Wczoraj zakończyły się kwalifikacje na PGL Majora. Poznaliśmy osiem drużyn, które będą miały okazję wystąpić na turnieju w Krakowie. Ostatnie cztery dni zmagań nie obyły się jednak bez niespodzianek – zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych.

WYGRANI KWALIFIKACJI

Pierwszym z dużych zaskoczeń tej rywalizacji było FlipSid3. Można mieć wrażenie, że drużyna ta żyje od Majora do Majora, w międzyczasie pogarszając tylko swój wizerunek innymi występami. Od turnieju w Atlancie do wczoraj zakończonych kwalifikacji, zespół Yegora 'markeloff' Markelova rozegrał tylko dwie mapy na LANie. Owszem, walczyli co nieco online, lecz nie były to na tyle głośne i udane występy, aby ktoś się tym zainteresował. Ekipa ta przyjeżdżała do Bukaresztu jako kompletna niewiadoma i przez to stawiana była na straconej pozycji – szczególnie biorąc pod uwagę poziom światowego Counter-Strike'a w dzisiejszych czasach. FlipSid3 szybko jednak odpowiedziało na te opinie i wygrało dwa pierwsze mecze – 19:16 przeciwko Renegades i 16:4 przeciwko HellRaisers. Paradoksalnie, dobry początek zmagań stworzył przed nimi bardzo trudną drogę do awansu, ponieważ musieli mierzyć się z drużynami posiadającymi pozytywny bilans. Zakończyło się to dwoma porażkami, lecz zespół nie podłamał się i na sam koniec zafundował nam najdłuższy i zarazem jeden z bardziej emocjonujących pojedynków tych czterech dni. Zwycięstwo z Liquid po trzech dogrywkach było najlepszym przykładem, dlaczego nigdy nie można skreślać formacji z regionu CIS. Awans FlipSid3 wiąże się z jeszcze jednym małym smaczkiem. Otóż wyżej wspomniany markeloff będzie uczestniczył w swoim jedenastym Majorze. Legendarny zawodnik pozostał więc na liście osiemnastu graczy, którzy zaliczą występ na każdym turnieju tej rangi.

Jeśli chodzi o drugiego wygranego tych zmagań, to ponownie jest to drużyna z Minora CIS – Vega Squadron. Chciałoby się powiedzieć, że co się odwlecze, to nie uciecze. Kwalifikacje do ELEAGUE Majora zakończyli z bilansem 2-3, lecz i tak zostali zapamiętani ze zdemolowania i wyeliminowania Ninjas in Pyjamas. Ciężka praca i cały czas trzymanie się tej samej piątki popłaciło. Tym razem rosyjski zespół zdołał wygrać trzy mecze i tym samym pojawi się w Krakowie. Na szczególne uznanie zasługują zwycięstwa z OpTic oraz dignitas. W pierwszym z nich Vega zaprezentowało fenomenalną stronę atakującą, w drugim natomiast defensywa była niemalże nie do złamania. Nie było jednak spotkania, za które można byłoby ich stuprocentowo pochwalić za obie połowy. To pokazuje, że ekipa jest jeszcze nierówna i ma nieco do poprawy, lecz jest na dobrej drodze. Co ważniejsze, po pierwszym dniu zmagań pojawiło się dużo głosów, że Minor w regionie CIS nie ma racji bytu. Rosjanie pokazali, że ta opinia była błędna, a oni sami spełnili swoje marzenie i osiągnęli życiowy sukces.

Trzecim zespołem wartym wyróżnienia jest PENTA Sports, czyli formacja Pawła 'innocent' Mocka. Owszem, europejski skład mógł być stawiany w roli jednego z kandydatów do awansu, zdołał przecież wywalczyć promocję na ten turniej z regionu, który stoi na najwyższym poziomie. Ostatnia dyspozycja również pokazywała, że trzeba się z nimi liczyć, szczególnie w meczach besf of 1. Aby stawiać PENTĘ w gronie wygranych tych kwalifikacji, trzeba zobaczyć całą drogę, która doprowadziła ich do spotkania przeciwko SK Gaming w pierwszej rundzie PGL Majora. Ekipa innocenta zaczęła bowiem walczyć o spełnienie tych marzeń 27 kwietnia. Wtedy zaczął się pierwszy Open Qualifier do Closed Qualifiera do Minora. Wtedy musiała się w nim zmierzyć z drużynami o takich nazwach jak NOFEARRR czy Forcebuy. Brzmi nieco abstrakcyjnie, widząc, gdzie dziś jest ten skład i co zdołał osiągnąć. Same zmagania w Bukareszcie to już duża klasa europejskiego zespołu. Początek był nieco niepewny, gdyż męczyli się z OpTic w pełnym wymiarze czasowym. Późniejsze dwa zwycięstwa były jednak pokazem ich siły. Rozgromili Team Liquid oraz pewnie pokonali Vega Squadron. Udało im się udźwignąć presję, której trójka z nich wcześniej przecież nie czuła – tylko kRYSTAL i innocent mieli w dotychczasowej karierze do czynienia z Majorem.

