Cztery lata. Tyle trwała przygoda MOUZ z VALORANTEM – projektem, który od początku miał ambicje bycia czymś więcej niż tylko dodatkiem do CS-a. Dziś niemiecka organizacja mówi „pas” i robi to w sposób dość jednoznaczny: obecny model VCT nie ma sensu z ich perspektywy.
W oficjalnym komunikacie MOUZ stwierdziło wprost, że nie widzi dla siebie miejsca w aktualnym ekosystemie. Bez korporacyjnych frazesów, bez „pauzy” czy „restrukturyzacji”. Po prostu: to się nie spina. I to jest kluczowe.
Tier 2 w VALORANCIE to droga przez mękę
MOUZ nie było przypadkowym graczem w VALORANCIE. Od 2022 roku organizacja regularnie należała do czołówki regionu DACH, wygrywała splity, grała o Ascension, miała rozpoznawalny brand i stabilny projekt sportowy. Kulminacja? Wygrana Challengers DACH Split 2 w 2024 roku i awans na VCT Ascension EMEA.
Efekt końcowy? Miejsca 5–6 i brak awansu.
I właśnie tu leży problem. W obecnym systemie możesz robić wszystko dobrze, a i tak zostać z niczym. Jeden turniej. Jedno okno. Jedna szansa w roku. Bez siatki bezpieczeństwa, bez realnych przychodów, bez długoterminowej stabilności.
Dla organizacji pokroju MOUZ to nie jest esportowy romantyzm. To jest czysty rachunek ekonomiczny.
VCT: elita zamknięta, reszta na łasce losu
Model VCT od samego początku był ekosystemem partnerskim, co samo w sobie nie jest problemem. Problem zaczyna się tam, gdzie Tier 2 staje się kosztowną poczekalnią bez gwarancji wejścia.
- brak revenue share
- ograniczony kalendarz
- niskie pule nagród
- wysoki koszt utrzymania składu
- jedna ścieżka awansu przez Ascension
To nie są nowe zarzuty. VALORANT Players Association mówiła o tym głośno już w zeszłym roku, ostrzegając, że Tier 2 balansuje na granicy opłacalności. Organizacje dokładają, sponsorzy nie widzą zwrotu, a Riot przez długi czas zdawał się liczyć na to, że „jakoś to będzie”.
Riot reaguje, ale za wolno?
Dopuszczenie sponsorów bukmacherskich w NA i EMEA oraz obietnice reinwestycji środków w Tier 2 to krok w dobrą stronę. Tyle że – jak pokazuje przykład MOUZ – dla części organizacji to już za mało i za późno.
Duże, doświadczone marki nie chcą grać w loterię. Chcą przewidywalności, planowania na kilka lat do przodu i sensownego modelu biznesowego. Jeśli tego nie ma, łatwiej zamknąć projekt niż udawać, że to inwestycja długoterminowa.
Podsumowanie
Wyjście MOUZ to nie pojedynczy przypadek. To kolejny sygnał ostrzegawczy, że VALORANT Tier 2 w Europie ma strukturalny problem. Jeśli nawet organizacje z historią, zapleczem i sukcesami mówią „stop”, to znaczy, że system wymaga głębszych zmian, nie kosmetyki.
VALORANT jako gra ma się świetnie. Esport na poziomie Tier 1 – również. Ale bez zdrowego zaplecza konkurencyjnego, bez sensownej ścieżki rozwoju dla organizacji i zawodników, ten ekosystem prędzej czy później zacznie się kruszyć.