Cóż to były za półfinały. Wczorajszy dzień obfitował w emocje, jako że w Malmö pojawiło się kilka zaskoczeń. Nowe, odrodzone fnatic poradziło sobie z Astralis, a shox i spółka zatrzymali rozpędzone Na'Vi.

Dreamhack Masters w Malmö przyniósł nam już kilka niespodzianek. Odpadające w fazie grupowej Evil Geniuses czy Team Liquid były tylko niektórymi z nich.  Kiedy ułożyła się drabinka play-offów, wiele osób miało już swego faworyta w postaci Astralis i to dosyć słusznie. Reszta ekip nie była na tym samym poziomie, bądź też była świeżo po zmianach. Scenariusz turnieju w Szwecji był jednak trochę inny, i to właśnie jeden z nowych składów zatriumfuje dzisiaj w Malmö.

W pierwszym półfinale spotkali się wymienieni wcześniej Duńczycy. Ich przeciwnikami było fnatic, które dzień wcześniej wygrało w mało przyjemnym do oglądania pojedynku z NiP. Wbrew pozorom i oczekiwaniom, gla1ve i spółka nie dali rady przejść niedawno skompletowanego składu szwedzkiej organizacji. Astralis zostało efektywnie skontrowane na Overpassie. Trochę inną historią był Nuke, gdzie fnatic kilka razy nie potrafiło zamknąć mapy. Finalnie dokonali tego, lecz dopiero w trzeciej dogrywce.

Następnie na serwer załadowali się zawodnicy Natus Vincere i Vitality. Podopieczni b1ad3'a błyskawicznie zatriumfowali na Nuke'u który został wybrany przez oponentów. Te samo manto dostali jednak na mapie swojego wyboru, czyli na Overpassie. Dopiero na decydującej planszy, jaką okazała się Dust2, mecz był wyrównany. Do 22 rundy oba zespoły szły łeb w łeb, lecz pod koniec to właśnie ekipa ZywOo, który był najlepszy na serwerze, domknęła serię i przeszła do finału.

Sam finał odbędzie się dzisiaj o godzinie 17:00. Puchar Dreamhack Masters Malmö zostanie podniesiony przez zreformowane fnatic, bądź też przez Vitality z nowym zawodnikiem. Niezależnie od wyniku, będzie to zaskakująca konkluzja tego emocjonującego turnieju. Na początku nikt by raczej nie dawał szans Szwedom czy też Francuzom. Niezawodny ZywOo, czy powracający do świetnej formy gracze fnatic? Trudno powiedzieć, kto jest faworytem, a jeszcze trudniej wybrać, kogo by serce chciało zobaczyć triumfującego w Szwecji.