PRZEGRANI KWALIFIKACJI

Amerykański Counter-Strike. I to nawet nie drużyny, które awans do Bukaresztu wywalczyły w Minorze – przecież zarówno Cloud9, jak i Immortals zdobyły bilet do Krakowa. Chodzi o formacje, które prawo występu w turnieju kwalifikacyjnym miały z powodu udziału w fazie grupowej ELEAGUE Majora, czyli rzecz jasna, OpTic Gaming i Team Liquid. Pierwsi z nich nie pokazali prawie nic, co można byłoby rozpatrywać w kategorii pozytywów. Dobre słowo można powiedzieć o Keith 'NAF' Markovicu. Brakowało graczy pokazujących się bardzo dobrze w przeszłości i stanowiących wcześniej trzon tej ekipy. Mowa tu oczywiście o RUSHu oraz przede wszystkim mixwellu, który swoją grą jakby pokazywał, że chce już wrócić do Europy. Trzy porażki i najszybsze, wraz z Tengri, odpadnięcie z rywalizacji, to na pewno nie to, czego oczekiwano po amerykańskim zespole. Jeśli na tapetę weźmiemy Liquid, nie jest oczywiście tak źle, jak w przypadku OpTic. Nierówność w ich formie jest jednak przerażająca. Jeszcze tydzień temu można było zachwycić się grą na finałach trzeciego sezonu ECS – pokonali fnatic w BO3 i urwali Overpassa Astralis (dokonali tego na LANie jako pierwsza drużyna w 2017 roku). W Bukareszcie pokazali zupełnie inną twarz. Grali nieporadnie nawet na mapach, po których oczekiwalibyśmy dobrego Counter-Strike'a. Zdeklasowanie HellRaisers na de_train dawało światełko w tunelu, lecz dzień później zostali tam całkowicie rozpracowani przez Fatiha 'gob b' Dayika. Ogólnie patrząc, brak awansu do Krakowa jest z pewnością w tym przypadku rozczarowujący.

Kolejny zespół, który był wymieniany w gronie mocnych kandydatów do awansu, to HellRaisers. Pierwszy dzień zmagań w Bukareszcie nie zmienił zbyt mocno tego przekonania – pokonali Vega Squadron, lecz w dużej mierze zawdzięczali to słabej stronie atakującej przeciwnika. Jako antyterroryści wygrali wtedy połowę wynikiem 11:0. W późniejszym etapie kwalifikacji zaczęły się ogromne schody. Nadeszło coś, czego mało kto by się spodziewał. Europejski skład był bezproblemowo dominowany w dwóch następnych pojedynkach – przegrali 4:16 z FlipSid3 oraz 2:16 z Liquid i znacznie skomplikowali sobie tym drogę na Major. Pozytywy, jakie można wynieść z ich ostatnich spotkań, to całkiem przyzwoita gra, przeciwko Immortals, choć nie wyszli z niej zwycięsko. Brak ich awansu spowodowany był głównie wielką różnicą klas w korzystaniu z AWP. Bence 'DeadFox' Böröcz był podczas tych zmagań cieniem samego siebie. Szczególnie w starciu z Brazylijczykami było to widoczne – nie udźwignął ciężaru tego meczu i nie był w stanie rywalizować na poziomie Henrique 'hen1' Teles, a nawet Vito 'kNg' Giuseppe. Ogólny rozrachunek HellRaisers z tymi kwalifikacjami z pewnością będzie negatywny. Kolejny zespół pokazał, że jego forma jest bardzo nierówna.

Trzecim przegranym tych kwalifikacji jest szwedzkie GODSENT. Osiągneli lepszy bilans od Tengri oraz taki sam, jak Renegades i TyLoo, lecz nie oszukujmy się, to ekipa Markusa 'pronax' Wallstena była stawiana najwyżej spośród wszystkich tych drużyn. Wygrali tylko jedno spotkanie, po trzydziestu rundach poradzili sobie z dignitas. W późniejszym etapie, owszem, grali z trzema formacjami, które ostatecznie osiągnęły cel i awansowały na PGL Major, lecz ich występ wciąż pozostawia niedosyt. Paradoksalnie, wszystko najlepsze oraz najgorsze, co zaoferowali widzom, zdarzyło się w jednym meczu. Chodzi oczywiście o potyczkę przeciwko Immortals, która pokazała nam pewne siebie i dobrze zorganizowane GODSENT po stronie atakującej. Wszystko szło po ich myśli, zdobywali entry fragi, rozważnie działali w środku rund, a także w fenomenalnym stylu ugrywali clutche. Po zmianie stron zobaczyliśmy drużynę inną o 180 stopni i ostatecznie pozwoliła ona doprowadzić do comebacku i odpadła z kwalifikacji w najgorszy z możliwych sposobów. Indywualności, jakie możemy zobaczyć w szwedzkiej ekipie, z pewnością powinny zaprezentować wyższy poziom.