Świetnym zwieńczeniem trzeciego, trochę nudnego tygodnia LEC, był mecz Fnatic kontra G2 Esports. W nim z początku świetnie grali Jankos i spółka. Jednak w odpowiednim momencie FNC przyśpieszyło i poszło po triumf.

Ciężko było wskazać faworyta w tym spotkaniu. Fnatic przed letnim splitem dokonało dwóch zmian, ale mimo to radzi sobie dobrze. Natomiast G2 Esports miewało problemy w wielu meczach, aczkolwiek dalej ma na papierze najmocniejszy skład. W dodatku obie formacje przed tym starciem miały rekord 4-2. Jednak najważniejsza jest symbolika, gdyż od lat jest to swoiste El Classico europejskiej sceny League of Legends.

Fnatic 1-0 G2 Esports (MVP: Adam)

Renekton / Xin Zhao / Sylas / Kalista / Taric – Viego / Rumble / Nocturne / Jhin / Pantheon

Początek rozgrywki był spokojny, chociaż farmą na każdej alejce lekko prowadziło G2 Esports. Za to już w 8 minucie świetnie w przeciwnego wspierającego wszedł Mikyx i wraz z Caps'em wyeliminowali dwóch rywali. W międzyczasie sporo podziało się też na górnej alei, ponieważ Adam wysolował Wundera, a chwilę po tym przyszedł Jankos i się zrewanżował. Pierwszy smok również trafił w ręce G2. Co prawda Upset zdołał wyeliminować jednego rywala, aczkolwiek Caps i spółka zaczęli wychodzić na spore prowadzenie w złocie.

Następnie rozgrywka nieco się uspokoiła, aż do walki drużynowej na środkowej alei w 17 minucie. W niej genialnie wszedł Adam, a potem umiejętności specjalnej użył Hyllisang i FNC poszło za ciosem, eliminując wszystkich przeciwników. Później pomarańczowi dalej nacierali, a G2 przez pewien czas było bezradne, jednak potrafiło wykorzystywać błędy oponentów. Kluczowa była walka przy Baronie, w której najpierw świetnie wszedł Hyllisang. A gdy G2 zreinicjowało to użył on swojej superumiejętności, Upset wyczyścił rywali, a Fnatic zgarnęło epickiego potwora. Natomiast minutę później było już po wszystkim.