Virtus.pro pokazało dziś swoje nieobliczalne oblicze. Polacy najpierw przegrali z forZe, a chwilę później zdominowali Team Vitality – obydwie bitki odbyły się na Mirage'u.

Ekipa Janusza „Snaxa” Pogorzelskiego zadebiutowała wczoraj w 31. sezonie ESEA MDL Premier Division, jednak nie był to dobry początek. Polacy w ciężkim meczu na Chaos EC próbowało wykonać comeback, jednak polegli w dogrywce.

Dziś mieli dwie okazje na zgarnięcie pierwszych punktów. Virtusi nie popisali się w pierwszym meczu na rosyjskie forZe, gdzie po stronie atakującej na Mirage'u zdobyli wyłącznie dwa punkty. Co prawda po zmianie stron ich gra wyglądała zdecydowanie lepiej, tak margines błędu zostawiony sobie po pierwszej połowie nie dał im powrócić do meczu. Przegrali wynikiem 7:16.

Następnie Virtus.pro stanęło w szranki z Team Vitality. Francuzi nie tak dawno pokonali Snaxa i spółkę w lidze Esports Championship Series eliminując ich z czwartej kolejki. Tym razem Polacy dobrze weszli w mecz, pokazując zupełnie inne oblicze niż w spotkaniu z forZe. Świetne ataki na bombsite'y, efektowne popisy umiejętności duetu MICHU i Vegi pozwoliły naszym wypracować sobie sporą przewagę. Pszczoły przegrały pierwszą połowę zdobywając tylko trzy rundy. Po zmianie stron Francuzi wygrali sześć rund z rzędu, a dobrą passę przełamał najnowszy nabytek Virtusów – okoliziouz, wygrywając sytuację jeden na dwóch. Dzięki temu Niedźwiedzie chwilę później mogły domknąć mecz wynikiem 16:10.