Rockstar Games znowu odpaliło komunikat, który zamiast gasić pożar, robi z niego festiwal fajerwerków. Sprawa masowych zwolnień przy GTA 6 wraca ze zdwojoną siłą, bo studio postanowiło doprecyzować swoje wcześniejsze wyjaśnienia. Problem w tym, że im więcej mówią, tym gorzej to wygląda.

Dla przypomnienia: w październiku 2025 roku poleciały 34 osoby – głównie w UK, kilka w Toronto. Oficjalna linia Rockstara? Nie było żadnego union-bustingu, tylko wyciek poufnych informacji na Discordzie prowadzonym przez IWGB, czyli związek zawodowy. Związek od początku mówi jasno: bzdura, zwykła zasłona dymna pod czyszczenie ludzi, którzy zaczęli się organizować.

Rockstar: „To nie o Slacka chodziło, tylko o sekrety gier”

Nowa wersja narracji Rockstara jest bardziej konkretna i jednocześnie bardziej niepokojąca. Firma twierdzi, że zwolnieni pracownicy mieli:

  • rozpowszechniać poufne informacje
  • w tym konkretne funkcje z nadchodzących i niezapowiedzianych gier

Nie chodziło więc (rzekomo) o gadanie o idiotycznym ograniczeniu emoji na Slacku, tylko o realne złamanie polityki poufności. Tyle że związek mówi wprost, że nie ma pojęcia, o jakich „feature’ach” mowa. I tu zaczyna się smród.

Jeśli rzeczywiście wyciekły elementy GTA 6 albo innych projektów, to gdzie są dowody? Screensy? Logi? Konkret? Na razie mamy tylko słowo korporacji, która ma oczywisty interes, żeby sprawę ubrać w legalnie brzmiący kostium.

gta 6 kierowca

„Na Discordzie był dziennikarz i pracownik innego studia” – no i co z tego?

Rockstar dorzuca kolejny argument: na serwerze Discord mieli być dziennikarz growy i dev z konkurencyjnej firmy. Brzmi groźnie, dopóki nie spojrzysz głębiej.

IWGB odpowiada:

– tak, ta osoba pisała kiedyś artykuły, ale była tam jako reprezentant związku,
– osoby spoza Rockstara były obecne wyłącznie w kanałach informacyjnych o uzwiązkowieniu,
– nie miały dostępu do żadnych „tajnych” treści.

To nie jest jakiś lewy Discord z przeciekami jak z 4chana. To serwer związkowy, gdzie ludzie rozmawiają o prawach pracowniczych. Próba przedstawienia tego jako publicznego forum wycieków wygląda… mizernie.

Najbardziej wymowne zdanie Rockstara

„Oni nawet nie wiedzą, kto był na tym Discordzie.”

To ma być argument kończący dyskusję. Problem? Rockstar też nie mówi, kto dokładnie był i co dokładnie zrobił. Zero transparentności. Zero konkretów. Tylko sugestie i półsłówka.

IWGB twierdzi, że Rockstar „reverse-engineeruje” powody zwolnień, dorabiając kolejne uzasadnienia po fakcie. I szczerze? To się klei bardziej niż korporacyjna wersja.

Sprawa w sądzie…

IWGB już poszło na drogę prawną, walczy o przywrócenie zwolnionych i zbiera kasę na proces. Jeśli dojdzie do sądu, Rockstar będzie musiało pokazać karty, a nie tylko rzucać oskarżeniami do mediów.

I wtedy się okaże, czy naprawdę chodziło o ochronę tajemnic, czy po prostu o to, że ktoś w Take-Two spanikował, gdy programiści zaczęli gadać o związkach.