Nie ma na scenie esportowej drugiej organizacja, która tak bardzo przypominałaby nam swoją polityką transferową Paris Saint-Germain. Nieudane projekty, brak pucharów i jedna kluczowa postać, co jeszcze łączy te dwie marki?
Słysząc Complexity mamy przed oczami amerykańskiego giganta. W ostatnich latach taka wizja organizacja mija się nieco z prawdą. O dłuższego czasu coL nie znaczy na scenie esportowej nic, jeżeli chodzi o aspekty czysto sportowe. Trudna znaleźć produkcję, w której drużyna reprezentująca barwy klubu odnosiłaby spektakularne sukcesy. Biorąc pod lupę takie gry, jak CS:GO, VALORANT, czy League of Legends możemy uznać, że Complexity jest jedynie nic niegodnym uwagi pionkiem. Jeszcze osiem lat temu organizacja wówczas należąca do Jasona Lake oraz Jasona Bassa mała swoich reprezentantów m.in. w LCS.
Największym marzeniem Jasona Lake’a – jednego z dwóch ówczesnych właścicieli organizacji j, a teraz dyrektora generalnego est jednak niepodbicie amerykańskiej sceny League of Legends, a zapisanie się na kartach historii CS:GO. W 2019 roku rozgoryczony Lake po odpadnięciu swoich zawodników z StarLadder Major Berlin, opublikował Tweeta, który do dnia dzisiejszego jest obiektem żartów. – Nikt nie kocha Counter-Strike’a tak, jak ja i nikt tak, jak ja nie kocha wygrywać. Takie wyniki nie mogą być tolerowane. Jeżeli jesteś graczem, który szuka nowych wyzwań, odezwij się do mnie. Aktywuje Twoją klauzulę i zapłacę Ci każdą pensję. Wspólnie stworzymy Juggernauta – napisał pod wpływem impulsu Amerykanin.
Complexity szybko przeszło do działania. Z całego składu, który wystąpił na Majorze w Berlinie, miejsce zachować udało się jedynie oBo. Mimo wszystko to wokół blameFa, który do amerykańskiego klubu dołączył za blisko 500 tysięcy dolarów, Lake zamierzał budować nowy roster. Wkrótce szeregi coL zasilił również poizon, k0nfig oraz RUSH. Jak wspominał później Duńczyk, załatwienie tych trzech transferów zajęło ówczesnemu właścicielowi Complexity kilka dni. Ten miał nie spoglądać nawet na kwoty, które za swoich graczy żądały inne kluby. – Od samego początku wiedziałem, kogo chcę w drużynie. Powiedziałem o tym Lake’owi, a on sprowadził ich w dosłownie kilka dni. To było niesamowite – zaznaczał blameF.
Początek Juggernauta była całkiem obiecujący. Zespół dominował mniejsze rozgrywki pokroju Spring Sweet Spring. W czerwcu osiągnął natomiast swój historyczny sukces, wygrywając europejskie finały BLAST Premier Spring. Był to pierwszy i zarazem ostatni raz, gdy Complexity triumfowało na turnieju tak ogromnej rangi. W kolejnych miesiącach problemy zaczęły się mnożyć. Składem targały ciągłe zmiany, a organizacja przeprowadzała kolejne nieprzemyślane transfery.
coL, które rzekomo miało mieć jasny postawiony cel, wyglądało, jakby nie miał go wcale. W żaden sposób nie daliśmy określić, w jakim kierunku Lake chce, by podążała jego drużyna. Do formacji RUSHA dołączali tymczasowo tacy zawodnicy, jak np. JUGi, ottoNd, którzy sportowo byli już poza sceną tier1. Mimo to Jason Lake zapewniał, że Complexity chce tylko jedno – wygrywać. – Napiszę to na wypadek, gdyby nie było to jasne, naszym celem nie jest top10, naszym celem nie jest top5, naszym jedynym celem jest bycie top1 – mogliśmy przeczytać na Twitterze Jasona.
W lipcu ubiegłego roku Complexity zostało przejęte przez spółkę GameSquare Esports za około 27 milionów dolarów. Mimo to Jason Lake nadal pozostał przy władzach i objął funkcje dyrektora generalnego. W tamtym okresie amerykański klub sprowadził również es3taga. Był to prawdopodobniej najlepszy transfer coL w historii, mając na uwadze fakt, iż Duńczyk dołączył do organizacji za darmo.
Nawet taki zawodnik, jak es3tag nie jest w stanie uporządkować bałaganu, który panuje w Complexity. Zespół dalej odnosi niezadowalające nikogo wyniki, a w międzyczasie pojawiają się również inne problemy. W sierpniu ze względu na kontuzje nadgarstka z gry wypada k0nfig. We wrześniu natomiast w chaosie drużynę opuszcza RUSH, a w jego miejsce klub sprowadza coldzerę. Drużyna napakowana gwiazdami nie może jednak udźwignąć presji turnieju RMR i swój występ na IEM Fall, kończy na etapie fazy grupowej, co oznacza, że traci ostatnie szanse na awans na Majora.
Po tej kompromitacji Complexity rozstaje się z całym swoim składem. W organizacji powstaje plan, by zakontraktować całą piątkę Copenhagen Flames. Negocjacje spełzają jednak na niczym. Duńczycy przedłużają kontrakty z duńską organizacją, a coL na krótko przed startem nowego sezonu zostaje bez zespołu. Jason Lake wraca więc do punktu wyjścia i postanawia zbudować pod szyldem amerykańskiego klubu kolejny „dziwny” zespół.
Początkiem 2022 roku Complexity decyduje się zakontraktować trzon składu Extra Salt – floppyego, JTego oraz FaNga. Zespół uzupełniają Grim z Juniorem. Amerykański snajper miał za sobą niezbyt udany epizod w FURII. Z przyzwoitej strony pokazywał się jedynie podczas mniejszych amerykańskich turniejów, będąc na wypożyczeniu w Bad News Bears.
Chociaż od nowego składu Complexity nie oczekiwaliśmy zbyt wiele, to trzeba powiedzieć, że spisuje się on nawet gorzej, niż zakładaliśmy. Jedyne emocje, które wywołał amerykański zespół to te na Twitterze, gdy floppy oskarżył po porażce zawodników ECSTATIC o używanie radar hacka. Ekipa Grima ma za sobą fatalny występ na BLAST Premier Spring Groups, Funspark ULTI Finals oraz kilka pojedynczych przebłysków. Jedynym pozytywem wydaje się być fakt, iż podopieczni T.cego zdołali awansować na turniej RMR, co umówmy się, nie było jednak trudne, przy obecnym stanie sceny CS-a na Nowym Kontynencie.
Dziś Complexity gra o wszystko i o nic. Zwycięstwo z Astralis i awans do play-offów ESL Pro League nie zdoła zamazać pierwszego złego wrażenia kibiców, lecz niewątpliwie da ważny impuls drużynie Grima. Powiedzmy również otwarcie, że nawet w przypadku promocji do fazy pucharowej Pro Ligi, o formacji za oceanu nie będziemy mogli zbyt wiele orzec.