Zgodnie z planem, Marcin „Jankos” Jankowski i spółka odnieśli sukces w pojedynku z ostatnim w tabeli Excel.

Do tej pory w letnim sezonie League of Legends European Championship, mistrzowie MSI grają w dominujący sposób. No, może poza paroma wyjątkami, takimi jak gra z fnatic czy ich potyczki na Rift Rivals. Dzięki wczesnej agresji i naciskowi, który już od pierwszej minuty kładą na przeciwnika, trudno jest ich pokonać. Niefortunnie dla Patryka „Mystiques” Piórkowskiego i ekipy, G2 równie dobrze zagrało w tym spotkaniu. Excel Esports musiało uznać wyższość rywala.

Dana agresja rozpoczęła się już w okolicach 5 minuty. Pierwszą krew przelano w potyczce na dolnej alejce, gdzie duety z obydwu zespołów wymieniły się zabójstwami. Luka „Perkz” Perković był jednak o sekundę szybszy. Krótko po tej akcji, do agresji włączył się Jankos. Polak bardzo szybko zaczął dominować w dżungli, a grając Jarvanem IV miał on świetne predyspozycje do wczesnego gankowania. Główną uwagę poświęcił on dolnej linii, gdzie prędko odnotował 3 asysty i dwa zabójstwa. Jednocześnie, podczas tego całego zamieszania, Rasmus Borregaard „Caps” Winther pokazywał, dlaczego trzeba banować przeciwko niemu Akali. Duńczyk dwa razy zabił w pojedynkę swojego przeciwnika z linii, po czym zaczął zdobywać złoto na innych częściach mapy.

Kiedy na zegarze wybiła piętnasta minuta, różnica w złocie była ogromna. G2 Esports posiadało przewagę w wysokości niecałych 10 tysięcy. Na samej tabeli zabójstw, wynik wynosił 16 do 2. G2 prowadziło także 3 do 0 w ilości zniszczonych fortyfikacji. Swoją grą mistrzowie MSI jedynie przyśpieszali, z minuty na minutę odnotowując kolejne, małe sukcesy.

Mecz zakończył się błyskawicznie. Tuż przed wybiciem 21 minuty, G2 Esports zniszczyło nexusa oponentów. Pokazali oni ponownie swój dominujący, bezbłędny styl, który zostanie prawdziwie przetestowany jutro, w meczu kolejki, przeciwko Splyce.

Transmisje LEC można zobaczyć na kanale Polsat Games.