Virtus.pro przegrało swój pierwszy dzisiejszy dwumecz, który odbył się w ramach fazy grupowej czwartego sezonu Esports Championship Series. Zwycięzcy IEM Oakland – Ninjas in Pyjamas, okazali się być zbyt silni.

Poland Virtus.pro 

0

Faza grupowa
Esports Championship Series
Season 4

Cache
(3:12; 6:4)

Cobblestone
(10:5; 5:10) (2:4)

NiP Sweden

2

Pierwsza mapa tego dwumeczu rozpoczęła się od zdobytej przez Ninjas in Pyjamas nożówki, po której ekipa zdecydowała się na start po stronie broniącej. Szwedzi od razu rozpoczęli budowanie przewagi, wygrywając rundę pistoletową oraz dwa kolejne starcia, podczas których ich przeciwnicy nie mogli sobie pozwolić na zakup pełnego ekwipunku. Niestety, ale full również nie należał do Polaków. Nasi rodacy tracili po chwili aż pięć punktów. Dopiero szósta potyczka wpadła na konto Virtus.pro. Ta strata była najwidoczniej drobnym potknięciem w grze antyterrorystów. CT natychmiast uszczelniło obronę i odzyskało kontrolę nad rozgrywką. Virtusi nie stanowili póki co praktycznie żadnego zagrożenia. Nic więc dziwnego, że na tablicy wyników widniał rezultat 11:2 dla NiP. Ostatecznie, do końca pierwszej połowy, Polacy zdobyli jeszcze tylko jeden punkt.

Początek drugiej części mapy wyglądał obiecująco. Virtusi w pistoletówce nie stracili ani jednego zawodnika. Ogranie grających eco przeciwników nie było problemem. Trudniejsze zadanie było dopiero przed polską ekipą. Wykonanie comebacka w obliczu tak grającej piątki ze Szwecji, było celem, którego osiągnięcie z pewnością nie należało do najprostszych. Ninjas in Pyjamas zgarnęło pierwszego fulla tej połowy i poszło za ciosem. Terroryści szybko zyskali aż dziewięć punktów meczowych. Virtus.pro zdołało obronić tylko trzy z nich, po czym nadszedł czas na nieuniknione. NiP wygrało tę mapę 16:9.

Tym razem to Polacy wywalczyli sobie możliwość wyboru strony, po której rozpoczną zmagania. Padło na CT. Virtusi zgarnęli pistoletówkę i zaczęli odpłacać się rywalom pięknym za nadobne. Świetna obrona sprawiła, że antyterroryści prowadzili po chwili już pięcioma punktami, zupełnie jak ich przeciwnicy na pierwszej mapie. Jedno potknięcie póki co nie było w stanie wybić podopiecznych Jakuba „kuben” Gurczyńskiego z rytmu. Runda za rundą, VP doprowadziło do rezultatu 9:1. Dopiero w jedenastym starciu Szwedzi ponownie przeciwstawili się obronie oponentów. Do końca pierwszej połowy gra obu zespołów była bardziej emocjonująca. Finalnie dostaliśmy wynik 10:5 dla Virtus.pro

Zmiana stron nie była zgubna dla „naszych”. Polska ekipa wygrała kolejną rundę pistoletową, co dało jej nie lada przewagę w dążeniu do zwycięstwa. Wykorzystując nadarzającą się szansę, Virtus.pro powiększyło swoją przewagę do 13:5, po czym pokonało grających z pełnym ekwipunkiem przeciwników. W tym momencie zaczął spełniać się najgorszy możliwy scenariusz. Ninjas in Pyjamas rozpoczęło niewyobrażalny comeback. Szwedzi konsekwentnie, runda za rundą, mknęli w kierunku remisu oraz wygranej. Terroryści nie mogli znaleźć sposobu na przedostanie się przez tę niesamowitą linię obrony. Koszmar polskich kibiców trwał. NiP stanęło przed szansą na zakończenie tego meczu. Na to jednak przyszło nam jeszcze chwilę poczekać…

Ostatnim „sukcesem” polskiej formacji było doprowadzenie do dogrywki. Niestety, ale nasi rodacy finalnie przegrali 17:19.