Aaron „AZR” Ward prawie po pięciu latach prób wywalczył sobie tytuł Legendy. Wraz z Renegades stali się pierwszą drużyną z Australii, która awansowała do fazy pucharowej Majora. W związku z tym zadaliśmy mu kilka pytań.

Jesteście pierwszą australijską drużyną w play-offach Majora. Jak to jest być tymi „pierwszymi”?

Jeżeli mam być szczery to świadomość, że jesteśmy pierwszą australijską drużyną w fazie pucharowej jest świetna. Próbowaliśmy tego dokonać od naprawdę długiego czasu. Mój pierwszy Major to EMS One Katowice 2014, więc sporo minęło. Jednak czuję się świetnie. Zrzuciliśmy z siebie sporo presji stając się jedną z ośmiu najlepszych drużyn, więc każdy następny krok jest wartością dodatkową.

Australijska publiczność jest bardzo żywiołowa. Myślicie, że polska publika jest w stanie im dorównać?

Nie mogę być w tej kwestii w 100% obiektywny, jednak muszę przyznać, że polska publika jest świetna. W poprzednich latach samemu zdarzyło mi się zająć miejsce na widowni gdy na scenie znajdowali się zawodnicy Virtus.pro i doping był bardzo imponujący. Polscy fani są naprawdę bardzo oddani, lecz porównując ich do Australijczyków brakuję im trochę szaleństwa.

Czego brakowało Wam w poprzednich Majorach aby awansować do fazy pucharowej?

Myślę, że to co odróżnia nas teraz, od nas w przeszłości, jest nastawienie. Wcześniej bardzo szybko się poddawaliśmy. Wystarczyło że rozpoczęliśmy jakiś mecz od wyniku 0:6 i mieliśmy ochotę odpuścić. Dopiero teraz gdy dołączyli do nas Sean i Jay (Gratisfaction i Liazz – przyp. red.) zyskaliśmy mentalność pozwalającą wygrywać turnieje. Nie ma żadnego poddawania się, stale walczymy, bo wiemy, że mogą przydarzyć się gorsze i lepsze momenty. Myślę, że przede wszystkim to nas odróżnia od naszych wcześniejszych występów.

Czy we wrześniu Gratisfaction i Liazz byli pierwszymi wyborami do uzupełnienia składu czy myśleliście żeby iść bardziej w kierunku Europy lub Ameryki?

W przeszłości rozglądaliśmy się za zawodnikami spoza Australii, przede wszystkim z Ameryki, Kanady i Europy. Jednak tym razem powróciliśmy do korzeni i postanowiliśmy pozyskać osoby z naszego kraju, obeznane z tą samą kulturą co my. Oczywiście wybraliśmy Liazza i Gratisfaction, bo w tym momencie byli najbardziej obiecującymi zawodnikami w Australii. Wiedzieliśmy, że na początku może być trudno, są młodzi i musieliśmy wytworzyć chemię między nami ale jak widać, wszystko dobrze się układa.

Oprócz Liazza i Gratisfaction są na australijskiej scenie jacyś inni młodzi gracze, o których za niedługo usłyszymy?

Sądzę, że jest przynajmniej kilku takich graczy. Cała drużyna Grayhound, jak na australijską, jest nawet solidna. Kilku z nich np. erkaSt jest naprawdę mocny, dexter też jest warty uwagi. Myślę, że oni jako drużyna są naprawdę dobrzy. Jeśli mieliby szansę grać na stałe w Ameryce, ćwiczyć z tamtejszymi drużynami mogliby sobie radzić o wiele lepiej.

Jak oceniasz stan australijskiej sceny? Grayhound grając na Majorze nie ma nawet wsparcia profesjonalnej organizacji, co nie świadczy o jej dobrej kondycji.

No tak… Wydaje mi się, że Grayhound można nazwać profesjonalną organizacją, zawodnicy dostają wypłatę, choć nie jest to nawet ułamek tego co zarabiają zawodnicy w Ameryce i Europie. Australia po prostu jeszcze nie jest na tym poziomie, ale stale się rozwija i staje się coraz lepsza. Jeżeli mam być szczery nawet ja byłem zaskoczony jak dobrze poszło Grayhound Gaming na tym Majorze.

Problem z australijską sceną jest taki, że mamy dwie, może trzy dobre drużyny i dosłownie nikogo więcej. Wiem, że te drużyny aby występować na różnych turniejach w kółko rywalizują wyłącznie ze sobą, więc nie ma tutaj mowy o rozwoju którejkolwiek z nich. Pokonują wiele słabszych drużyn, co nie wpływa na nich dobrze. Sądzę, że aby jakakolwiek z australijskich drużyn się rozwinęła, musi się wyprowadzić. Australijska scena powoli staje się coraz lepsza, esport zyskuje większą popularność dzięki np. IEM Sydney, bo pięć lat temu nie mieliśmy nawet tego.

Wiem o czym mówisz, bo jeszcze do niedawna było tak w Polsce. Oprócz Virtus.pro nie mieliśmy drużyn, które mogłyby rywalizować na arenie międzynarodowej. 

Dokładnie, dokładnie tak. Wszystko jeszcze przed nami.

Myślisz, że Wasz sukces i awans do fazy pucharowej jakkolwiek wpłynie na rozwój australijskiej sceny? Na przykład motywując młodych graczy do gry i treningów?

Tak, zdecydowanie tak. Myślę, że nasz sukces może dać ludziom zastrzyk pewności siebie gdy zobaczą kilku Australijczyków święcących tryumfy na najważniejszym turnieju. Możemy zainspirować wielu z nich aby bardziej przykładali się do pracy.

Rozumiem. Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w walce o puchar!

Również dziękuję.