W Dota 2 rzadko kiedy robi się politycznie głośno, ale kiedy robi, to z hukiem. Wycofanie się Ceba, N0taila, Topsona, Gorgca, pieliedie i reszty składu Monkey Business z Games of the Future 2025 wywołało dokładnie taki efekt. Zwykła pokazówka w Abu Zabi nagle stała się jednym z najgorętszych tematów w społeczności – i nie bez powodu.

Dlaczego ta decyzja jest tak istotna?

Ceb w swoim oświadczeniu napisał jasno: “kiedy wydarzenie jest zbyt upolitycznione, wolimy się nie angażować”. I to jest w gruncie rzeczy klucz całej sytuacji. Gracze – zwłaszcza ci z największym dorobkiem – od dawna próbują trzymać esport z dala od polityki. Ale Games of the Future to nie jest zwykły turniej.

Dzięki wątpliwym powiązaniom z rosyjskimi inicjatywami państwowymi, a przede wszystkim po zeszłorocznym występie Putina na otwarciu imprezy, wielu fanów zaczęło alarmować: hej, to nie jest neutralne wydarzenie. Wystarczyła jedna viralowa wypowiedź Ghostika, żeby wątek eksplodował, a presja społeczności zrobiła swoje.

Co ta fala wycofań mówi o obecnym esporcie?

Coraz częściej zadajemy sobie pytanie: gdzie przebiega granica między esportem a polityką? I tu naprawdę trudno udawać, że jej nie ma. Turnieje na Bliskim Wschodzie, finansowanie z państwowych źródeł, wydarzenia wykorzystywane jako narzędzia PR-owe – to wszystko stało się częścią większej dyskusji o odpowiedzialności organizacji i zawodników.

Warto przypomnieć, że Nigma Galaxy i nouns już rok temu wycofały się z tej samej imprezy, choć wtedy zrobiły to po cichu. Teraz, gdy pojawili się zawodnicy kalibru Ceba czy N0taila, temat wrócił ze zdwojoną siłą.

Wpływ na scenę pro: realny czy tylko medialny?

Szczerze? To nie jest zwykła drama Redditowa. To precedens.

  • Po pierwsze, legendy esportu otwarcie stawiają granice, co może zachęcić inne organizacje do podobnych ruchów.
  • Po drugie, turnieje finansowane przez podmioty powiązane z państwową propagandą mogą mieć w kolejnych latach dużo trudniej przy zapraszaniu gwiazd.
  • Po trzecie, społeczność wyraźnie pokazała, że nie ma zamiaru siedzieć cicho – i to będzie wpływać na decyzje pro graczy.

Nie chodzi o to, że Dota wchodzi w “politykę”. Bardziej o to, że polityka próbuje wejść w Dotę, a część sceny po prostu nie chce być elementem czyjejś narracji.

Podsumowanie

Monkey Business najpewniej zrobi jakiś inny projekt – Gorgc już półżartem wspomniał, że „może coś innego zrobią zamiast tego turnieju”. I znając tę ekipę, pewnie to będzie coś, co znowu przyciągnie uwagę.

Games of the Future natomiast? Trudno powiedzieć, czy wydarzenie odbije się od tej kontroli czy raczej ugrzęźnie w niej na dłużej. Jedno jest pewne: w świecie esportu wizerunek bywa cenniejszy niż nagrody pieniężne, a tu wizerunkowo turniej oberwał mocniej niż ktokolwiek mógł przewidzieć.