Miła niespodzianka. Tak można podsumować występ Envy na ESL One: Road to Rio – North America. MICHU i spółka na zakończenie turnieju pokonali 100 Thieves, zajmując tym samym 5. miejsce i zdobywając 1200 punktów.
Envy 2:1
100 Thieves (Mirage 12:16, Inferno 19:17, Nuke 16:10)
Mecz rozpoczął się na wybranym przez Envy Mirage'u. Początek rzeczywiście wskazywał na to, że to właśnie drużyna MICHA wybrała tę mapę – jako terroryści prowadziła nawet 5:2. Wówczas jednak przyszło załamanie formy, co skrzętnie wykorzystali 100 Thieves. Australijczycy tym samym dogonili rywala i na koniec pierwszej połowy nawet wygrywali 8:7. Po zmianie stron amerykańsko-europejski skład wygrał po raz drugi pistoletówkę i wyglądało na to, że Envy wraca na właściwe tory. Nic bardziej mylnego. Poza krótkimi epizodami, na serwerze rządzili Złodzieje z Australii, którzy ostatecznie wygrali 16:12. Rozczarowała szczególnie ostatnia runda, którą Gratisfaction wygrał clutchem 1vs4. Był to indywidualny popis Australijczyka, ale to nie on był najlepszy na serwerze – ten tytuł przysługiwał Calyxowi, który zdobył aż 27 fragów. Jak zagrał MICHU? Rating 1.09 i 21-24 k/d wskazują, że statystycznie było to raczej dobre, ale nie wybitne spotkanie Polaka.
Rywalizacja przeniosła się na Inferno. Podrażnione Envy od początku ruszyło do ataku i wyszło na imponujące prowadzenie 7:1. Drużyna jednak znowu nie potrafiła podtrzymać dobrej formy i pierwszą połowę kończyła z trochę gorszą przewagą 9:6. Po zmianie stron obejrzeliśmy jednak kompletnie inne Envy – czyli zespół, który potrafił zdominować 10. drużynę świata na jej mapie. Ekipa MICHA była bezlitosna dla rywali i wyszła na ogromne prowadzenie 6:15. Wówczas Australijczycy zaczęli pokazywać, dlaczego od miesięcy mają pewne miejsce w TOP10 światowego rankingu, bowiem nie poddali się, tylko ruszyli do odrabiania strat. Runda po rundzie i przewaga Envy topniała w oczach, aż zmalała do zera, a 100 Thieves doprowadziło tym samym do dogrywki. Wygranie dziewięciu rund z rzędu zazwyczaj nakręca na tyle drużynę, że ta już bez problemu radzi sobie w dogrywkach. Na szczęście tym razem było inaczej i Envy prowadzone ponownie przez Calyxa zakończyło rywalizację na Inferno wynikiem 19:17. Turek i moose zdobyli po 28 fragów, za nimi znajdowali się MICHU i Nifty – po 24 fragi.
Decydującą mapą był Nuke. Jest to jedna z ulubionych map jednych i drugich (Envy 78% zwycięstw, 100T 57%), dlatego mogliśmy się spodziewać wyrównanego pojedynku. Co jest jeszcze charakterystyczne dla Nuke'a – to strona CT trzyma wszystkie karty w ręku i tu oglądaliśmy właśnie to jak na dłoni. W pierwszej połowie Australijczycy bronili bombsite'ów i wygrali ją 9:6. Po zmianie stron Envy jednak zaprezentowało się jeszcze lepiej, właściwie to otarło się o perfekcję, bowiem MICHU i spółka wygrali aż 10 na 11 rund! Tym samym amerykańsko-europejski zespół zakończył mecz wynikiem 16:10. Envy na tej mapie było jak one-man-army, by to potwierdzić, wystarczy wspomnieć statystyki graczy – pelerynę bohatera założył ponownie Calyx, który miał 32 fragi. Drudzy w tabeli Nifty i moose zgromadzili na swoim koncie zaledwie 16 zabójstw.
Turek tym samym udowodnił, że organizacja może dalej wokół niego i MICHA budować zespół. Ten wygląda w ostatnim czasie coraz lepiej, a 5. miejsce w ESL One: Road to Rio najlepiej to potwierdza. Taka wysoka pozycja zapewniła drużynie 1200 punktów. Jeśli Envy zaprezentuje się równie dobrze, a może nawet lepiej na kolejnych turniejach kwalifikacyjnych, to zapewne zobaczymy Polaka na Majorze.