Apetyt rósł w miarę jedzenia, niemniej jednak nie możemy stwierdzić, że Evil Geniuses na IEM Summer 2021 zagrali źle. Ba, zagrali o wiele lepiej, niż mogliśmy się tego spodziewać i przegrali jedynie z finalistami całego turnieju.

Turniej na rozpęd

Dotychczasowe występy EG po zmianach kadrowych nie napawały nadzieją. Seria bez wygrania mapy, dwa turnieje, na których drużyna zajmowała ostatnie miejsce, spadek na 38. miejsce w rankingu HLTV (zdecydowanie najniższe w historii core'u). Można było bać się, że powtórzy się scenariusz z Envy, kiedy to ekipa MICHA zjeżdżała po równej pochyłej, aż w końcu doszło do rozpadu składu. Ponadto póki co organizacja otrzymywała zaproszenia, ale tak słabe wyniki na dłuższą metę rzutowały były coraz mniejszą ilością „invite'ów”, a co za tym idzie stracilibyśmy swojego przedstawiciela na tym najwyższym, światowym poziomie.

IEM Summer 2021 to jednak zupełnie inna bajka. Taki występ, czyli pokonanie Spirit i przede wszystkim Heroic, a także pojawienie się w play-offach powinny być dodatkowym paliwem, który przedłuży żywotność tego projektu. Zwłaszcza, że w najbliższej przyszłości zespół czeka gra na finałach BLASTA oraz w fazie Play-In IEM Cologne. EG potrzebowało więc tego „kopa”, by nie wpaść w spiralę przeciętności i by nie zmarnować okazji do sukcesów na zbliżających się turniejach. Oby IEM Summer był właśnie takim punktem zwrotnym drużyny.

Jak zagrał zespół?

Przejdźmy do analizy całego turnieju w wykonaniu Evil Geniuses. Początek to znakomity mecz na Spirit, gdzie zespół pokazał nam masę pomysłów na Overpassie, były to przede wszystkim ciekawe skróty po stronie CT, ale także bardzo dobre wykorzystanie formy snajpera, czyli CeRqa.

Później Heroic i największa niespodzianka tego turnieju, czyli pokonanie drugiej drużyny świata wynikiem 2:1. Był to bardzo zacięty bój, Duńczycy niejednokrotnie wracali do rywalizacji i mieli zwycięstwo w zasięgu ręki, ale EG skutecznie się przed tymi zakusami obroniło. Zwycięstwo w takim stylu to przede wszystkim pokaz charakteru zawodników, którzy nie zawodzili w najbardziej nerwowym momencie.

Później przyszło starcie z OG. Początek to wykorzystanie „hype'u” z poprzednich spotkań i zwycięstwo 16:14 na nie swojej mapie. W tym momencie można było uwierzyć, że EG zaraz jest w stanie wygrać cały turniej, bo do tego miejsca zespół szedł jak burza, z MICHEM na czele. Później przyszła jednak brutalna rzeczywistości i skarcenie ze strony europejskiego składu. Było to takie swoiste pokazanie miejsca w szeregu i pokazanie przede wszystkim tego, jaka jeszcze długa droga przed Evil Geniuses, by osiągnąć odpowiedni poziom zgrania i rozwoju. Te etapy są już m.in. za OG, co tylko dopełniło nam obraz tego meczu.

W końcu ostatni mecz, czyli Gambit. Był to równocześnie najsłabszy występ Geniuszy, występ, w którym ani przez moment nie mieliśmy złudzeń, że da się pokonać Rosjan. Ekipa hobbita grała perfekcyjnie i w pełnej krasie ukazała przepaść, jaka dzieli ich z Evil Geniuses.

Jak zagrał MICHU?

Pytanie, które nas, polskich kibiców, najbardziej interesuje. Jak statystycznie wypadł MICHU w swoim trzecim turnieju dla Evil Geniuses? Cóż, mogło być lepiej, ale nie było tak też źle. Był to zdecydowanie gorszy występ, niż uświadczyliśmy na cs_summit. W tamtym przypadku należy jednak wziąć poprawkę na o wiele słabszych rywali, z którymi mierzył się Michał. IEM Summer to również pierwszy turniej na najwyższym poziomie dla MICHA od lat. Gdy popatrzymy wstecz, to Polak przez długi czas nie miał okazji do rywalizacji z absolutnie najlepszymi drużynami na świecie. W Envy grał głównie na podupadającej amerykańskiej scenie, ostatnie miesiące w Virtus.pro to raczej wydarzenia drugiego sortu. Tak naprawdę MICHU ostatni raz pojawił się na takim topowym turnieju w… 2018 roku. Bardzo dawno temu z perspektywy CSowego świata. Jak więc 24-latek wypadł na tle czołówki?

