Udało nam się złapać Karola „repo” Cybulskiego na rozmowę przed startem WarmUP | Jesień 2019 Polska Liga Esportowa. Poruszamy temat jego powrotu na scenę i wiele innych spraw!

Olaf „Szeregowy” Ostrowski: W końcu wróciłeś na scenę. Jakie to uczucie pojawić się na niej po takiej przerwie? 

Karol „repo” Cybulski: Jeszcze nie wiem, bo nie zasiadłem do komputera na LAN-ie, ale towarzyszą mi oczywiście pozytywne emocje. Dobrze jest znowu być w zespole i nad nim pracować. Zobaczymy, czy uda mi się wrócić na swój poziom.

Podczas pierwszych treningów z Together od razu odczułeś między Wami chemię, czy  raczej początki były ciężkie? 

Dostałem w ekipie chłopaków, których zbytnio nie znałem, więc po około trzech, może czterech dniach organizacja prosiła mnie o feedback. Wtedy wzięliśmy Prisma oraz discostara ze względu na to, że potrzebowałem agresywnego gracza pokroju dupreeha, bądź Magiska, który po prostu skupia się na headach. Chciałem mieć też zawodnika, który mniej więcej ogarnia grę i wie co się dzieje na mapie, bo wiadomo – jestem IGL-em, ale zdarzają się losowe sytuacje, w których jestem gdzieś daleko od chłopaków na mapie i ciężko mi ocenić, co mają zrobić. W takim momencie, kiedy posiadam kogoś, kto zasugeruje daną zagrywkę, łatwiej mi się pracuje. Mogę szybko w głowie to przemyśleć i odpowiedzieć callem. Przed dołączeniem Wojtka czasem wkradał się chaos. Niektórzy nie mają jeszcze zbyt wiele doświadczenia i z tego to wynikało.

Ty kiedyś powiedziałeś, że potencjał w formacji, do której dołączasz potrafisz ocenić po trzech tygodniach. W przypadku Together Esports też tak było?

W zasadzie ciężko mi ocenić. Mówiąc te słowa chodziło mi o to, że gdy jeszcze w świeżej ekipie grasz bez skomplikowanych taktyk, mixowo, to ten potencjał idzie szybko zweryfikować. Tak było przecież z Adwokacikiem. Jego skład z TOAO byalim na papierze wyglądał idealnie. Niektórzy mogli pomyśleć, że to najlepsze grono w historii tego projektu. Był w nim przecież Paweł, który zwyciężył Majora i masę innych wielkich zmagań, był Mateusz, który mocno się rozwinął na przestrzeni ostatnich lat, no i ten podstawowy trzon w postaci szperomynio i kap3ra. W praktyce jednak złączenie tych graczy kompletnie nie wychodziło. Przegrywali na słabsze dywizje w różnych eliminacjach. Ulegli też mi, jak jeszcze byłem częścią Klanu Gadanych Głupot. Pamiętam, że ten mecz był wyjątkowo łatwy.

Teraz mamy w Adwokaciku jedqra morelza, którzy nie są aż tak doświadczeni, jak wcześniejszy duet, a mimo to dzięki nim to wszystko zaczęło wyglądać o wiele lepiej. Wracając więc do pytania – jeżeli Twój zespół po trzech tygodniach luźnego grania jest w stanie dostawać się na różne rozgrywki, dochodzić daleko w eliminacjach, to znaczy, że drzemie w takim czymś potencjał. Mogę w sumie podać jeszcze jeden argument, czemu tak uważam. Gdy x-kom AGO zaczynało swoją przygodę na scenie CS-a jeszcze ze snatchiemphrem TOAO, to oni od razu coś tam osiągali…

Wejdę Ci w słowo. Ja osobiście odczuwałem hype, jak ich oglądałem. Było widać, że chłopaki się dogadują. 

Tak! Dokładnie. Choć z początku mało kto mówił, że oni będą tacy mocni, to z czasem zaskoczyli chyba każdego progresem, jaki robili. Konkurowali ze świetnymi drużynami. W Polsce w pewnym momencie przewyższyli nawet legendarne Virtus.pro.

Trochę inaczej ocenia się potencjał w ekipie, jeśli od razu wchodzą schematy, jakieś taktyki itd. W takim wypadku jest o wiele więcej nauki, niż mixowego grania. Mixy opierają się na własnym doświadczeniu. Wiedzą kiedy, co i jak chcą zrobić. My w Together chcemy natomiast od początku lecieć z założeniami i pracować nad tym, żeby myśleć o grze, jak ci najlepsi gracze, aczkolwiek też czasem zwracam uwagę chłopakom, bo nie zawsze sytuacja jest taka dobra, jaką miał kiedyś ktoś inny z tieru pierwszego. Trzeba po prostu też umieć odnaleźć się samemu.

W TE jesteś dowodzącym. Wielokrotnie wspominałeś jednak, że ta rola nie do końca Ci odpowiada. Czemu się na nią zdecydowałeś? 

Z IGL-owaniem jest tak, że jak czułem się dobrze indywidualnie, to uwielbiam to robić. W ESC kiedyś prowadziłem, ale np. jak przyszedł do nas minise, to z automatu przestałem grać w tej roli i przeszedłem bardziej na jego pomocnika w callowaniu. Wtedy też zacząłem grać bardziej agresywnie i świetnie się w tym odnajdywałem.

Mało osób w sumie wie, że ja kiedyś nie byłem takim typowym gościem od czarnej roboty. W AGG jak wzięli mnie na testy, to konkurowałem aimowo z tabseNem, czy Luzem. Byłem typowym strzelcem, tym się charakteryzowałem. Prowadzenie było zwykłą zajawką, która koniec końców weszła w moje życie. Jeśli chodzi o to, na kim się wzoruje w tej kwestii, to śmiało mogę powiedzieć, że gla1ve jest moim idolem. Nawet myślę, że mam podobny styl do niego. Przepadam za agresywnym CS-em.

Uważam też, że IGL powinien mieć komfort, a nie czuć się, jakby był zamknięty w klatce. Jak występowałem w barwach PRIDE, to miałem takie dziwne podejście do mojej roli. Myślałem sobie „kurde, ja muszę to wszystko perfekcyjnie ułożyć, ja muszę rzucać granaty, bo nikt inny tego nie zrobi”. To było złe podejście, bo przez to strasznie niszczyłem się psychicznie. Hejt od ludzi narastał, potem doszły problemy z ręką i jakoś to wszystko złożyło się w całość. Później jeszcze miałem różne dramy, które traktowałem w formie wyładowania emocji.

Z czasem przestałem czuć pewność siebie. Przegrywałem na osoby w Polsce, na które wcześniej z łatwością zwyciężałem, nie musząc zbyt dużo myśleć. Pojawiła się zatem frustracja. W końcu ulegałem na gości, którzy kiedyś ginęli na moje spojrzenie, a teraz to ja ginę na spojrzenie od nich. Szukałem alternatyw, aby to poprawić. Grałem jak najwięcej i tak się po trochu niszczyłem.

Skoro już mowa o niszczeniu… nie uważasz, że prowadzenie zabiło Twoją świetną indywidualną dyspozycję? 

No nie wiem. Pod pewnym względem tak, bo w Izako Boars/PRIDE chciałem być IGL-em mega ułożonym, takim mającym wszystko ogarnięte od deski do deski. To było bardzo złe, więc w sumie trochę masz racji w tym, że mnie zniszczyło, ale ja bym powiedział, że nie tyle indywidualnie, co mentalnie, bo głowa moim zdaniem w CS-ie jest najważniejsza.

Znajdujemy się obecnie na zmaganiach WarmUP | Jesień 2019 Polska Liga Esportowa i jak myślisz, które miejsce do zajęcia jest w Waszym zasięgu? 

Gramy ze sobą miesiąc, przez który udało nam się przepracować cztery mapy. Uważam, że potrzeba trzech miesięcy, żeby w pełni ocenić, jaki potencjał ma Together, bo wtedy masz wszystko zrobione i tylko szlifujesz szczegóły. Ja nie wiem, czy my podniesiemy na tym wydarzeniu puchar, czy nie, ale żadnej ekipy, która jest na tych zawodach się nie obawiam. Ja ogólnie w Polsce jedyne kogo się obawiam, to Illuminar Gaming, bo sądzę, że są naprawdę mocni, a inne dyspozycja innych formacji jest różna. Wiele zależy od dnia. Oczywiście nie mogę zapomnieć o Virtus.pro. Też są nieźli, ale ich formę porównałbym do rzutu monetą.

W mojej opinii wiele zależy od snatchiego, bo snajperzy są mega ważni na tym poziomie. 

Zgodzę się. Odkąd zasilił VP, to nie chcę hejtować, ale nie oszukujmy się – ciężko mu ustabilizować swoją formę. To taki sam problem, jak u minise'a, który czasami potrafi zagrać bardzo dobry mecz, a innym razem słaby. Ogólnie myślę, że wszyscy jesteśmy zawiedzeni tym, jak ARCY wygląda po zmianie reatza. Każdy myślał, że to będzie szło w dobrą stronę z Dychą, bo jakby nie mówić oba Pawły indywidualnie są na podobnym poziomie, aczkolwiek sądzę, że nowy nabytek TaZa i spółki zwyczajnie źle przypasował się do zespołu. Odnoszę wrażenie, że ich role w ogóle się nie pokrywają. Oni mają za dużo pasywnych zawodników. Dycharallen, oni lubią mieć jakieś fajne swoje akcje, zostawać w clutchach. mouz też jest tego typu graczem. Podsumowując – źle ułożyli skład, dlatego to nie idzie do przodu.

Dzięki wielkie za rozmowę. Leć się rozgrzewać, bo niebawem debiut na scenie! 

Dzięki! Uciekam pograć.