Kolejną porażką Origen zakończyło się spotkanie z H2k-Gaming. Tym razem drużyna Jankosa po raz kolejny zaprezentowała się z najlepszej możliwej strony. 

Wczorajsza porażka Origen ze Splyce upewniła nas w jednym – ekipa sOAZa będzie musiała walczyć w Turnieju Promocyjnym. Z jednej strony dziś nie grali zupełnie o nic, jednak pokazanie, że wciąż są w stanie walczyć z najlepszymi mogłoby przekonać wielu, że to nie koniec Origen. Z drugiej strony H2k-Gaming walczyło o jak największą ilość punktów. Dzięki zwycięstwie Unicorns of Love byli oni pewni gry w playoffach.

Już na początek tego spotkania zostaliśmy bardzo mocno zaskoczeni podczas fazy picków i banów. Zablokowane zostały takie postacie jak Syndra, Kog'Maw czy Bard, co stanowi dość ciekawy zbiór. Z ciekawszych wyborów należy wyróżnić na pewno Taliyię, której gry podjął się Ryu „Ryu” Sang-wook. To właśnie na nim została zdobyta pierwsza krew w drugiej minucie spotkania. Jego katem okazał się być Tristan „PowerOfEvil” Schrage. Pierwszy smok wpadł na konto H2k-Gaming. Na wyrównanie liczby zabójstw czekaliśmy do siódmej minuty, gdy pokonany został Paul „sOAZ” Boyer. Po przejęciu Cloud Drake'a przez Origen ich rywale wykorzystali małą ilość punktów życia i dobili rywali. W piętnastej minucie spotkania pokonany został Rift Herald. Kilka chwil później genialne wejście Ryu pomogło w zdobyciu kolejnego zabójstwa. H2k-Gaming budowało swoją przewagę z sekundy na sekundę. Udało im się nawet zdobyć barona w trzydziestej drugiej minucie meczu. Kilka minut później zdołali pokonać Elder Dragona w momencie, gdy Origen zajęło się kolejnym baron buffem. Po złapaniu PowerOfEvildrużyna Marcina „Jankos” Jankowskiego była w stanie zakończyć to spotkanie na swoją korzyść.

Bany przed drugą grą były bardzo podobne do tego, co widzieliśmy wcześniej. Po raz kolejny wyłączona Syndra i Bard miały zagrać na niekorzyść Origen. Najbardziej zaskakującym wyborem było podjęcie się gry Varusem przez PowerOfEvila. Taktyka zakładała szybkie zniszczenie wież na górnej i dolnej alei. Pierwsza krew zdobyta przez Jankosa w ósmej minucie spotkania bardzo dobrze wróżyła już na samym początku. Pierwszy smok został zdobyty przez H2k-Gaming kilka chwil później. Teamfight w szesnastej minucie przywrócił Origen nadzieje na to, że uda im się zremisować w tym starciu. Kilka chwil później drużyna Jankosa zdobyła baron buffa, co tylko wzmocniło ich pozycję w tej grze. Przewaga była ogromna, choć graczom H2k-Gaming wciąż czegoś brakowało. Ogrom obrażeń zadawanych przez Ryu grającego LeBlanc zapewnił jego drużynie trzy punkty.