Na WarmUP PGA spotkaliśmy Piotra „nawrota” Nawrockiego, który podczas tych zmagań reprezentuje barwy AVEZ Esport. Porozmawialiśmy z nim, m.in. o współpracy z Ośmiornicami.

Olaf „Szeregowy” Ostrowski: Jak do tego doszło, że przyjechaliście na WarmUP PGA pod banderą AVEZ? 

Piotr „nawrot” Nawrocki: Zaczęło się od informacji na temat rozstania Ośmiornic z dotychczasowym zespołem. Postanowiłem napisać do Adama „destru” Gila i zapytać, czy nie szukają jakiegoś młodego składu, który na dłuższą metę może coś ugrać. Zgodził się na to, zaprosił nas na PGA, żebyśmy się poznali i pokazali na co nas stać.

Czyli można uznać, że rezultat, który wywalczycie na LAN-ie będzie miał jakiś wpływ na dalsze negocjacje. 

Z pewnością im lepszy wynik osiągniemy, tym łatwiej będzie zarządowi organizacji podjąć decyzję na temat inwestycji w naszą ekipę, aczkolwiek nie przyjechaliśmy tutaj z myślą w głowie, że musimy triumfować, bo inaczej nic z tego nie będzie. Chcieliśmy po prostu zintegrować się z firmą. Ogólnie zależy mi też na tym, żeby chłopaki sobie postrzelali na zmaganiach offline i przyzwyczaili się do tej presji.

Interesuje mnie w sumie, czy trenowaliście coś przed przyjazdem do Poznania? 

Średnio było z czasem, żeby jakoś mocniej przygotować się pod tę imprezę. Mieliśmy tydzień, po kilka godzin każdego dnia, więc ogarnęliśmy podstawy i poza tym skupiliśmy się na grze indywidualnej. Można nas na ten moment nazwać mixem, ale będziemy chcieli stać się drużyną.

Jakie jest Wasze pierwsze wrażenie dotyczące AVEZ? Poznajecie się dopiero z zarządem, ale może już będziesz w stanie coś o tym powiedzieć. 

Jeśli chodzi o poznanie się z osobami pracującymi w firmie, to tak naprawdę cała ekipa nie miała jeszcze tej możliwości. Tylko ja byłem na spotkaniu w Warszawie, które swoją drogą wyszło całkiem fajnie. Pogadaliśmy trochę o przyszłościowych celach i jeżeli wszystko pójdzie po naszej myśli, to będzie naprawdę dobrze.

Tak jak mówiłeś wcześniej – jesteście dość młodą formacją. Nie boisz się tego braku doświadczenia? 

Mamy w AVEZ Esport Michała „molsiego” Łąckiego, który był już na sporej ilości turniejów, grał w niezłych drużynach, jestem też ja i również mogę się pochwalić jakimś doświadczeniem, więc myślę, że nie ma go aż tak mało, jak się wydaje. Właśnie dobrze, że mamy trójkę mniej ogranych osób, bo dzięki temu możemy pracować z nimi nad wieloma aspektami, pomagać im stawać się z dnia na dzień coraz lepszymi zawodnikami i dążyć do tego, żebyśmy za parę miesięcy powoli podbijali scenę.

Sporo już minęło czasu od Twojego rozstania z Izako Boars. Jak bardzo głodny jesteś powrotu do profesjonalnej gry na stałe? 

Tak naprawdę przez ostatnie dwa miesiące grałem tylko w PPL-u, bądź innej tego typu lidze i z czasem zacząłem być zły na siebie przez brak składu, z którym mógłbym trenować. Stąd też wzięła się decyzja, aby zasilić AVEZ z młodymi chłopakami, bo głowę mam pełną pomysłów, ale trzeba mieć komu tę wiedzę przekazywać. Chce ich nauczyć tego, czego mnie jak zaczynałem uczono.