Niestety Virtus.pro nie zdołało nawet awansować do finału turnieju DreamHack Open Atlanta. Snax i spółka uznali wyższość Heroic, które potem wywalczyło sobie mistrzostwo.

Rozgrywki w Atlancie przyniosły nam istny rollercoaster emocji. Na samym początku, wbrew przewidywaniom ekspertów, Virtus.pro nie poradziło sobie w pierwszym pojedynku w przeciwieństwie do Illuminar, które niespodziewanie rozprawiło się ze Sprout. Jednak Paweł „innocent” Mocek i spółka nie wykorzystali wczesnego sukcesu, gdyż później zaliczyli dwie porażki – z Heroic i Sprout, które zrewanżowało się za wcześniejszy mecz.

Natomiast Virtusi wykonali plan absolutnego minimum, czyli awansowali do fazy pucharowej. Udało im się tego dokonać po wygranych na Chaos Esports Club oraz INTZ eSports. W półfinałowym pojedynku Polakom przyszło się spotkać z Heroic i mimo bardzo wyrównanego pojedynku, musieli uznać wyższość duńskiej formacji. Virtus.pro mogłoby obrócić na swoją korzyść wynik zarówno na pierwszej jak i na drugiej mapie, gdyby zdołali zdobyć choć jeden punkt więcej po stronie atakującej na Nuke'u czy Vertigo.

W wielkim finale Heroic spotkało się ze Sprout. Niemcy okazali się łatwiejszym przeciwnikiem dla ekipy Caspera „cadiaNa” Møllera. W spotkaniu również padł wynik 2:0, lecz Sprout ugrało zdecydowanie mniej rund od Virtusów. Zdecydowanie najskuteczniejszym graczem tego meczu był wcześniej wymieniony kapitan Duńczyków. Møller na przestrzeni dwóch lokacji zdobył równo 50 fragów, z czego aż 29 ze snajperki. Takim sposobem na konto Heroic wpłynie $50.000