Po dwóch latach rozłąki z Mid-Season Invitational, na międzynarodowy turniej powraca formacja Fnatic. Fenomenalna dyspozycja w wiosennych rozgrywkach nie mogła skutkować niczym innym niż zakończeniem splitu na pierwszym miejscu. Caps i spółka zostali nowymi królami Starego Kontynentu.

  • Belgium Toplane – Gabriel „Bwipo” Rau
  • Denmark Jungle – Mads „Broxah” Brock-Pedersen
  • Denmark Midlane – Rasmus „Caps” Winther
  • Sweden AD Carry – Martin „Rekkles” Larsson
  • Bulgaria Support – Zdravets „Hylissang” Iliev Galabov
  • France Rezerwowy – Paul „sOAZ” Boyer

Wraz z nastaniem 2018 roku, w europejskiej odsłonie League Championship Series doszło do wielu zmian. W wyniku przetasowań w składach spowodowanych poprzez obranie przez zawodników Ameryki Północnej jako kierunek emigracji rywalizacja o zdobycie chwalebnego tytułu najlepszej drużyny Starego Kontynentu ruszyła na nowo.

Drużyną, która nieznacznie ucierpiała pod względem zmian w zespole, było Fnatic. W porównaniu do bezpośredniego rywala z poprzednich lat, G2 Esports, wymiana zaledwie jednego zawodnika była niemalże niczym w przeciwieństwie do potrzeby całkowitego odbudowania składu. Jedyną zmianą, na którą zdecydowała się brytyjska organizacja, było zastąpienie Jesse’a „Jesiz” Le byłym zawodnikiem Unicorns of Love, Zdravetsem „Hylissang” Iliev Galabovem.

Początki wiosennych rozgrywek nie szły po myśli podopiecznych Dylana Falco. Po drugim tygodniu zmagań bilans ich spotkań wskazywał na dwie wygrane oraz dwie porażki. Największą nieoczekiwaną była przegrana przeciwko H2k. Mimo wszystko zawodnicy zdołali jednak odnaleźć się w panującej sytuacji, a wyraźna poprawa pod względem organizacji rozgrywki pozwoliła na uzyskanie współczynnika zwycięstw na poziomie 78%.

Nie można powiedzieć, że playoffy były dla zawodników Fnatic ciężką przeprawą. Pomimo roszady w składzie – z powodu kontuzji w meczach nie wystąpił Paul „sOAZ” Boyer, natomiast jego miejsce zajął Gabriel „Bwipo” Rau – ani razu nie doszło do sytuacji, gdy seria sprowadziła się do pełnych pięciu map. Triumf, a zarazem zdobycie możliwości wyjazdu na Mid-Season Invitational było jedynie przypieczętowaniem przejęcia władzy na Starym Kontynencie.

Fnatic powraca na Mid-Season Invitational po dwóch latach uznawania wyższości bezpośrednich rywali z G2 Esports. Zespół ma z całą pewnością wiele do udowodnienia, a obecny skład jest w stanie rywalizować z najlepszymi. Bezsprzecznie solidną podstawę zespołu stanowi duet z dolnej alei – wychowanek brytyjskiej organizacji, Martin „Rekkles” Larsson uchodzi za najlepszego strzelca w Europie, który jest w stanie konkurować z zawodnikami z całego świata. Wsparcie Zdravetsa „Hylissang” Iliev Galabova jest również niezwykle cenne. Gracz pochodzenia bułgarskiego na przestrzeni lat 2014-2017 występował w barwach Unicorns of Love, a jego nieprzeciętnie umiejętności przyciągnęły wzrok jednej z najlepszych europejskich formacji.Środkowa aleja w przypadku Fnatic od ponad roku pozostaje niezmienna. Dziewiętnastoletni Duńczyk, Rasmus „Caps” Winther nieustannie zachwyca sympatyków League of Legends niesamowitym pokazem umiejętności, coraz bardziej zasługując na nadany mu przydomek „Baby Faker”. W meczach sezonu zasadniczego posiadał najwyższy najwyższą ilość zdobytego złota na minutę pośród wszystkich midlanerów. Żaden z rywali nie był w stanie pobić go także pod względem tzw. Kill Participation.

Mads „Broxah” Brock-Pedersen to kolejny gracz pochodzący Danii, który reprezentuje barwy Fnatic. Sprawując rolę junglera, w minionym splicie był bezpośrednim rywalem Marcina „Jankos” Jankowskiego. Choć pojawiało się wiele głosów dotyczących, jakoby dwudziestolatek nie był w stanie podołać wyzwaniu występowania w najlepszej europejskiej lidze, Broxah szybko pokazem swoich umiejętności szybko uciął wszystkie nieprzychylne komentarze.

Kwestia zawodnika górnej alei na nadchodzący Mid-Season Invitational w przypadku Fnatic wciąż pozostaje zagwostką. Z uwagi na kontuzję sOAZa, przez ostatnie miesiące głównym toplanerem był Bwipo. Obecność Duńczyka miała spory wpływ na funkcjonowanie drużyny. Dotychczas działający wokół dolnej alei Broxah musiał poświęcać więcej uwagi górnej części mapy. W składzie na nadchodzący turniej, na chwilę obecną, Paul Boyer widnieje na pozycji rezerwowego, aczkolwiek jego pojawienie się w rozgrywce nie jest wykluczone. Wszystko jest uzależnione od stanu jego zdrowia, a także decyzji sztabu szkoleniowego.

Fnatic to z całą pewnością zespół, który potrafi rywalizować z najlepszymi drużynami na świecie. Teza ta została w przeszłości potwierdzona wielokrotnie, chociażby podczas Mistrzostw Świata pierwszego bądź piątego sezonu. Do najgorszych nie należą także zeszłoroczne występy w Chinach, gdzie Caps i spółka dotarli do ćwierćfinałów, a następnie odnieśli porażkę z rąk lokalnego Royal Never Give Up.

Przeciwnikiem zawodników z Europy nie będzie także presja. Wszyscy – z wyjątkiem Bwipo – są częścią międzynarodowej sceny od wielu lat. Dla Rekklesa czy sOAZa występ podczas dużych turniejów jest niczym chleb powszedni. Czynniki jak stres czy presja z całą pewnością nie będą mieć na graczy Fnatic większego wpływu, a do głosu dojdą tylko i wyłącznie umiejętności. Kto wie, może tym razem drużyna ze Starego Kontynentu dosięgnie dotychczas niedoścignionych Azjatów?