Jeśli grasz w Valoranta dłużej niż pięć minut i choć raz zajrzałeś na Reddita albo Twitcha, na pewno słyszałeś o tzw. klątwie 9:3. To jeden z tych mitów, które żyją własnym życiem – jak „przegrany pistolet = przegrana mapa” albo „jak wybierzesz tego agenta, to prosisz się o wpie…porażkę”.

No więc czym jest ta legendarna klątwa i dlaczego ludzie wciąż w nią wierzą?

Na czym polega klątwa 9:3?

W skrócie: jeśli wygrywasz pierwszą połowę 9:3: jesteś w dupie. Według tej teorii drużyna, która dominuje pierwszą połowę, po zmianie stron magicznie traci mózg, aim i zdolność komunikacji, a przeciwnik odpala tryb boga i robi comeback. Nierzadko do overtime’u, gdzie oczywiście „klątwa” domyka dzieła.

Brzmi jak bzdura? Jasne. Ale spróbuj to powiedzieć ludziom, którzy kilka razy z rzędu przegrali mecz dokładnie w tym scenariuszu.

Skąd to się w ogóle wzięło? Pro scena

To nie jest mit wyssany z palca randomów z Golda. Klątwa 9:3 narodziła się na scenie profesjonalnej, gdzie takie zwroty akcji są boleśnie widoczne. Kilka klasyków:

  • Team Liquid vs NAVI (Icebox) – Liquid prowadzi 9:3, po zmianie stron dostaje 10:1 i wypada z mapy.
  • Vikings vs Gambit – Champions 2021 – 9:3 dla Vikings, przegrana 12:14 w OT.
  • Gambit vs 100 Thieves – Masters Berlin – historia ta sama, tylko koszulki inne.

To były momenty, które community zapamiętało, bo profesjonaliści nie powinni „oddawać” takich przewag. A jednak.

Do tego dochodzą streamerzy. Shroud na castach rzucał pół-żartem, pół-serio, że lepiej celowo oddać rundę, żeby było 8:4. ShahZaM nagrywa film pt. „Proof that the 9:3 Curse is Real”. I już – mit żyje dalej.

Co na to Riot? Dane, nie gusła

Riot w pewnym momencie stwierdził: dobra, dość gadania, sprawdzamy. W 2022 przeanalizowali ponad 25 milionów meczów, w których wynik do przerwy wynosił 9:3. Wnioski?

  • Drużyna przegrywająca 3:9 ma średnio ~36% szans na comeback, jeśli wygra pistoletówkę i kolejne rundy po zmianie stron.
  • Jeśli przegram pistolet i eco: szansa spada praktycznie do zera.

Czyli nie ma żadnej magii. Jest ekonomia, momentum i decyzje rundowe. Klątwa nie działa. Działa pistoletówka.

Dlaczego więc to się ciągle zdarza?

Bo Valorant to nie Excel, tylko gra ludzi z ego, stresem i krótką pamięcią.

1. Rozluźnienie po 9:3

Prowadzisz wysoko? To zaczynają się pushowanie solo, brak trade’ów i teksty typu „spokojnie, mamy zapas”. A potem nagle jest 10:8 i wszyscy się sracie.

2. Kompozycje agentów

Są mapy i składy, które ssą po jednej stronie, a po zmianie nagle zaczynają działać. Trzech Sentinelów na ataku to dramat. Trzech Sentinelów na obronie? Beton.

3. Autosabotaż

Najgorsze. Jeśli dwóch typów na voice mówi „ej, 9:3, wiadomo jak to się kończy”, to już przegrałeś mentalnie. Klątwa nie istnieje – to gracze ją tworzą.

Więc… istnieje czy nie?

Nie. Klątwa 9:3 nie istnieje. Istnieją:

  • słabe decyzje po zmianie stron
  • przegrane pistoletówki
  • brak adaptacji
  • i ludzie, którzy zamiast grać, zaczynają wierzyć w esportowe horoskopy

Jeśli wygrywasz 9:3 i grasz dalej jak człowiek – dowieziesz mecz. Jeśli przegrywasz 3:9, ale bierzesz pistolet, snowballujesz ekonomię i masz jaja – masz realną szansę wrócić. Reszta to gadanie.