Otwórz zdjęcie

MICHU na BLAST Pro Series Istanbul w 2018 roku. Jeden z ostatnich turniejów tieru 1, na którym zagrał. (fot. BLAST)

Jego średni rating to 0.97, k/d wynosi -15, średnio na rundę zdobywał 0.65 fraga i ginął 0.71 razy – tak to wyglądało na dziewięciu rozegranych mapach. Najlepiej MICHU zagrał w meczu ze Spirit – wówczas rating 1.71 i 24 fragi były absolutnie topowym wynikiem spośród wszystkich graczy, którzy pojawili się na serwerze. Ogólnie na całym turnieju możemy zauważyć pewną tendencję – rifler dobrze wchodził w spotkania, ale zawodził na kolejnych mapach. Spójrzmy jak to wyglądało ratingowo:

  • 1. mapa z Heroic – 1.31
  • 1. mapa z OG – 1.16
  • 1. mapa z Gambit – 1.03.

Teraz dalej:

  • 2. mapa z Heroic – 0.77
  • 3. mapa z Heroic – 0.73
  • 2. mapa z OG – 0.65
  • 3. mapa z OG – 0.63
  • 2. mapa z Gambit – 0.68

Za każdym razem ten sam scenariusz, czyli coraz gorsza forma na przestrzeni całego spotkania BO3. Czyżby dlatego MICHU tak dobrze wypadł ze Spirit? Bo była do rozegrania jedynie jedna mapa? Można sądzić, że tak, bo jeśli historycznie spojrzymy na jego mecze w 2021 roku, to ta zależność również się pojawia. Michał więc musi popracować przede wszystkim nad stabilnością swojej formy, bo w najlepszej dyspozycji jest w stanie być najlepszym graczem na serwerze, by za kilkadziesiąt minut zamykać tabelę. Niestety MICHU nie ma takiej pozycji na mapie, by móc się tłumaczyć z gorszych wyników strzeleckich. To killer, który musi dostarczać określoną liczbę fragów. Jeśli tego nie robi, to jego drużyna najprawdopodobniej przegra mecz. Wystarczy spojrzeć na jego 31 fragi na Duście w starciu z Heroic – takiego MICHA chcielibyśmy oglądać jak najczęściej.

Najmocniejszy i najsłabszy punkt Evil Geniuses

To, jak owen „oBo” Schlatter wpasował się do drużyny, jest naprawdę bardzo imponujące. To piąty turniej Amerykanina w barwach Evil Geniuses i kolejny, na którym zaprezentował się dobrze. Sam 17-latek ratingiem jeszcze ani razu nie spadł poniżej poziomu 1.0, na IEM Summer zaś osiągnął średni wynik 1.07 – najlepszy w całej drużynie. Oczywiście zdarzały mu się chwile słabości, chociażby na trzeciej mapie z OG, jednak nie były one aż tak częste i wyraźne jak w przypadku MICHA. Ponadto można powiedzieć, że bez oBo wygrana z Heroic nie byłaby możliwa, a to właśnie ten triumf wprowadził zespół do play-offów. Evil Geniuses będą mieli jeszcze z Amerykanina pociechę, na pewno transfer można ocenić jak najbardziej na plus.

Na małe wyróżnienie zasługuje także CeRq, który w końcu się przebudził i zagrał w miarę pozytywny turniej. Biorąc pod uwagę to, jak Bułgar prezentował się w ostatnich kilku miesiącach możemy powiedzieć, że w końcu snajper miał momenty, w których przypominał samego siebie z 2019 roku.

Na minus? Oczywiście Brehze. 23-latek w 2019 roku był 8. graczem świata, w 2020 roku zaś uplasował się na 20. miejscu. Oglądając jego ostatnie mecze jednak nikomu by do głowy nie przyszło, że kiedyś Amerykanin mógł należeć do tak elitarnego grona. Ciężko powiedzieć, co dzieje się z Brehze'em, ale wprowadzenie do składu MICHA mu zdecydowanie nie służy. Trzy ostatnie turnieje? Kolejno ratingi 0.87, 0.93 i teraz 0.83. Wcześniej „czerwony wynik” u Cayonte'a był naprawdę rzadkością, teraz jest codziennością. Pojedynczo mapy wyglądały także słabo. Bez mocnego Brehze'a nie będzie mocnego Evil Geniuses, tego jestem pewien. Pytanie, czy Amerykanin w końcu znajdzie dla siebie pozycję na mapie, by zaczął grać jak w poprzednich latach. Na razie wydaje się, że oBo i MICHU go nieco przytłaczają na serwerze. CeRq zdążył się już dostosować do nowych kolegów, teraz pora na 23-latka.