Faker i spółka pewnie przejechali się dzisiaj po DragonX, kwalifikując się do kolejnego w historii organizacji finału. Czy mid laner pokona Gen.G i sięgnie po kolejny tytuł do kolekcji?

W międzyczasie kiedy wszystkie oczy skupione były na zachodzie, zwłaszcza na zwycięstwie G2 Esports i Cloud9, wielu z nas zapomniało o azjatyckich rozgrywkach. W koreańskiej jak i w chińskiej lidze, sezony co prawda z opóźnieniem, ze względu na koronawirusa, również powoli kończą sezony. Dzisiaj doszło do przedostatniego starcia w pierwszej z nich, gdzie Faker i spółka pewnie zdominowali DragonX. Triumf ten oznacza, że jedna z najbardziej utytułowanych organizacji na świecie, stanie niedługo w finale w walce o kolejne trofeum.

Sama seria z dzisiejszego poranka była dosyć emocjonująca. Pomimo jednostronnego pojedynku, który zakończył się 3-1, ze względu na jednorazową pobudkę ekipy Dorana, kompozycje obu zespołów i wybrani bohaterowie sprawiali, że miło się oglądało dzisiejszy mecz. Na dwóch pierwszych mapach decydującym elementem okazały się walki w jamie Nashora. Obie z nich zostały zainicjowane przez ewentualnych przegranych półfinału, którzy zdecydowali się na Barona zbyt lekkomyślnie. Nie potrafili go dokończyć do czasu ewentualnego odwetu ze strony T1, oddając na konto rywali cenne błogosławieństwo, a jednocześnie sporo złota z tytułu zdobytych eliminacji. Trzecia rozgrywka to definitywnie wpadka ze strony wielokrotnych mistrzów świata, którzy w czwartej nie zostawili już miejsca na usterki. Bezbłędna kontrola mapy i wizja sprawiły, że T1 po raz trzeci i ostatni zdobyło nexusa oponentów.

Finał LCK zostanie rozegrany w tę sobotę, 25 kwietnia. Naprzeciwko formacji Fakera do bitwy stanie Gen.G. Liderzy fazy zasadniczej będą mieli zdecydowanie trudne zadanie do wykonania. Pomimo bezapelacyjnej dominacji w sezonie, Clid i spółka mieli ogromne problemy z przejściem T1, ulegając im tym roku dwa razy. Jeżeli nie naprawili swoich błędów z tych spotkań, to najbardziej utytułowany mid laner na świecie może sięgnąć po kolejne trofeum.