Virtus.pro, po niezwykle emocjonującym półfinale, pokonało G2 Esports w ramach trwającego obecnie EPICENTER 2017! Polacy dzięki tej wygranej zmierzą się w WIelkim FInale z brazylijskim SK Gaming.

 France G2 Esports

0

Faza pucharowa
EPICENTER 2017
Półfinał

Cache
(7:8; 2:8)

Nuke
(8:7; 8:7)

Inferno
(5:10; 5:6)

Virtus.pro  Poland 

2

Pierwsza mapa tego ćwierćfinału rozpoczęła się bardzo dobrze dla Polaków. Rozpoczynając po stronie atakującej, Virtusi wygrali rundę pistoletową oraz poszli za ciosem – wykorzystując podwójną przewagę broni. Full należał niestety do Francuzów. G2 Esports nie było w stanie wygrać w drugiej rundzie z rzędu. Dwóch zawodników musiało przeczekać do końca rundy, by zachować zdobytą broń. Nic dziwnego, że po stracie czwartego punktu, G2 zdecydowało się na skorzystanie z taktycznej pauzy. Jak mogliśmy po chwili zobaczyć, decyzja o wstrzymaniu gry opłaciła się. Reakcją na tę stratę była pauza, na którą zdecydowali się terroryści. Zniszczenie ekonomii eponentów dało naszym rodakom nie lada szansę. Francuska formacja nie miała zamiaru się poddać. Na tablicy wyników momentalnie ujrzeliśmy remis 6:6. Niestety, ale po raz pierwszy od początku tego spotkania, G2 objęło prowadzenie. Szczęście antyterrorystów nie trwało długo. Bardzo szybki i skuteczny atak BS-a „A” dał Polakom wyrównanie. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wygraną Virtus.pro po świetnej rundzie w wykonaniu Filipa „NEO” Kubskiego.

Druga część pierwszej mapy rozpoczęła się niemal idealnie dla naszych rodaków. Najpierw Virtusi  z łatwością odbili zajęty przez terrorystów bombsite, później wyszli na czteropunktowe prowadzenie. Ekipa Richarda „shox” Papillon ponownie zaskoczyła przeciwników podczas pierwszego fulla połowy. Niesamowita akcja w wykonaniu Jarosława „pashaBiceps” Jarząbkowskiego prawdopodobnie uratowała cały zespół przed porażką. „Największy biceps Counter-Strike'a” grał jak z nut. Virtusi weszli w tym momencie na niewyobrażalne obroty. Po chwili mieli już aż siedem okazji aby wygrać tę mapę. Wyśmienite wyczucie czasu Wiktora „TaZ” Wojtasa sprawiło, że Virtus.pro wygrało pierwszą mapę 16:9.W przeciwieństwie do Cache'a, ta mapa nie rozpoczęła się najlepiej dla Virtusów. G2 od początku radziło sobie z terrorystami. Nic więc dziwnego, że Francuzi momentalnie objęli dosyć wysokie, pięciopunktowe prowadzenie. Po bardzo długiej przerwie technicznej, która była najprawdopodobniej spowodowana problemem z dźwiękiem u jednego z graczy. Na nieszczęście Polaków, antyterroryści powiększyli przewagę. Dopiero po sześciu porażkach z rzędu, Virtus.pro zdołało przedrzeć się przez defensywę rywali. W tym momencie, VP zaczęło wracać na właściwe tory. Podopieczni Jakuba „kuben” Gurczyńskiego zdołali doprowadzić do remisu 7:7. Pierwsza połowa natomiast zakończyła się wygraną G2 – 8:7.

Pistoletówka drugiej części tej mapy należała do Francuzów. Terroryści wykorzystali przewagę broni i już po chwili prowadzili 11:7. Dobra runda w wykonaniu TaZa i NEO dała naszym rodakom ósmy punkt. G2 Esports nie nabrało się na sztuczki przeciwników. Francuska formacja konsekwentnie brnęła w kierunku trzeciej mapy, jaką miało być inferno. Przy wyniku 14:9, TaZ i spółka zaczęli odrabiać straty. Comeback w tej sytuacji był niezwykle trudnym, ale możliwym do wykonania zadaniem. Virtusi próbowali z całych sił. Po stracie kolejnej rundy, wydawało się, że będziemy musieli oglądać trzecią mapę. Jednakże w tym momencie na wysokokści zadania stanął Paweł „byali” Bieliński. Dwie niesamowite rundy Polaków sprawiły, że wszystko miało rozstrzygnąć się w ostatnim starciu podstawowych trzydziestu rund. Niestety, ale ta potyczka okazała się być zwycięską dla G2 Esports.

Trzecia i ostatnia mapa rozpoczęła się od wygranej przez Polaków pistoletówki. Korzystając z przewagi broni, zwycięzcy pierwszej mapy dwukrotnie powstrzymali terrorystów. G2 Esports po raz kolejny wygrało pierwszego fulla. To najwyraźniej nie spodobało się podopiecznym kubena. W pięknym stylu zdobyli kolejne trzy, bardzo ważne punkty. G2 zaczęło wracać do gry. Francuzi zniszczyli ekonomię rywali. Ci z kolei zdecydowali się na zakup pistoletów. Mało brakowało, a Virtusi zdobyli by i tę rundę. Na straży pozostał jednak bezbłędny shox, który w pojedynkę zabił wszystkich czterech, pozostających przy życiu antyterrorystów. Mimo wszystko, utrata czterech broni była dla terrorystów naprawdę bolesna. Dwa szybkie ciosy sprawiły, że Virtus.pro zapewniło sobie wygraną w pierwszej połowie. Pozostawało tylko pytanie, z jak dużą przewagą Polacy rozpoczną zmagania po zmianie stron? Ostatecznie, ta część mapy zakończyła się rezultatem 10:5.

Wygranie drugiej rundy pistoletowej oraz pokonanie grających eco Francuzów znacznie przybliżyło Polaków do Wielkiego Finału. Klasycznie już, G2 zdobyło fulla. Bardzo zacięta walka o kolejny punkt skończyła się tryumfem francuskiej formacji. Podopieczni Edouarda „SmithZz” Dubourdeaux wracali do gry. Udało im się doprowadzić do wyniku 10:13, przy czym zniszczyli również ekonomię terrorystów. Grający z samymi pistoletami Polacy byli w stanie nie tylko zagrozić, ale też pokonać CT. G2 Esports przegrało kolejną rundę, w której miało przewagę 2 vs 3. Virtus.pro miało do wykorzystania aż pięć punktów meczowych. Przed pierwszym z nich, nasi rodacy zdecydowali się na skorzystanie z ostatniej taktycznej pauzy. Dla polskich fanów Virtusów, ta runda ciągnęła się w nieskończoność. Jednakże warto było czekać na jej zakończenie. Virtus.pro pokonało G2 Esports 16:10!