Kazachska formacja po raz kolejny rozgrywa tragiczny turniej. Virtus.pro już po dwóch meczach zostało wyeliminowane z DreamHack Open Leipzig.

Gdy rosyjska organizacja zdecydowała się zakończyć współpracę z Polakami, a następnie przejęło kazachski skład, wiele osób zwiastowało powrót marki Virtus.pro do światowej czołówki. W tym momencie możemy śmiało powiedzieć dobrze wszystkim znane „nic bardziej mylnego”, wszak odkąd AdreN i spółka zmienili barwy, ponoszą klęskę za klęską. Najpierw ostatnie miejsce podczas EPICENTER 2019, a teraz historia powtórzyła się w Lipsku.

Virtus.pro rozpoczęło zmagania na DreamHacku od porażki z BIG Clan, które, nie ma co ukrywać, jest w nie najlepszej dyspozycji. Niemiecki skład wprawdzie gra „u siebie”, lecz niedawno dokonali zmiany dwóch zawodników, przez co w ostatnich meczach internetowych ponosili głównie porażki. Natomiast wczoraj nie mieli żadnych problemów z ograniem ekipy AdreNa – błyskawicznie domknęli pojedynek, oddając zaledwie osiem punktów.

Dziś Virtus.pro stanęło w szranki z nowym składem Cloud9, który od początku roku święcił wiele sukcesów. Amerykańsko-afrykański zespół wywalczył sobie awans na Intel Extreme Masters w Katowicach, czy też właśnie na obecnych zawodach. Virtusi ponownie okazali się całkowicie bezradni. Na przestrzeni dwóch lokacji uzbierali tylko jedenaście punktów, a tragiczna dyspozycja nie pozwoliła im nawet nawiązać wyrównanej walki.

Co gorsze dla Kazachów, nie mają zbyt wiele czasu na naprawę swoich kardynalnych błędów. Już za niespełna tydzień rozpoczną kolejny turniej – ICE Challenge 2020, gdzie przyjdzie im walczyć z mousesports, Na`Vi, czy GODSENT. W turnieju do zgarnięcia jest $250.000, a rozpocznie się 1 lutego.