Okazuje się, że wiosna to idealny moment na pojawienie się nowego skandynawskiego gracza na scenie. Rok temu do rangi potentata urosło ENCE, w tym roku zaś HAVU stawia kroki na tej samej ścieżce, co ich rodacy. Czy ZOREE i spółka podążą tą samą drogą do końca?
Od mema do finału Majora
Historią ENCE rok temu żył cały CSowy świat. Drużyna wyszydzana, wytykana, prowadzona przez snajpera-mema allu (GOD/BOT zależnie od rundy) przez dłuższy czas była raczej podsumowywana uśmiechem z politowaniem, niż z uznaniem. Etap ten miała za sobą po IEM-ie w Katowicach, kiedy to dotarła do finału Majora. Nie sam sukces porwał jednak tysiące ludzi za serca, a sposób dążenia do niego – bezkompromisowy, połączony z walką do upadłego. Nie było takiego meczu dla ENCE, który byłby przegrany przed straceniem 16. rundy. Finowie potrafili wracać z każdego wyniku i tym budowaniem napięcia w spotkaniach zebrali sobie masę fanów. Droga do sukcesu nie była jednak krótka, łatwa i przyjemna. Dopiero po roku gry w nowym składzie zawodnicy na tyle się dotarli, że wskoczyli na absolutny top.
Przetarta ścieżka
Czy HAVU jest w stanie powtórzyć to osiągnięcie? Póki co, jest to zupełnie inny kaliber niż ich bardziej utytułowani rodacy. ENCE jednak rok temu otworzyło Finlandię na świat i zawołało: hej, nie tylko Dania i Szwecja potrafi grać w CSa w tej części świata. HAVU obecnie potwierdza słowa allu i spółki. Co więcej, drużyna wypracowała sobie już stabilną pozycję TOP2 w kraju nie mając sobie równych na krajowych LAN-ach. Dobrym przykładem jest tutaj ASUS ROG, który w 2019 i 2020 był czymś na wzór fińskich zawodów. W 2019 roku to ENCE miało status dominatora w kraju, ale było za słabe, by wypłynąć na szersze wody w Europie. Zespół allu w tamtejszej edycji ASUS ROGa pokonał w finale właśnie HAVU (wtedy jeszcze z peku i Twixiem w składzie), potwierdzając swoją pozycję na krajowej scenie. Rok później ASUS ROG jest już za małym turniejem dla ENCE, HAVU jednak ponownie pojawia się na zawodach. Co robi drużyna ZOREE? Oczywiście wygrywa 2:0, ale z LDLC, czyli nie fińskim teamem. Niemniej jednak na osiem uczestników aż sześciu pochodziło właśnie z Finlandii, a to, że tylko HAVU dotarło do finału, to nie już ich problem. Jeśli jednak chcemy bezpośredniej konfrontacji z fińskimi zespołami, to taką obejrzeliśmy na turnieju LanTrek. Bez zaskoczenia – w finale pobicie SJ 2:1 i zebranie głównej nagrody, a także podkreślenie swojej wyższości nad rodakami. To co, wypływamy na szersze wody?
FLASHPOINT – pokaz siły
HAVU wiosną 2020 zaczęło uskuteczniać swój podbój światowej sceny, na razie jednak robi to małymi kroczkami. Pierwszy duży test – FLASHPOINT. Tutaj sLowi i spółka, trzeba to przyznać, mieli ogromnego farta. Najpierw, w europejskich kwalifikacjach powinęła im się noga i to tutaj powinni zakończyć swoją przygodę. Finowie jednak do Los Angeles pojechali kosztem SKADE, które to miało problem z wizami. W turnieju kwalifikacyjnym HAVU ponownie nie sprostało wyzwaniu i zajęło tylko 3-4 miejsce. Mimo to, pojawiło się na lidze FLASHPOINT dzięki wycofaniu się BIG. Dar od losu, który został później wykorzystany w stu procentach. Bo jak inaczej nazwać zajęcie trzeciego miejsca we FLASHPOINT i wzbogacenie się o 100 tysięcy dolarów? HAVU jednak udowodniło co innego – że wskoczyło na kolejną półkę w CSowej hierarchii. Finowie pokazali, że mają za sobą rywalizację z drużynami tier 2 czy 3. W starciach z nimi są jak strzelcy wyborowi – mylą się naprawdę rzadko.
Ostatecznym odcięciem się od średniej półki z Europy był turniej BLAST Rising. HAVU wygrało rozgrywki, w końcowym starciu dodając znaną fińską przyprawę, czyli come-backi. Finowie szczególnie na Trainie uciekli spod sunącego w ich stronę topora, a później dokończyli Endpoint na Duście2. Skojarzenia z ENCE? Wskazane.
Organizatorzy – Finowie to must „havu”!
HAVU jawi się jako kolejna drużyna ze Skandynawii, która naprawdę może namieszać. Finowie wyglądają na idealnie zbilansowany zespół, gdzie nie ma słabych elementów, a każdy z graczy potrafi wskoczyć w buty lidera, jeśli od tego zależna jest sytuacja. Na tym jednak porównania z zeszłorocznym ENCE się nie kończą – mamy tutaj również doświadczonego snajpera, w aktualnie wybornej formie czyli ZOREE. 26-latek ma w 2020 roku rating na poziomie 1.21 i najczęściej ubiera pelerynę bohatera, nierzadko samotnie wygrywając całe spotkania. Nie wolno jednak zdyskredytować bohaterów drugiego planu czyli sLowiego i hoody’ego, którzy również miewają zazwyczaj bardzo dobre mecze. Ostatnim podobieństwem między składami ENCE i HAVU niech będzie wiek – w obu drużynach bowiem nie oglądaliśmy młodzieniaszków, którzy stoją u progu kariery. Byli to zazwyczaj 20-parolatkowie, którzy dopiero teraz (a w przypadku ENCE rok temu) wskakują do swojego prime-time. Plany na podbicie sceny HAVU pokrzyżował niestety koronawirus. Finowie od marca zagrali tylko na FLASHPOINT i BLAST Rising i niestety nie pojawiają się w innych rozgrywkach. Być może jednak tak długi okres bez rywalizacji pozwala im maksymalnie się do niej przygotować, gdy nadchodzi na nią czas. Z pewnością HAVU warto obserwować w tym roku, bo jest to ekipa, która ma potencjał jeszcze sporo namieszać na europejskiej scenie. Potrzebuje jednak dużego impulsu (jak ENCE Majora), by zaznaczyć na niej swoją obecność.