Natus Vincere w ESL Pro League popada w coraz większe kłopoty, a ich największym rywalem, może okazać się ich własna mentalność.

Czy można w ciągu miesiąca awansować pięć miejsc w rankingu HLTV, stać się najlepszą drużyną na świecie, a następnie nie radzić sobie z zespołami znajdującymi się kilkanaście pozycji niżej? Natus Vincere pokazuje, że jak najbardziej można. Ich ostatnie występy w ESL Pro League pozostają wiele do życzenia, mimo że Aleksandr „s1mple” Kostyliev staje na głowie by ciągnąć swój skład do przodu.

s1mple od lat uznawany jest za najlepszego gracza na świecie, w jego gablocie próżno szukać trofeum za zwyciężonego Majora. Kostyliev w wielu wywiadach zaznaczał, ze chce podnieść puchar na turnieju od Valve albo przynajmniej w Kolonii i Katowicach. To pierwsze udało mu się w 2018 roku, a półtora roku później zdominowali wydarzenie w stolicy Górnego Śląska, a Sasha po raz pierwszy w życiu stał się częścią najlepszej formacji na świecie. Jednak jak się okazuje, niezbyt długo mógł się cieszyć z tej pozycji.

Jak się okazało, piętą achillesową rosyjskiego zespołu mogą być mecze rozgrywane w internecie. Natus Vincere jest jedną z tych formacji, która stroni od online'owych zmagań i od końcówki 2018 roku mogliśmy ich oglądać wyłącznie w turniejach LAN-owych. Powodów oczywiście może być wiele. Najrozsądniejszymi zdają się być tłumaczenia polegające na tym, że Natus Vincere nie brało udziału w ostatnich edycjach ECS-a, ani nie musieli od dawna grać żadnych kwalifikacji do CS-owych wydarzeń, przez co Rosjanie skupiali się przede wszystkim na dużych turniejach. Jest to bardzo rozsądne, lecz ja bym doszukiwał innego tłumaczenia. Są to wyłącznie moje domysły, lecz czytając wypowiedzi graczy i znając realia występów LAN-owych, problemem Na`Vi może być mentalność zawodników.

Słyną oni z wybuchowych temperamentów, podczas występów na różnych eventach można było zauważyć bardzo zawzięte kłótnie prowadzone podczas meczu, gdy sprawy przybierały niechciany obrót. Pisząc to mam przed oczami kłótnie podczas meczu w wykonaniu s1mple'a i Edwarda w trakcie Majora w Londynie lub s1mple'a i Zeusa podczas StarLadder i-League CS:GO Season 7. Zarówno podczas jednej jak i drugiej sprzeczki musiał interweniować trener, który uspokajał obydwóch zawodników, co świadczy o zawziętości w wymianie zdać i chęci udowodnienia swojej racji. Są to przykłady sprzeczek, gdy dwóch zawodników siedzi dosłownie metr od siebie. Możemy sobie tylko wyobrazić jak bardzo mogą eskalować przepychanki słowne, gdy zdarzą się na teamspeaku. Choć powtórzę jeszcze raz, jest to wyłącznie moja teoria, podparta moimi spostrzeżeniami.

Przez to wyniki w internecie są mocno poniżej oczekiwań. Natus Vincere jak dotąd w ramach ESL Pro League zmierzyło się z dwiema ekipami – North oraz BIG, czyli kolejno 23. i 18. formacją w rankingu HLTV. Zarówno Duńczycy jak i Niemcy okazali się lepsi od ekipy s1mple'a. Ukrainiec w ostatnim spotkaniu na przestrzeni dwóch map zdobył ponad 80 eliminacji, a i tak nie zdołał poprowadzić swojego składu ku zwycięstwu. Rzekłbym nawet, że Kostyliev robił wszystko aby wygrać, a jego skład usilnie starał się mu to uniemożliwić. Oczywiście może być tak, że były to tylko dwa wypadki przy pracy, lecz czytając wypowiedzi zawodników w social mediach, system grania online bardzo im nie leży. Początkowo mówiło się o wysokim pingu Rosjan, lecz sami zdementowali te informacje.

Przygoda Na`Vi w ESL Pro League się wciąż nie kończy. Przyjdzie im się zmierzyć z forZe, Complexity oraz fnatic, a aktualna sytuacja wymaga od nich żeby wygrali wszystkie nadchodzące spotkania. Jednak, patrząc na obecne wyniki nie tylko Natus Vincere, ale wszystkich faworytów, można powiedzieć jedno – nie jest tak prosto wygrać meczu online.