za sobą nawet i z tym sobie poradził organizując telebimy i miejsca do ogrzania się. Już wtedy zaznaczył, że aby nie dochodziło do widoku rozgoryczonych ludzi czekających na wejście do Spodka muszą zostać wprowadzone bilety i to nie ze względu na chciwość, bo nie chodzi o zyski. Tylko z powodu aby wprowadzić pewne ograniczenia.

fot. Intel Extreme Masters

Czy patrząc z perspektywy czasu wprowadzenie biletów zminimalizowało liczbę tłumów w kolejce? Nie można się z tym zgodzić. Być może przyczyną jest właśnie wcześniej wspomniana wygrana Virtus.pro w 2014, zwykły brak funduszy na bilety bądź też brak szczęścia przy ich zdobywaniu albo tak wielki prestiż tego wydarzenia, który wzrósł od momentu pierwszej edycji w Polsce. Na początku Katowice były po prostu jednym z wielu przystanków na trasie Intel Extreme Masters. Odniesiono wtedy gigantyczny sukces, który z pewnością wpłynął na mianowanie miasta miejscem, gdzie miały odbywać się finały w 2014 roku. W następnym roku postanowiono to kontynuować, a za chwilę będziemy świadkami zakończenia X sezonu Intel Extreme Masters. Nie ma co ukrywać, że na przestrzeni tych trzech lat Katowice nabrały sporego znaczenia w świecie e-sportu.

fot. Intel Extreme Masters

Ciekawie podsumował historię IEMu w Polsce Ralf Reichert, Managing Director w ESL, który zaznacza, że

Trzy sezony zmagań wystarczyły, by stwierdzić, że e-sport może dawać niesamowite, niepowtarzalne wspomnienia. Społeczność była gotowa na to wydarzenie wtedy, a teraz jest gotowa jeszcze bardziej. Ślę podziękowania do wszystkich, dzięki którym ten event się odbył. Każdy z nas ma udział w jego sukcesie. 

Czy po takich słowach możemy liczyć na kolejne edycje Intel Extreme Masters w naszym kraju? Miejmy nadzieję, że tak, ponieważ z roku na rok zainteresowanie e-sportem wzrasta, a co za tym idzie to świetna okazja do pokazania Polski pod trochę innym kątem. Można uznać, a wręcz należy, że wspomniana wcześniej ekipa odpowiedzialna za zarodek IEMu w Katowicach wrzuciła swoje ponad trzy grosze do wprowadzenia Polski na arenę międzynarodową e-sportu. Pozostaje tylko wierzyć w pomyślną podróż ku rozwojowi polskiej sceny skoro drogę mamy solidną.

Fot. Intel Extreme Masters