Każdy fan Counter-Strike'a wyczekuje drugiej połowy tygodnia, wypatrując fazy pucharowej StarLadder Major Berlin 2019. My również.

Faza Pretendentów dostarczyła nam ogrom emocji, a w Fazie Legend… było tylko lepiej. Po takiej rozgrzewce z pewnością każdy nie może się doczekać play-offów, które rozpoczną się już w najbliższy czwartek. Słychać wiele głosów, że mogą być to jedne z najbardziej nieprzewidywalnych meczów spośród wszystkich faz pucharowych Majorów. Warto więc sobie zadać pewne istotne pytania nim owy etap się rozpocznie.Mówcie co chcecie, ale jak dla mnie, większość faworytów w Berlinie po prostu dało ciała, przynajmniej częściowo. Wszystko zaczęło się od słabej dyspozycji Teamu Vitality w fazie pretendentów, które męczyło się ze znacznie łatwiejszymi przeciwnikami. Możecie się śmiać, lecz przypomniały mi się wtedy perypetie dawnego Virtus.pro, które zawsze było w stanie wygrać z najlepszymi i przegrać z najgorszymi. Francuzi jako druga najlepsza drużyna na świecie, przegrała z Syman Gaming oraz DreamEaters, rozgrywając przy tym zdecydowanie zbyt wyrównane spotkania z INTZ czy Grayhounds.

W Fazie Legend takich przypadków było jeszcze więcej. Astralis, które dało się zaskoczyć przez świetnie przygotowane NRG Esports, Team Liquid przegrywające na AVANGAR i wcześniej wspomnianą ekipę Tarika „tarika” Celika, czy Natus Vincere nieradzące sobie z G2 Esports i mousesports. Patrząc po udostępnianych w social mediach wyborach Pick'Em Challenge, mało kto spodziewał się tylu potknięć ze strony tych zespołów, szczególnie Liquid i Astralis, którzy byli najchętniej wybierani do składów z bilansem 3-0.

Co ciekawe mało kto wspominał o formie NRG przed rozpoczęciem Fazy Legend (może przez potknięcie na DreamEaters w poprzednim etapie?) oraz wielu skreśliło ENCE, ze względu na widmo nadchodzących zmian, ogłoszonych podczas trwania turnieju. Stąd też wprowadza to spory mętlik w próbie wytypowania faworytów na play-offy, bo patrząc na już rozegrane mecze, zdarzyć może się wszystko. Vitality wystarczył jeden dzień przerwy aby zresetować swoje nastawienie i zapomnieć o mieszanych wynikach w Fazie Pretendentów, dzięki czemu przez następny etap przeszli jak burza, na odchodne gromiąc mousesports. Sądzę, że podobnie może być z Liquid i Astralis, gdyż jako jedne z najlepszych składów na świecie będą w stanie wyciągnąć wnioski ze swoich przegranych, przeanalizować popełniane błędy i nigdy więcej na nie nie pozwolić.Odpowiem krótko – tak. Jestem niemal przekonany, że już w ćwierćfinałach zobaczymy pierwszy niespodziewany obrót spraw, a jeżeli nie, to będziemy przecierać oczy ze zdziwienia w którymś z kolejnych meczów. Według mnie ciężko wskazać faworytów nadchodzących spotkań, a co dopiero być pewnym kto zwycięży cały turniej.

Jak dla mnie największym pretendentem do zaskoczeń jest ekipa NRG Esports, która pokazała pazur w poprzedniej fazie. Mają realne szanse nie tylko na to aby dojść do finału, lecz również aby zwyciężyć cały turniej. Tarik „tarik” Celik i spółka wykorzystali przerwę wakacyjną w stu procentach i na swojej drodze rozprawili się m.in. z Astralis i Liquid. Można zażartować, że gdyby dysponowali taką formą w drugiej połowie 2018, to byliby niekwestionowanym top1.

Z rzeczy oczywistych, nie można lekceważyć Teamu Vitality, które nie bez powodu znalazło się na drugim miejscu rankingu HLTV. ENCE pokazało, że finał jest w zasięgu ich ręki. Jednak wciąż nieprzewidywalne pozostaje AVANGAR, które w Fazie Legend z meczu na mecz wyglądało coraz lepiej. Wszak z Daurenem „AdreNem” Kystaubayevem grają około dwóch miesięcy i sami wciąż sprawdzają swoje możliwości. Z pewnością spora część sceny CIS wierzy w podobną historię co z Gambit, gdy nagle z underdoga, stali się mistrzami PGL Major Kraków 2017. Według mnie show by na tym zyskało, więc życzę im tego z całego serca.

Na sam koniec wspomnę jeszcze o Renegades. Australijczycy w Katowicach jako pierwsza drużyna z tego regionu awansowała do play-offów. Tym razem, mimo że nic na to nie wskazywało po pierwszych dwóch rundach, powtórzyli swój sukces. Niesamowita postawa Jay'a „Liazza” Tregillgasa pociągnęła resztę zespołu do fazy pucharowej. W ćwierćfinale trafili na ENCE, przez co wszystko wskazuje na to, że znów na tym etapie zakończą swoją przygodę z Majorem. Ale czy na pewno?StarLadder Major Berlin 2019 korzysta w fazie Pretendentów i Legend z systemu szwajcarskiego wspieranego z punktów ELO naliczanych na żywo po każdej rundzie. Brzmi świetnie, bardzo obiektywnie, bo wiecie – z matematyką nie ma co się kłócić. Jednak… Finn „karrigan” Andersen mógłby powiedzieć coś innego.

mousesports w Fazie Legend pokazało się z bardzo dobrej strony. Mimo przegranego pierwszego meczu, w którym mogła ich zjeść presja ponownego grania na FaZe Clan, później poradzili sobie z North oraz Na`Vi, które ostatecznie wyszło do play-offów. W pierwszym meczu o awans zagrali z drugą najlepszą drużyną na świecie, a później z… najlepszą drużyną na świecie. Oczywiście, to następstwo zdarzeń, które podziały się podczas Fazy Legend, lecz wciąż Andersen nie omieszkał wyrazić swoje niezadowolenie na twitterze. Podobny los spotkał North, które mierzyło się kolejno z Vitality, mousesports oraz Team Liquid.

Jednak tym razem nie można tego zrzucić na słabe losowanie, mniejsze czy większe szczęście – tak jak wcześniej wspomniałem, z matematyką nie ma co się kłócić. Jeżeli chce się podnosić puchary, trzeba pokonać każdego na swojej drodze, niezależnie kto się trafi. Tego przykładem może być NRG, które jak dotąd w Fazie Legend, bez żadnych kompleksów rozprawiło się z Liquid i Astralis.Za polską transmisję odpowiada agencja gamingowa FantasyExpo. Mecze będzie można oglądać na kanale Piotra „Izaka” Skowyrskiego na platformie twitch.tv. Więcej informacji o Majorze znajdziecie tutaj.