Lee „Faker” Sang-hyeok podczas swojej transmisji przyznał, że stan solokolejki jest w tak opłakanym stanie, że zrezygnowałby z niej gdyby nie profesjonalna kariera.

Wielu graczy League of Legends narzeka na obecną kondycję tzw. SoloQ. Podczas gdy zdecydowana większość gier multiplayer zmaga się z problemami cheaterów, tak na Summoners Rift najbardziej palącym problemem są sojusznicy uprzykrzający rozgrywkę. Niedawno Riot Games ujawniło statystyki dotyczącego tego tematu, z których wynikach, że solo-kolejkowi recydywiści odpowiadają zaledwie za 5% zgłoszeń, a aż 86% raportów to „sporadyczne” przypadki wywołane złością. Stąd też starają się zapobiec temu nagradzając graczy za dobre zachowania, a nie ponownie zaostrzając kary.

Sprawa w Azji wygląda zgoła inaczej, szczególnie na najwyższym poziomie. W Korei Południowej funkcjonują nielegalne strony bukmacherskie, na których można obstawiać mecze soloQ znanych graczy oraz streamerów. Niestety tam gdzie jest możliwość wygrania pieniędzy, znajdą się tacy, którzy próbują to wykorzystać na swoją korzyść. Dlatego notorycznie znajdują się osoby, które gdy zorientują się, ze grają z Fakerem, obstawiają na jego przegraną i throwują mecz.

Przez całą tą sytuację, która ciągnie się już przez bardzo długi czas, Lee „Faker” Sang-hyeok stwierdził „Nie grałbym SoloQ, jeśli nie byłbym profesjonalnym zawodnikiem. 9 na 10 gier to maszynki do zarabiania pieniędzy. Naprawdę nie widzę sensu grania solo-kolejki.” Oczywiście gdyby Faker nie byłby profesjonalnym graczem, nie byłby tak rozpoznawalny i nie odczułby tego problemu tak mocno na sobie. Jesteśmy jednak przekonani, że będzie się on za nim ciągnął nawet po zakończeniu kariery.