Sobotnie spotkania z pewnością można określić mianem zaskakujących, wszak w większości spotkań domniemani faworyci musieli uznać wyższość rywali. Taki los spotkał między innymi Rogue oraz MAD Lions, które jednocześnie nie zagwarantowały sobie jeszcze miejsca w fazie pucharowej.
Przed startem dzisiejszych rozgrywek cztery gry pozostały każdej z drużyn do zakończenia summer splitu, a dla niektórych z nich, całego sezonu. Jedynie MAD Lions oraz Rogue mogą być niemalże pewne swojej pozycji w top 2, jednakże nie udało im się potwierdzić tego we wczorajszych meczach. Jak co kolejkę, oczy były skupione na środku tabeli, w której mamy istny wyścig szczurów po pozostałe cztery miejsca w play-offach. Warto wspomnieć, że trzecia i czwarta lokata zagra w upper brakecie, posiadając „drugie życie” w dolnej drabince. Piąta i szósta ekipa niestety będzie zmuszona wystartować w gorszej pozycji.
Niespodziewane wygrane rozpoczęły się od pierwszego meczu, w którym to Schalke 04 pokonało Origen z Jactrollem w szeregach. Te zaskakujące zwycięstwo przedłuża szansę niemieckiej organizacji na play-offy, chociaż można je nazwać zaledwie matematycznymi szansami, gdyż dostaje się ona do nich w zaledwie 8% scenariuszy. Następnie Misfits uległo Excel Esports, a Rogue musiało uznać wyższość SK Gaming, które obecnie zajmuje ex aequo trzecią lokatę.
W rozgrywce między MAD Lions kontra Vitality francuska organizacja radziła sobie bardzo dobrze w early game, chociaż Lwy dotrzymywały im tempa. Comp i spółka mieli więcej eliminacji i smoków na swoim koncie, chociaż liczba tego pierwszego byłaby większa, gdyby nie to, że ich rywale nieraz uciekli z minimalną ilością życia. Z każdą kolejną potyczką, to podopieczni Duke'a przechylali odrobinę szalę spotkania na swoją stronę. MAD Lions zostało za długo w bazie oponentów po wyeliminowaniu Compa, za co przypłacili życiem większości swoich członków. To udostępniło Vitality Barona, aczkolwiek Lwy zmobilizowały się na tyle szybko, żeby zgarnąć na to Elder Dragona. To było jednak za mało żeby złamać underdogów – obronili oni bazę, a następnie wygrali finalny teamfight na midzie, który umożliwił im zwycięstwo.
Meczem tygodnia niewątpliwie było G2 Esports podejmujące fnatic. Tym razem było to raczej bardziej ze względu na historie obu organizacji, niżeli ich poziom, gdyż obie ekipy nie dochodzą do szczytu swoich umiejętności. Niemniej, Jankos i spółka pokazali, że jest im coraz bliżej formy z lat świetności, gdyż z zawodnikami w pomarańczowo-czarnych trykotach nie mieli najmniejszego problemu. Agresywny early game G2 Esports, do którego organizacja przyzwyczaiła nas na przestrzeni ostatniego roku, dosyć prędko zrównała rywali do parteru. Stawiali oni opór, ale na nieszczęście fnatic, znowuż nieskuteczny.
LEC powraca z ostatnią kolejką fazy zasadniczej w kolejnym tygodniu. Tak jak na rozpoczęcie lata, na jego zamknięcie również czeka nas Superweek. Dlatego też pierwsze spotkanie, jakim będzie Vitality podejmujące Rogue, rozpocznie się w piątek o godzinie 18:00, a ostatnie, czyli fnatic przeciwko SK Gaming, zobaczymy niedzielnego wieczoru, równo o 21:00. Transmisja jak zawsze na kanałach ligi w serwisie Twitch i YouTube, a polski komentarz usłyszycie na Polsat Games.