Nie tak miało się to zakończyć. Wydawało się, że lepszej okazji do zwycięstwa być nie mogło. Astralis od początku gry dominowało na mapie i grało jak z nut. Aż do czasu. Do czasu, w którym trzeba było się zabrać za kończenie rozgrywki. Z tym promisq i spółka sobie nie poradzili.

Przed spotkaniem nie było co omawiać. Oczywiście, że zdecydowanym faworytem było Team Vitality. Perkz i spółka przed startem sezonu byli stawiani w roli faworyta do mistrzostwa. A w dodatku mieli rekord 4-4. Natomiast Astralis nie zwyciężyło jak dotąd żadnego meczu, co z resztą nie jest zaskoczeniem, gdyż ich skład nie wygląda zbyt dobrze na papierze.

Astralis 0-1 Team Vitality (MVP: Perkz)

Jayce / Xin Zhao / Corki / Jhin / Leona – Camille / Lee Sin / Orianna / Aphelios / Thresh

Przebieg spotkania był bardzo sensacyjny. Pierwszą krew zgarnął promisq, a ponadto eliminację dostał też WhiteKnight po znakomitym zejściu szwedzkiego wspierającego wraz z rosyjskim junglerem. Po tym AST nabrało wiatru w żagle i grało jak zupełnie inna, lepsza drużyna. W 7 minucie Zanzarah pojawił się na dolnej alei, a Kobbe wykończył Labrova. Swoje skuteczne zejścia miał też Dajor, gdy odblokował swoją pasywkę. Niemiec wskoczył na górę mapy i przyczynił się do kolejnych dwóch zabójstw na konto Astralis.

Następnie zobaczyliśmy jeszcze kilka pojedynczych eliminacji od ekipy mistrza MSI 2019. Natomiast pierwsza walka również przebiegła dla nich świetnie, a to za sprawą fenomenalnej inicjacji wspomnianego wspierającego. Wtem przewaga AST wynosiła już cztery tysiące sztuk złota. A minutę później już 5 tysięcy. Po tym zaczęły się lekkie kłopoty Astralis. Słabsze drużyny w LEC zawsze miały problem z kończeniem gier i właśnie tego świadkami byliśmy. Walka w 24 minucie była bardzo wyrównana, co nie dziwi, ponieważ odbywała się między wieżami Team Vitality.

Nie lepiej wyglądała niedługo po tym sytuacja przy Nashorze. Podjęło go Team Vitality, aczkolwiek Astralis to zauważyło i Pszczółki musiały się wycofać. Już to powinno być zadowalające, lecz z niewiadomych przyczyn Zanzarah i spółka stwierdzili, że spróbują go dokończyć mimo przeciwników w pobliżu. To nie mogło się skończyć dobrze, Selfmade wskoczył i ukradł potwora. To dało VIT odrobić trochę strat. Jednak dalej to Astralis prowadziło i nawet wygrało następną walkę drużynową po fenomenalnej inicjacji promisq i wejściu Dajora z paczkami. Za to ostatnia akcja woła o pomstę do nieba. Na początku nie było w niej szwedzkiego wspierającego, a gdy już dołączył, to nie trafił absolutnie niczym i upadł tak, jak jego drużyna, nexus i nadzieje na lepsze jutro dla AST.