Virtus.pro przegrało swój mecz ze Space Soldiers wynikiem 0:2. Oznacza to, że Polacy stracili swoje szanse na powrót do ESL Pro League.

Poland Virtus.pro 

0

Faza play-off
ESEA Premier
Season 26 Europe

Cache
(4:11; 0:5)

Mirage
(7:8; 6:8)

Turkey Space Soldiers

2

Cały pojedynek zaczął się od mapy wybranej przez Space Soldiers. Widać było zresztą już po samym początku, że turecki skład czuje się na Cache świetnie. SS wygrało pistoletówkę oraz dwa kolejne starcia, w których Virtus.pro miało słabszą broń. Pierwszy full wpadł na konto VP, ale jak się później okazało – niestety Virtusi nie poszli za ciosem. Ekipa MAJ3Ra dążyła do zniszczenia naszych rodaków na tej mapie. Dominowali pod każdym względem, a ich plan na stronę terrorystów był bardzo dobrze przygotowany. Na szczęście pod koniec pierwszej części meczu, polska formacja wzięła się lekko w garść i z 1:10 dała radę wypracować 4:11.

W drugiej połowie za wiele się nie działo. Virtus.pro miało ciekawy plan na pistoletówkę i nawet złapało w niej entry fragi, ale i tak nie udało się zwyciężyć. Space Soldiers mając lepszy ekwipunek oczywiście dokończyło dzieło zniszczenia – 16:4.Na drugiej mapie nareszcie dobrze zaczęli Virtusi. Janusz 'Snax' Pogorzelski praktycznie w pojedynkę wywalczył pistoletówkę zdobywając w niej cztery fragi. Polacy zwyciężyli w dwóch następnych starciach, przez co prowadzili już 3:0. Niestety na fullu zaczęły się problemy. Space Soldiers dwukrotnie odpowiedziało i zbliżyło się do naszych rodaków na jeden punkt. Podopieczni Jakuba 'kubena' Gurczyńskiego nie pozwolili na pełne przejęcia inicjatywy przez SS i walczyli jak równy z równym, przeciwnie do tego, co działo się na Cache. Połówka zakończyła się minimalnym prowadzeniem Space Soldiers – 8:7.

Pierwsza runda po zmianie stron była bardzo potrzebna Polakom, którzy chcieli ponownie wyjść na prowadzenie. Na pistoletach lepsi okazali się jednak reprezentanci SS, co oznaczało wynik 9:7 i przewagę ekwipunku w kolejnych pojedynkach. Tak naprawdę, to początek drugiej połowy wyglądał strasznie podobnie, co rozgrywka na CacheSpace Soldiers grając po stronie broniącej było bezbłędne, aż do czasu, w którym Virtus.pro miało nóż na gardle. Polacy zaczęli swój powrót, aczkolwiek nie było wcale tak łatwo. Kilka rund pod rząd wpadło na ich konto, ale w tym czasie SS zapewniło sobie dogrywkę zdobywając piętnasty punkt. Końcówka była bardzo zacięta i ostatecznie Virtusom nie udał się comeback – zacięli się na trzynastym punkcie.

Niestety, naszym rodakom nie udało się tego wieczoru zwyciężyć ze świetnie dysponowanym Space Soldiers. Turecki skład pokonał Virtusów wynikiem 2:0. Pierwsza mapa przebiegła w pełni po myśli SS, na drugiej mieli lekkie problemy, ale w końcówce byli lepsi i zwyciężyli.