Indie-scena znowu odpierdala swoje i… dobrze. 18 grudnia na Steamie pojawi się „Smack the Trump”, kolejna mała gierka od Keyjoker Games, która wygląda jak skrzyżowanie clickera, mema i niekończącego się kabaretu politycznego. Twórcy nie próbują nawet ukrywać, kogo parodiują – model postaci wygląda jak oczywiste nawiązanie do byłego prezydenta USA przemawiającego na wiecu MAGA. I całe szczęście, bo satyra tu jest tak przejaskrawiona i slapstickowa, że trudno to brać za cokolwiek innego niż głupkowatą zabawę.

Tanie, krótkie i absurdalne – klasyka Keyjoker Games

Jeśli ktoś zna twórców takich wynalazków jak Penguin Rocketeer, Trolling Football czy Prehistoric Skater, to wie, że Keyjoker Games operuje w bardzo konkretnym segmencie: proste mechaniki, szybka rozgrywka, cena rzędu 1–2 dolarów. „Smack the Trump” idzie dokładnie tą drogą – i na tym polega jego urok.

Nie ma tu udawania „indy-arcydzieła”, tylko czysta, głupkowata rozrywka z kategorii „zmęczyła mnie praca, kliknę w coś na pięć minut”.

Klikasz? Dzieją się rzeczy. Głupie rzeczy. Bardzo głupie.

Trailer na Steamie wrzuca nas prosto w serię kompletnie odjechanych scen. Gra polega na tym, że klikamy różne obiekty w scenie, a prezydencki sobowtór wpada w kolejne slapstickowe tarapaty. Zero subtelności – i to jest największy selling point. Widzimy m.in.:

  • Orła, który spuszcza figurze manto jak w kreskówce z lat 90.
  • Kosz na śmieci połączony z rakietą, w który postać zostaje zapakowana i wystrzelona prosto w Drumpf University.
  • Typa z wąsem, który leje ją po tyłku 17 razy (tak, ktoś to policzył – oczywiście).
  • Drużynę futbolistów, która wbiega i robi klasyczny „pile-up”.
  • Kontraptację rodem z cartoonu, prawdopodobnie tę z kibla widocznego na screenach.
  • Facet w kapeluszu słonecznym, bo oczywiście że tak.

Steamowe screeny sugerują, że w grze jest 12 interakcji, choć to może być po prostu licznik czegokolwiek. Ale znając skalę projektu – raczej bym obstawiał, że faktycznie mamy ok. tuzina gagów.

I szczerze? Tyle wystarczy. To nie ma być „Baldur’s Gate 4”, tylko pięciominutowa jazda bez trzymanki.

Satyrę albo kupujesz, albo nie, ale gra wie, czym chce być

Na Steamie opis gry mówi wprost, że to „przerysowana, slapstickowa satyra”. Żadnych realistycznych scen, żadnego gore – bardziej klimat klasycznego „Looney Tunes”, tylko z politycznym twistem.

Dobrze, bo dzięki temu gra unika pułapki bycia tanim shock-value. To bardziej „wyobraź sobie, że polityka to kreskówka – i klikaj, żeby było głupiej”.

W świecie, gdzie każdy robi „symulator czegoś”, takie parodie są nieuniknione. I choć Smack the Trump nie jest produkcją, która ma zawojować rynek – będzie hitem memiarzy, streamerów od „śmieciowych gierek” i ludzi, którzy chcą za dolara wyrzucić z siebie frustrację, nie rozwalając rzeczywistej klawiatury.

Czy warto?

Jeśli masz ochotę na:

  • tanią jak barszcz rozrywkę,
  • satyrę tak przerysowaną, że aż zdrową,
  • clicker, który nie udaje czegoś więcej,
  • memiczny absurd za grosze,

to tak, odpalisz to i będziesz się śmiał (albo przewracał oczami – też zdrowe).