Czego dowiedzieliśmy się po fazie grupowej oraz fazie Play-in Katowice? Obecne etapy miały kilka przełomowych momentów, wyniki z nich mogą zaś rzutować na dalsze losy CSowej sceny na kilku kontynentach. IEM Katowice to jedno z najważniejszych wydarzeń roku, a takie rozgrywki zawsze pociągają za sobą konsekwencje.

  1. UWAGA! Niekontrolowany wybuch talentu w regionie CIS

Pamiętacie te czasy, gdy podnoszono larum, że region CIS ma osobne kwalifikacje do Majora i posiada tyle samo slotów, co Europa? Było to jeszcze nie tak dawno temu, gdy wydawało się, że Stary Kontynent to pępek świata i to tutaj jest największe zgromadzenie talentu. Cóż, IEM Katowice wydaje się początkiem czegoś nowego, czyli otwarcia się na uzdolnione zespoły i graczy ze Wschodu, a nie ograniczania się w tym regionie do samego Na’Vi. Dotychczas mieliśmy tylko małe poszlaki, że w CIS dzieją się ciekawe rzeczy. Były to jednak tylko ciekawostki, wybryki natury, o których wspomina się z uśmiechem na twarzy, ale nie z szacunkiem, na jaki zasługują. Mam tu na myśli przede wszystkim zwycięskie Gambit z Krakowa, czy finalistę AVANGAR z Berlina. Mimo takich sukcesów nadal w ogólnej świadomości nie były to drużyny, które trzeba traktować poważnie na każdym turnieju.

Wygląda na to, że pora to zmienić. Do głosu dochodzą bowiem dwa młode składy – Gambit i Spirit. Średnia pierwszego zespołu to zaledwie 21 lat, drugiego niewiele więcej, bo 22 lata. Są to zdecydowanie jedne z najniższych wartości na tym poziomie CSa. Obie ekipy niczym czarne konie na IEMie wyeliminowały największe marki, grając bez kompleksów, z polotem i fantazją jakiej my, polscy kibice, możemy jedynie pozazdrościć. Spirit złapało w 2021 roku taki wiatr w żagle, że jedyny zespół, który ich powstrzymał to… właśnie Gambit. Obie rosyjskie drużyny w Katowicach obaliły europejskie potęgi, dając najlepszy sygnał, że czas traktować je poważnie.

  1. Czas, czas i jeszcze raz czas

Nie od razu Rzym zbudowano – słynne, znane w całej Europie porzekadło nadal znajduje swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. W CSie jednak nie jest to aż tak często spotykane, a masowe wymiany zawodników między organizacjami mają już nawet swoją własną nazwę. I oczywiście zmiany są potrzebne, bo tylko idiota będzie powtarzał ciągle to samo, oczekując innych rezultatów. Jednak tylko naprawdę inteligentny zarząd potrafi umiejętnie, możliwie delikatnie ową zmianę przeprowadzić, czy nawet wstrzymać gorącą głowę i przeczekać gorszy okres. Genialnymi przykładami są po raz kolejny Gambit i Spirit, które swoje trzony zespołu posiadają od dłuższego czasu, a pojedyncza, celna zmiana pchała zespół do przodu, by ten przebił szklany sufit. Dla Gambitu takim czynnikiem było przybycie Hobbita, dla Spirit obecnie jest to degster. Wciąż jednak to cierpliwość i praca nad obecnym materiałem i zgraniem doprowadziła obie te drużyny do obecnego poziomu.

Znakomitym przykładem jest również Virtus.pro, które przechodzi obecnie renesans. Rosyjska organizacja ponad rok temu zdecydowała się na historyczną zmianę – po kilku latach pozbyła się ze swojego pokładu polskiego składu, zatrudniając ówczesne AVANGAR. Przełomowa decyzja, która przez wiele miesięcy nie miała argumentów do obrony. VP owszem, pojawiało się na dużych turniejach, ale kończyło się to zazwyczaj kompromitacją, jak w Katowicach 2020. Zespół jednak zagryzł zęby, przepracował ten ciężki okres i wspólnie wyszedł z dołka w imponującym stylu. Koniec ubiegłego roku to zwycięstwo na IEM Nowy Jork (region CIS), FLASHPOINT 2 oraz Dreamhack Open December. Początek 2021 również robi wrażenie – mistrzostwo cs_summit 7, a teraz ćwierćfinał IEMu Katowice. Naprawdę przypadek Jame’a i spółki to idealny przykład na to, że talent potrzebuje czasu. A w tak młodym zespole tego talentu jest od groma.

