Po raz pierwszy od wielu lat na najwyższym szczeblu podium zobaczymy nowy zespół. Dominację G2 Esports przełamią reprezentanci Rogue lub MAD Lions.

Europejskie rozgrywki League of Legends – pierwotnie znane jako EU LCS, zaś obecnie jako LEC – ruszyły czternastego kwietnia 2013 roku. Od tamtego momentu medal na szyi zwycięzców playoffów zawieszano szesnaście razy. Pomimo trwającej blisko dekadę historii na próżno szukać długiej listy drużyn, którym udało sięgnąć się po złoto. Wyłączając letnie rozgrywki 2014, kiedy tytuł mistrza udało zdobyć się formacji Alliance, ten wyczyn powtarzały dwie organizacje – Fnatic oraz G2 Esports.

Obecnie największa liczba trofeów spoczywa na koncie „Samurajów” – jest ich aż osiem. Minione lata pełne sukcesów Jankosa i spółki, a także wyjściowa piątka wzmocniona transferem Rekklesa, stawiały zespół w roli faworyta do wzniesienia kolejnego pucharu. Jak dowiedzieliśmy się w sobotni wieczór, za sprawą porażki przeciwko Rogue w półfinale drabinki przegranych, najbardziej utytułowana europejska formacja musiała porzucić plany o wzbogaceniu gablotki. Szanse na nadgonienie bezpośredniego rywala w wyścigu ilości pucharów straciło także Fnatic. Brytyjska organizacja rozstała się z playoffami po sromotnej porażce z FC Schalke 04 Esports.

Konkludując, oznacza to, że nadchodzący finał League of Legends European Championship wyłoni czwartą w historii rywalizacji Starego Kontynentu formację, która będzie szczycić się tytułem mistrza. Jedno z najważniejszych spotkań w historii europejskiej rywalizacji rozpocznie się już dziś o 17:00. Wówczas na Summoner’s Rift wystąpią zawodnicy reprezentujący barwy MAD Lions oraz Rogue. Co najważniejsze, nie ma tutaj mowy o przypadku. Obie ekipy udowodniły, że zasługują na uzyskaną szansę, a największym argument stanowi pokonanie G2 Esports.

Pomimo utraty Jankosa Polacy mają nadal komu kibicować. Polskiego akcentu w MAD Lions próżno szukać na pierwszy rzut oka, lecz doszukując się, należy zauważyć, że przed laty Humanoid przez krótki okres reprezentował Illuminar Gaming, wraz z którym zwyciężył Ultraligę. Oczy należy jednak skierować na naszych krajan – Inspireda oraz Trymbiego – dumnie reprezentujących barwy Rogue. Trzeba pamiętać, że zaledwie przed rokiem Trybus występował w barwach SK Gaming Prime, jednocześnie obejmując niechlubne dziesiąte miejsce w lidze niemieckiej. Dziś zaś ma szanse rozpocząć nowy rozdział w kronikach LEC.

Ostatecznie, niezależnie kto sięgnie po tytuł, pozostaje nam mieć nadzieję, że historia tym razem się nie powtórzy. Oby nowy mistrz nie był jedynie plamą w historii niczym Alliance, lecz grupą zmotywowanych graczy stale rywalizujących o kolejne trofeum.