W esportowej publicystyce słowo „era” jest nadużywane jak „GOAT” na X po jednym dobrym turnieju. Ale są momenty, kiedy trzeba je powiedzieć na głos i nie przepraszać. Vitality w 2025 roku to nie był jednosezonowy wyskok. To była dominacja rozciągnięta w czasie.

I zanim ktoś zacznie marudzić, że „druga część sezonu była słabsza” – zatrzymajmy się na chwilę i spójrzmy na fakty, a nie na emocje po przegranym finale.

Sezon pierwszy: absolutny walec

Początek 2025 roku? Najlepszy sezon w historii Counter-Strike’a, bez cienia przesady. Siedem turniejów z rzędu wygranych, zero realnej konkurencji, Vitality grało w swoim tempie, na własnych zasadach.

ZywOo był bestią, apEX idealnie zarządzał zespołem, a reszta składu robiła dokładnie to, co trzeba – bez chaosu, bez tiltów, bez głupich decyzji. To nie była drużyna w gazie – to była maszyna.

Sezon drugi: mniej pucharów, ten sam sufit

I tu zaczyna się narracja, która mnie denerwuje. Tak, Vitality nie wygrywało już wszystkiego jak leci. Tak, po pierwszym Majorze dołożyli „tylko” dwa kolejne tytuły: ESL Pro League S22 i StarLadder Budapest Major. Ale spójrzmy trzeźwo:

  • ani razu nie wypadli z playoffów
  • tylko raz nie było półfinału (pierwszy turniej roku)
  • cały czas byli top 1-2 świata
  • wygrali ESL Grand Slam Season 5

Jeśli to jest „spadek formy”, to większość sceny powinna się spakować i iść grać Faceita.

Dwa Majory w jednym roku. Koniec kropka.

team vitality cs2

Zdjęcie: StarLadder

Jest jeden argument, który zamyka dyskusję definitywnie. Dwa Majory w jednym roku kalendarzowym. Wcześniej zrobiły to tylko:

  • fnatic (2015)
  • SK/Luminosity (2016)
  • Astralis (2019)

Teraz do tego grona dołącza Vitality (2025). To nie jest statystyka „fajna do grafiki”. To historyczny wyznacznik ery. Jeśli wygrywasz dwa Majory w roku, nie jesteś chwilowym liderem – jesteś punktem odniesienia dla całej sceny.

Pełny obraz 2025

  1. 9 wygranych turniejów
  2. ESL Grand Slam Season 5
  3. 2 Majory
  4. zero zmian w składzie
  5. ciągła obecność w playoffach
  6. kilka przegranych finałów, ale zawsze z topowymi rywalami

To nie jest drużyna, która „przetrwała”. To drużyna, która utrzymała się na szczycie mimo tego, że każdy grał już tylko pod nich. A to jest najtrudniejsze.

Końcówka roku i spojrzenie w 2026

Na deser: prowadzenie w ESL Grand Slam Season 6, wygrane w Dallas i kolejnej Pro League. Vitality nie zwalnia, nie resetuje się, nie „szuka nowej tożsamości”. Oni już ją mają.

Każda drużyna mierzy się z Vitality. Każda porażka z nimi boli bardziej. Każde zwycięstwo nad nimi jest świętowane jak tytuł. Tak wygląda drużyna ery.

Werdykt

Era Vitality trwa. Nie była idealna przez cały rok. Nie była równie brutalna jak na początku. Ale ewoluowała – i to jest klucz. Zespół nauczył się wygrywać wtedy, kiedy stawka jest najwyższa. A Budapeszt jako ostatni turniej 2025 roku był jasnym sygnałem:

Vitality nadal rozdaje karty. Reszta tylko reaguje.

I wchodząc w 2026, nie ma ani jednej drużyny, która mogłaby powiedzieć: „tak, to my jesteśmy teraz benchmarkiem”. Bo nadal jest nim Vitality.