Czwarta lokacja była ostatnim dzwonkiem dla naszych rodaków. Reprezentanci Virtus.pro w finałowym starciu po trzech mapach przegrywali z brazylijskim zespołem.

Poland Virtus.pro

2

Wielki Finał
EPICENTER 2017
czwarta mapa
wybór Virtus.pro

Mirage
(10:5; 6:5)
Inferno
(6:9; 0:7)
Train
(12:3; 3:12; 1:4)
Cache
(6:9; 10:3)

SK Gaming Brazil

2

Po świetnej grze na pierwszej mapie, gdzie Brazylijczycy nie mieli zbyt wiele do powiedzenia, przyszedł czas, gdy to reprezentanci SK Gaming zaczęli dyktować warunki. Na drugiej lokacji totalnie zdominowali naszych rodaków, jednak na kolejnej nie mieli już takiego prostego zadania – trzeci punkt brazylijscy zawodnicy zdobyli po dogrywce. Cache był dla podopiecznych Jakuba 'kubena' Gurczyńskiego ostatnim dzwonkiem, by zdobyć mistrzowski tytuł turnieju rozgrywanego w Sankt Petersburgu.

Polscy zawodnicy rozpoczęli po stronie antyterrorystów, którą wybrali dzięki przywilejowi zdobytemu w rundzie nożowej. Pierwsze pojedynki to wręcz podręcznikowa gra reprezentantów Virtus.pro, dobre odbicie i rozbrojenie podłożonego ładunku, wykorzystanie przewagi ekonomicznej oraz pełna kontrola nacierających przeciwników. W taki sposób nasi rodacy zdobyli już na początku pięć rund. Ich zwycięską passę przerwał Fernando 'fer' Alvarenga, który do perfekcji opanował kontrolę karabinu AK-47, przekładając to na grę. W taki oto sposób antyterroryści zaczęli tracić sporą przewagę, aż w końcu całkowicie stracili prowadzenie. Do końca pierwszej połowy to Brazylijczycy dyktowali warunki, prowadząc na półmetku trzema punktami.

Po zmianie stron zawodnicy Virtus.pro z pełną determinacją podeszli do drugiej części tego spotkania. Stanowczy atak na bombsite B zaowocował zdobyciem niezwykle cennej przewagi ekonomicznej oraz dał nadzieję na zwycięstwo czwartej mapy. Idąc za ciosem polscy zawodnicy niczym feniks z popiołów powstali, by pokonać brazylijskich graczy przed rosyjską publicznością. Zastrzyk gotówki pozwolił terrorystom na zakup lepszego wyposażenia niż te, którym dysponowali antyterroryści, dzięki czemu ekipa broniąca miała jeszcze bardziej utrudnione zadanie. Udało się… Polacy doprowadzili do wyrównania, a nawet wyszli na prowadzenie po rundzie, w której przeciwny zespół miał wreszcie odpowiednią ekonomię, by w pełni wyposażyć się do nadchodzącego boju. Końcówka zapowiadała się niesamowicie emocjonująca, patrząc na to, z jakim poświęceniem grają oba zespoły. Polscy zawodnicy zdobyli piętnastą rundę, jednak wtedy niespodziewanie antyterroryści zaczęli odrabiać straty. Najpierw jeden pojedynek, następnie drugi i przewaga Virtus.pro topniała z każdą sekundą. Jednak ostatecznie nasi rodacy zdobywają szesnasty punkt, doprowadzając do wyrównania w całym finale. Wszystko rozstrzygnie się na ostatniej mapie, jaką będzie Cobblestone.