  1. TĘSKNIEZASTARYMKENNY

Jeszcze rok temu byłoby to nie do pomyślenia, ale w obecnej, ciężkiej sytuacji G2 wydaje się, że kennyS może być jednym z graczy do odstrzału. Francuz nie zyskał na transferze NiKo, a jego indywidualna forma wyraźnie podupadła od tego czasu. Rok temu, gdy G2 było mocno zaangażowane w walkę o TOP1 świata, docierało do finałów kolejnych turniejów, kennyS był jednym z jaśniejszych punktów zespołu. Zdobywał dużo fragów, miał zawsze pozytywne ratingi na turniejach, na IEM Katowice 2020 pod względem k/d był najlepszy w drużynie. Teraz jednak jego sytuacja jest diametralnie inna. Można nawet powiedzieć, że to przez jego gorszą dyspozycję G2 jest obecnie tu, gdzie jest, czyli dopiero w drugiej dziesiątce rankingu. Każdy czołowy team potrzebuje genialnego snajpera – kennyS jeszcze kilka lat temu był wzorem na tej pozycji, do której dążył każdy niedzielny gracz CSa. Po tamtym Francuzie jednak coraz mniej zostaje, a 25-latek niebezpiecznie zbliża się do przeciętności i obawiam się, że wkrótce może podzielić losy innej upadającej gwiazdy – GuardiaNa.

  1. Kryzys ZywOo

Można w końcu odetchnąć z ulgą, bo okazało się, że ZywOo jest też tylko człowiekiem. Francuz od kiedy zawitał na europejskie salony, zawiesił reszcie poprzeczkę tak wysoko, że jedynie s1mple i czasem device byli w stanie ją przeskoczyć. Tak wybitna dyspozycja nie mogła jednak trwać wiecznie i powoli mamy pierwsze oznaki kryzysu najlepszego gracza świata. Co ciekawe, IEM Katowice pod względem ratingu to trzeci najgorszy turniej ZywOo w barwach Vitality i najgorszy od… lipca 2019 roku! Nie licząc wydarzeń, gdzie 20-latek pojawił się tylko w jednym spotkaniu, był to jego szósty najgorszy turniej w karierze. A mimo to osiągnął rating 1.11, zaliczając fantastyczne mapy na Evil Geniuses i OG. Jest to więc taki spadek formy, na który inni gracze mówiliby „życiówka”.

  1. Kolejny blef Astralis

„Na IEM Katowice przygotowaliśmy siedmioosobowy skład” – jeszcze przed startem turnieju to zdanie mogło robić wrażenie, jednak gdy sięgaliśmy nieco dalej pamięcią, musieliśmy studzić emocje. Duńczycy bowiem od prawie roku robią zakusy na sześcio, siedmio, ośmioosobowe drużyny, a ostatecznie i tak występują swoją idealną piątką. Bubzkji, ogromny, duński talent marnuje się na ławce rezerwowych, notując od września jedynie osiem występów – wszystkie na Nuke’u. I naprawdę coraz ciężej jest zrozumieć to, co czyni Astralis. Bo inne drużyny naprawdę testują grę większą ilością zawodników, regularnie angażując na różnych lokacjach rezerwowych. Astralis zaś jedynie sprawia pozory i nie do końca jasne jest to, w jakim celu wytwarzana jest ta zasłona dymna. Może jest to przejaw słynnej perfekcji organizacji, która w ten sposób zabezpiecza się na wypadek ekstremalnych sytuacji, gdy jeden z zawodników nagle się rozchoruje, czy stanie mu się coś, przez co nie będzie w stanie zagrać? Wówczas zespół, który nie posiada ławki rezerwowych, musi posiłkować się trenerem, a to zazwyczaj wiąże się po prostu z porażką.

Przed nami pozostały nadal najważniejsze spotkania – play-offy IEMu Katowice. Te będą trwać cały weekend i zapewne kolejne rozstrzygnięcia będą przedmiotem nowych dyskusji. Osobiście radzę szczególnie śledzić w tych kilku meczach zespoły regionu CIS, bo są to po prostu obecnie najciekawsze projekty na scenie CS:GO.