Kiedy FromSoftware dekadę temu katowało nas Demon’s Souls i Dark Souls, nikt nie zakładał, że ta uparta japońska ekipa stanie się jednym z najbardziej wpływowych studiów świata. A jednak, 2022 rok wywrócił branżę do góry nogami. Elden Ring, pierwsza pełnoprawna próba pożenienia formuły Soulsów z ogromnym otwartym światem, wbiła się do mainstreamu z siłą ciężarówki. I dziś cała marka przekracza 50 milionów sprzedanych egzemplarzy.
To już nie jest nisza. To jest globalny fenomen, który rozwija własne uniwersum szybciej, niż gracze zdążą się pozbierać po kolejnych bossach.
Elden Ring – 20 milionów: gra, która wszystkim pokazała, jak robi się otwarty świat
Podstawka trzyma się jak złoto. 20 milionów kopii to wynik, którego nie powstydziłaby się żadna produkcja AAA, a mówimy o grze, w której tutorial potrafi zabić. Otwarty świat Lands Between okazał się dokładnie tym, czego gracze potrzebowali: eksploracją bez sztucznego prowadzenia za rączkę, strukturą zachęcającą do błądzenia, klimatem podszytym magią George’a R.R. Martina i gameplayem z charakterystyczną dla FromSoft surowością.
Średnio 60 godzin na ukończenie? Jasne. A 100+ godzin na platynę? Wiadomo. Elden Ring to tytuł, do którego ludzie wracają jak do cholernie dobrego, choć toksycznego związku.
Shadow of the Erdtree – 10 milionów: dodatek większy niż niejeden full game
Gdy FromSoftware mówi „DLC”, to w praktyce chodzi o kolejną grę w grze. Shadow of the Erdtree sprzedało się już w 10 milionach egzemplarzy, co przy wymagającym progu wejścia (trzeba mieć wbity konkretny poziom i pokonane określone bossy) jest wynikiem absolutnie kosmicznym.
Dodatek dokłada kolejne godziny eksploracji, nowe mechaniki, chore do granic absurdu starcia i fabularne okruchy, które fani analizują jak studenci polonistyki wiersze Miłosza. I – co ważne – Shadow of the Erdtree wcale nie łagodzi poziomu trudności. Jeśli ktoś myślał, że Radahn z podstawki był skurczybykiem, to tutaj FromSoft pokazuje mu dopiero prawdziwe piekło.
Nightreign – 5 milionów: Elden Ring idzie w roguelike
Tu pojawiło się coś, czego wielu się nie spodziewało: roguelike’owa spin-offowa kooperacja. Nightreign sprzedało 5 milionów egzemplarzy, co jasno pokazuje, że marka nie musi się ograniczać do klasycznej formuły RPG akcji.
Zamiast tworzenia własnej postaci wybieramy Nightfarerów – gotowych bohaterów z własnymi stylami walki i historią. Jasne, to wciąż FromSoftware, więc nikt nie idzie tu na łatwiznę – bossowie potrafią upokorzyć całą drużynę w 30 sekund. Ale tempo gry, element losowości i nastawienie na co-op sprawiają, że to pierwszy produkt z uniwersum Elden Ring, który można odpalić „na szybko”… choć i tak skończy się rage-quitami.
Nightreign: The Forsaken Hollows – 2 miliony w dwa dni
Najświeższy element układanki i od razu wyniki jak diabli: 2 miliony kopii w 48 godzin. To jasny sygnał – spin-off żyje, i to pełną parą.
Dodatek dorzuca nowe klasy (w tym Scholar z magią arkaniczną i Undertaker z ciężkimi klamotami), świeże obszary, bossów, mechaniki i przede wszystkim nową porcję lore, którą fani pochłaniają jak narkotyk. I to wszystko za niecałe 15 euro. FromSoftware świetnie rozumie, jak budować zaangażowanie bez wyciągania kasy metodami znanymi z Ubisoftu czy EA.
Co dalej?
Jeśli 50 milionów egzemplarzy czegoś dowodzi, to tego, że Elden Ring przestał być jednorazowym eksperymentem, a stał się pełnoprawną franczyzą o ogromnym potencjale. I choć studio tradycyjnie siedzi cicho jak zaklęte, nikt nie ma złudzeń: to uniwersum jeszcze nas zaskoczy.
Czy będzie Elden Ring 2? A może kolejny spin-off, może adaptacja filmowa (HBO aż ślini się na samą myśl)? Jesteśmy pewni, że FromSoftware nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa.