Mało kto spodziewał się tygodnia LEC, w którym to zeszłoroczni mistrzowie okażą się być ekipą z bilansem 0-2. Wczorajszy dzień przyniósł jednak takie rezultaty.

Najpierw na serwerze pojawiło się Misfits, które przeżywa obecnie świetny okres. Wczorajsza batalia z Vitality okazała się być ich szóstą wygraną z rzędu. Ekipa Cabocharda, który był najlepszym graczem swojego zespołu wczorajszego dnia, nawet dobrze sobie radziła we wcześniejszej fazie gry. Jej zgubą okazały się nieprzemyślane rotację w okolicach jamy Barona po przekroczeniu 20. minuty. Po przegraniu w tej części mapy kilku potyczek, brygada Febivena wysunęła się dość pewnie na prowadzenie, którego do końca gry nie oddała. Po ponad dwóch kwadransach trwania rozgrywki, baza Vitality została zrujnowana.

Następnie przyszło nam oglądać starcie Rogue z SK Gaming. Kompozycja Łotrów była o wiele bardziej agresywna, tym bardziej, że Inspired grał na lubianym przez siebie Lee Sinie. Prędko zaczął on krzyżować plany przeciwnego leśnika, a następnie wpływać na losy poszczególnych alejek. Na ganki Polaka SK nie potrafiło kompletnie odpowiedzieć, i przez swoją pasywność zaczęło coraz bardziej popadać w deficyt złota. Losy spotkania przypieczętowała potyczka w 23. minucie, po której pomimo jedynie dwóch eliminacji, Rogue wzięło Barona. Nieunikniona klęska miernego SK Gaming stała się faktem zaledwie cztery minuty później.

Chwilę później na serwerze pojawili się zawodnicy G2 Esports i Schalke 04. Matematycznie niemiecka organizacja nie powinna mieć najmniejszych szans na zwycięstwo – wynik 0-7 i granie przeciwko finalistom Mistrzostw Świata mówiło samo za siebie. Początki rozgrywki wskazywały jednak, że Odoamne i spółka mieli jakieś szanse. Udało im się zdobyć pierwszą krew na dolnej linii, a następnie kolejną eliminacje na Perkzie, który przez nią stracił ogromną ilość minionów. S04 przez długi czas pozostawało na prowadzeniu, jednak zawodziła ich uboga wizja, przez którą G2 Esports za nic wzięło sobie Barona Nashora. Niestety, seria błędów przez ekipę naszego rodaka, uniemożliwiła im wyciągniecie jakichkolwiek korzyści z cennego błogosławieństwa. Przez kolejne minuty zespół z dwoma zastępstwami coraz bardziej zbliżał się do zniszczenia nexusa rywali, jednak jego małe doświadczenie i świetny late game G2 strasznie to przeciągał. Finalnie po dość długiej, można by powiedzieć, clown fieście, Schalke 04 udało się zgarnąć pierwszą wygraną w LEC Spring 2020.

Mecz Origen z Excel był dosyć kluczowy dla górnej części tabeli, jako że zwycięzca byłby kandydatem do top 3. W porównaniu do poprzednich trzech spotkań sobotniego wieczoru, czwarta gra miała powolne tempo. Przez pierwsze 20. minut Origen zdobywało fortyfikacje rywali, w zamian za smoki. Dlatego też przez bardzo długi okres obie formacje były sobie równe. Wszystko zmieniło się po teamfighcie w jamie Barona. Teoretycznie powinien on zostać wygrany przez Excel, gdyby nie Nukeduck na Sorace. Utrzymał on Alphari'ego przy życiu, któremu udało się dobić pozostałości drużyny oponentów. Po tej udanej akcji, brytyjska organizacja zaczęła się gubić, i dosyć mimowolnie oddała Origen swojego nexusa.

Na koniec zaserwowano nam pojedynek weekendu, w którym w głównej roli pojawiło się fnatic i MAD Lions. Po bardzo krwawej jatce zwycięskie okazały się Lwy, dla których kluczem do sukcesu była bezbłędna kontrola mapy. Pokazuje to zresztą sama statystyka zdobytych globalnych objective'ów – nie oddali rywalom ani jednego z nich.