Tym razem jednorożce nas nie zaskoczyły. Dzięki zwycięstwie nad Unicorns of Love, Fnatic przedłuża swoją serię bez porażki.

Starcie zapowiadane jako łatwy dla Fnatic pojedynek miało pokazać, że wygrana Unicorns of Love z Origen to nie był przypadek. Kiss „Vizicsacsi” Tamás i jego koledzy zupełnie zaskoczyli w zeszłym tygodniu, przez co wielu oczekiwało od nich równej walki z najlepszą europejską drużyną wszech czasów. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna.

Pierwszy mecz nie zupełnie poszedł po myśli graczy Fnatic. Unicorns of Love postanowiło zablokować Kalistę, która mogła być pewnym wyborem Martina „Rekkles” Larssona na dolną aleję. Zaciekawić może wybór Kha'Zixa przez Lee „Spirit” Da-yoona, junglera wicemistrzów świata. Jak wiadomo, nie jest to popularny pick w obecnej mecie, jednak Koreańczyk musiał wiedzieć co robi, ponieważ śmiało można go wskazać jako jednego z najlepszych zawodników tego starcia. Sam mecz przebiegał w bardzo spokojny sposób. Fnatic starało się wykonywać wszystkie założenia taktyczne, co im bardzo dobrze wyszło. Czasami zdarzało się, że to zawodnicy Unicorns of Love dochodzili do głosu, a przez moment udało im się nawet zdobyć prowadzenie, jednak ostatecznie to Fnatic zyskało pierwszy punkt w tym dwumeczu.

W drugim spotkaniu obie ekipy zdecydowały się na szybkie zniszczenie pierwszych wież na dolnej (Unicorns of Love) i górnej (Fnatic) alei. Następnie mieliśmy już tylko pokaz umiejętności gry zawodników prowadzonych przez Luisa „Deilor” Sevillę. Po raz kolejny obejrzeliśmy świetnie zgranie drużynowe najlepszej europejskiej drużyny w historii. Owszem, były momenty gdy wydawało się, ze Unicorns of Love jest w stanie zagrozić rywalom, jednak zdecydowanie i doświadczenie pozwoliły Fnatic na zdobycie trzech punktów w tym dwumeczu.