Rynek League of Legends od lat wygląda zupełnie inaczej niż dziki zachód znany z Dota 2. Jasne, kiedyś Worlds potrafiło wystrzelić z pulą nagród ponad 6 milionów dolarów, ale obecnie scena LoL-a bardziej stoi na kontraktach, stabilnych pensjach i długofalowym budowaniu marek. Riot w końcu zrozumiał, że profesjonalna liga to nie jednorazowa loteria, tylko normalny sport.
A jednak, w 2025 pule znowu rosną. I to nie byle jak, bo Riot ustalił bazę Worlds na 5 mln dolarów, co z dodatkiem ze skórek mistrzowskich może dać nawet 8-9 milionów. Słowem: kabona wraca na stół.
Faker dalej gra w swojej własnej lidze
Nie ma co owijać w bawełnę – Faker to wciąż najbardziej opłacalna marka w historii LoL-a. Koleś wyciągnął ponad 2,12 mln dolarów z nagród, chociaż wszyscy dobrze wiemy, że jego realne przychody są x-razy wyższe dzięki kontraktom, udziałom w T1 i sponsoringowi.
T1 natomiast rozwaliło system: mistrzostwa świata 2013, 2015, 2016, 2023, 2024 i 2025. Sześć tytułów. Bez dyskusji, bez debat, bez sentymentów. Organizacja-pomnik.
Dla porządku: oto Top 10 najlepiej zarabiających graczy LoL-a z nagród turniejowych (na dziś):
| Gracz | Zarobki z nagród |
|---|---|
| Faker | $2,128,595 |
| Ruler | $1,255,773 |
| JackeyLove | $969,294 |
| Duke | $959,073 |
| Bang | $915,942 |
| Wolf | $913,168 |
| Peanut | $875,351 |
| Xiaohu | $850,114 |
| Bengi | $810,883 |
| CoreJJ | $808,465 |
T1 przebija konkurencję nie tylko wynikami, ale też ciągłością. Przez ponad 517 turniejów organizacja zarobiła ponad 15,7 mln dolarów – absurdalna stabilność jak na esport.
Dlaczego T1 to finansowy potwór, a nie tylko „kolejna drużyna”?
Ich historia to nie tylko triumfy na Worldsach. T1 rozwalało MSI, LCK, miało przez lata najlepszą infrastrukturę w Azji i przede wszystkim nigdy nie weszli w pełną przebudowę. Kiedy inne zespoły robiły hard reset, T1 budowało dalej. Efekt? Globalna dominacja i największy brand esportowy świata.
I tak, warto powiedzieć to wprost: Faker jest nie tylko najlepszym graczem, ale też jednym z najlepszych inwestorów swojej epoki. Udział w T1, własne projekty biznesowe, gigantyczny kontrakt (~6 mln rocznie), a do tego dochody z chińskich platform streamingowych. Szacowane około 10 mln dolarów majątku brzmią wręcz ostrożnie.
A ile zarabia przeciętny pro player w 2025?
Wbrew wyobrażeniom ludzi z internetu, że esporciaki żyją jak rockstarzy: większość to po prostu dobrze opłacani specjaliści. I to naprawdę dobrze:
- średnia pensja w LEC: ~240 tys. euro rocznie,
- rookies: ~115 tys. euro,
- top tier jak Caps: >400 tys. euro,
- importy z Korei w LEC: ~160 tys. euro.
To oczywiście bez pieniędzy ze streamów, kontraktów reklamowych, sprzedaży merchu i procentu ze skórek mistrzowskich. Zawodowiec w LoL-u nie musi wygrać Worlds, żeby komfortowo żyć – kontrakty robią swoje.
Riot zresztą trzyma scenę za pysk, ale w pozytywnym sensie: minimalne wynagrodzenia, regulacje kontraktów, standardy organizacyjne. Nie ma sytuacji jak w Dota 2, gdzie jak nie wygrywasz The International, to możesz klepać biedę.
Dlaczego LoL wciąż jest świetną drogą kariery?
Bo stabilność. To słowo, które w esporcie jeszcze kilka lat temu brzmiało jak oksymoron. W LoL-u:
- masz płacone co miesiąc,
- masz system ligowy,
- masz zapewnioną widoczność,
- masz realny rynek transferowy,
- a jak jesteś topem – to robisz pieniądze na wszystkim, nie tylko na podium.
Kariera profesjonalisty nie kończy się na „mam 22 lata, jestem stary”. Współczesny pro-player to marka, produkt, osobowość medialna. Ci najlepsi zarabiają więcej poza sceną niż na niej.