Temat AI w gamedevie nie ucicha – wręcz przeciwnie, kotłuje się coraz mocniej. A teraz w centrum tego całego bałaganu znalazł się Steam. I to nie pierwszy raz, bo Valve od miesięcy próbuje ogarnąć, jak oznaczać gry korzystające ze sztucznej inteligencji tak, żeby wilk był syty i owca cała. No i, jak można było się spodziewać, gracze uznali, że ich obecne pomysły to raczej półśrodki.

Gracze chcą konkretów, nie ogólników

Na Reddicie w ostatnich dniach wybuchła dyskusja, w której użytkownicy carax01 oraz G_aster przedstawili swoje propozycje zmian. I nie były to jakieś pojedyncze wpisy ginące w feedzie – mówimy o dziesiątkach tysięcy upvote’ów.

Pierwszy z nich zaproponował, by AI disclaimer na Steamie był dużo bardziej szczegółowy. Nie jakieś enigmatyczne, “gra może zawierać elementy wygenerowane przez AI”, tylko jasno powiedziane:

  • czy AI tworzyło voice acting,
  • czy AI robiło grafiki,
  • czy AI generowało muzykę,
  • a może tylko pomagało w augmentacji istniejących materiałów.

Krótko mówiąc: to, czego brakuje obecnie: transparentność.

I trudno mu odmówić racji. Bo różnica między AI, które poprawiło tekstury, a AI, które wygenerowało całą obsadę dubbingową, jest gigantyczna. A gracze chcą wiedzieć, za co płacą.

Opcja filtrowania gier z AI? Brzmi pięknie, ale…

Drugi pomysł, od G_astera, uderzył w jeszcze mocniejszy ton: dodać ustawienie, które pozwoli ukryć gry zawierające treści AI. Podobnie jak ukrywa się na Steamie gry dla dorosłych. Pomysł wystrzelił: ponad 22 tysiące upvote’ów. Ale tu zaczynają się schody. AI w gamedevie jest tak szerokim zjawiskiem, że trudno byłoby ustalić granice:

  • czy filtrować gry, gdzie AI zrobiło jedną teksturę?
  • czy wycinać tylko te, które generują treści na żywo?
  • czy traktować AI w kodzie jako AI-content? Bo tego używa dziś pół branży.

I tu nawet sami redditorzy przyznają – to bardziej pole minowe niż proste ustawienie w zakładce Family View.

Valve niby działa, ale gracze chcą więcej

Steam już ma swoje ankiety dotyczące AI, które wypełniają deweloperzy. Problem? Dotyczą głównie tego, czy gra generuje treści w czasie rzeczywistym. A większość kontrowersji dotyczy AI, które tworzy pre-made assets.

Kilka gier samo z siebie tłumaczy, jak używało AI, ale to dobra wola studia. A społeczność chce, żeby było to ustandaryzowane i obowiązkowe.

A Steam? Dalej aktualizuje platformę jak gdyby nigdy nic

Valve oczywiście nie siedzi bezczynnie – kolejne bety, kolejne ficzery. Ostatnio dodali obsługę padów od Switcha 2 Pro i GameCube’a i poprawili strony sklepowe, żeby miniatury wreszcie nie wyglądały jakby ktoś je kompresował w Paincie z 2003 roku.

Tylko że to nie rozwiązuje problemu AI, który będzie tylko rósł. Szczególnie że w 2024 na Steam trafiło blisko 19 tysięcy gier, a 2025 już przebił ten wynik, a przecież rok się jeszcze nie skończył. Coraz więcej z nich wykorzystuje AI w mniejszym lub większym stopniu. I nic nie wskazuje, by ta tendencja miała się odwrócić.

Dokąd to zmierza?

Nadchodzący rok może być kluczowy dla sposobu, w jaki branża będzie oznaczać i regulować treści tworzone przy pomocy AI. Społeczność Steam jasno pokazała, że chce:

  • pełnej informacji,
  • jasnych kategorii,
  • i być może nawet możliwości filtrowania gier z AI.

Valve będzie musiało się do tego odnieść. Bo ignorować 36 tysięcy wkurzonych użytkowników to jedno, a ignorować trend, który zmienia cały gamedev, to już zupełnie inna liga.