W ostatnim spotkaniu drugiego dnia tej kolejki Polskiej Ligi Esportowej, Izako Boars zmierzyło się z Pompa Team. Niezwykle ciekawe starcia odbyły się na de_mirage oraz de_train.

Poland Izako Boars

2

Faza zasadnicza
Polska Liga Esportowa
Sezon 2

Mirage
(9:6; 7:6)

Train
(12:3; 4:5)

Pompa Team Poland

0

Ostatni dwumecz drugiego dnia Polskiej Ligi Esportowej rozpoczął się od wygranej przez Izako Boars rundy pistoletowej. Terroryści poszli za ciosem i wykorzystali fakt, że mieli przewagę broni. Pompa Team nie poradziło sobie z pierwszym fullem, przez co formacja ta po chwili przegrywała już 0:5. Po pięciu porażkach z rzędu, antyterroryści zdołali odeprzeć atak oponentów. Nie udało im się powtórzyć sukcesu. Kolejne zwycięstwo Dzików zniszczyło ekonomię ekipy broniącej. Następna potyczka zmusiła Sebastiana „NEEX” Trelę do bronienia bombsite'a w sytuacji 1 vs 1. Na szczęście jego drużyny – udało mu się tu. Kamil „LUULIGUZMAN” Pala nie pozostał dłużny. Cztery fragi oraz clutch 1 vs 2 dały IB prowadzenie 8:1. Wreszcie, po tak bolesnych porażkach, Pompa Team zdołało odbić zajęty bombsite. Antyterroryści zaczęli „gonić” wynik. Wprawdzie stracili już pierwszą połowę, ale wciąż mogli rozpocząć drugą część mapy z tylko jednym punktem straty. Ostatecznie jednak, Pompie przyszło rozpoczęcie gry po stronie terrorystów z wynikiem 6:9.

Druga pistoletówka w pełni wyszła zawodnikom Izako Boars. Dziki po chwili prowadziły już 12:6. Niezwykle ważną rundą dla terrorystów był pierwszy full. Pompa Team dało radę zająć bombsite „B”, jednakże terroryści nie byli w stanie obronić się przed bardzo szybkim i skutecznym odbiciem ze strony IB. Pompa zaczęła w tym momencie robić comeback. Dobre ataki sprawiły, że z siedmiu punktów straty zrobiło się nagle tylko dwa. Sytuacja robiła się coraz ciekawsza. W bardzo trudnym momencie, antyterrorystów uratował LUULIGUZMAN, który wygrał kolejnego clutcha. Izako Boars wykorzystało drugi map-point i pokonało Pompa Team 16:12.Ostatnia dzisiejsza mapa rozpoczęła się od wygranej przez Pompa Team nożówki, po której ekipa zdecydowała się na start po stronie broniącej. Runda pistoletowa należała do Izako Boars. Podczas niej, swoje umiejętności pokazał Mateusz „Szoszon” Lewicki, który zdobył cztery fragi. Dziki poszły za ciosem. Podobnie, jak to było na pierwszej mapie, Izako Boars nie tylko wykorzystało przewagę broni, ale też poszło dalej. Terroryści wyszli na pięciopunktowe prowadzenie. Oglądając tę mapę, mogliśmy odnieść wrażenie déjà vu. Pomimo jednego zwycięstwa Pompy, „Wataha” utrzymała kontrolę nad spotkaniem. Szoszon natomiast, dwa razy z rzędu mógł się wykazać rundami z czterema zabójstwami. Niesamowita dyspozycja tego zawodnika w dużej mierze przyczyniła się do niesamowitego prowadzenia Dzików. Terrorystom wychodziło niemal wszystko, dzięki czemu prowadzili już 9:1. LUULIGUZMAN już nie po raz pierwszy dzisiaj udowodnił, że potrafi rozgrywać clutche. Samemu na dwóch przeciwników, Kamil zdołał podłożyć bombę oraz ją obronić. To, co się działo na tej mapie, było niepojęte. Izako Boars wygrywało 11:1. Nic więc dziwnego, że Pompa, która obecnie przebywa na bootcampie, zdecydowała się na taktyczną pauzę. Po wznowieniu rozgrywki, nie zmieniło się praktycznie nic. Pompa Team wprawdzie zdołało wygrać jeszcze dwie, ale to była kropla w morzu, jeśli chodzi o wynik pierwszej połowy, która zakończyła się ostatecznie z rezultatem 12:3.

Po pogromie, który miał miejsce chwilę wcześniej, Izako Bors miało łatwą drogę do wygrania całego dwumeczu. Jeśli Pompa Team chciało mieć jeszcze jakiekolwiek szanse, ekipa musiała wygrać drugą rundę pistoletową.  Tak się jednak nie stało. Pompa Team próbowało się jeszcze bronić. Ekipa obroniła pięć match-pointó. To było wszystko, co gracze w dniu dzisiejszym mogli uszczknąć z wyniku.Pierwsza mapa tego dwmeczu była niezwykle ciekawa. Początkowe, bardzo wysokie prowadzenie Izako Boars, przemieniło się w naprawdę wyrównaną walkę, z której jednak zwycięsko wyszło Dziki. Druga mapa to zupełnie inna historia. Historia, o której Pompa Team wolałoby raczej zapomnieć. Pogrom, jaki Izako Boars sprawili przeciwnikom, był nie do opisania. Na szczególną pochwałę zasługuje Szoszon, który nie jest podstawowym graczem formacji, a który grał wyśmienicie.