Valve w końcu pokazało, czym dokładnie jest ich nowa Steam Machine – i trzeba przyznać, że pod względem specyfikacji to mała pieprzona bestia. Mówimy o układzie AMD Zen 4, 28 CU RDNA3, wsparciu dla 4K/60 FPS, ray tracingu i mocy ponad sześciokrotnie większej niż Steam Deck. Innymi słowy: to już bardziej kompaktowy PC do salonu niż klasyczna konsola.

Tyle że jak coś wygląda jak high-endowy pecet i działa jak high-endowy pecet, to zazwyczaj kosztuje jak high-endowy pecet.

Valve nie podało jeszcze oficjalnej ceny Steam Machine, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie spodziewa się kwoty zbliżonej do PS5. Branża szacuje 700–1000 dolarów, i wszystko wskazuje na to, że to realne widełki – zwłaszcza że Valve otwarcie przyznało, że sprzęt nie będzie subsydiowany, czyli nie ma co liczyć na “cenę na start” rodem z PlayStation czy Xboxa.

A gdyby tak… po prostu użyć Steam Decka?

I tu robi się ciekawie. Bo połowa graczy deklarujących, że Steam Machine ich zwyczajnie nie interesuje, może mieć już w domu tańsze rozwiązanie. Nazywa się to Steam Deck, i przy odrobinie kombinacji można z niego zrobić całkiem wygodną “konsolę” do salonu.

Ceny Decka w 2025 wyglądają tak:

  • 256 GB LCD400 dolarów (często spada do okolic 320),
  • 512 GB OLED549 dolarów,
  • 1 TB OLED649 dolarów,
  • a do tego refurbished wersje od 279 dolarów.

Nie trzeba być księgowym, żeby zrozumieć, że różnica w cenie względem Steam Machine będzie spora – szczególnie przy modelach LCD. I jasne, Deck nie ma mocy zbliżonej do nowej maszyny Valve, ale jeżeli celem jest zagranie w swoją bibliotekę Steam z kanapy, a nie pogonie za benchmarkami, to wystarczy.

Co trzeba, żeby zrobić z Decka domową konsolę?

Niewiele. Po pierwsze dock. Oficjalny kosztuje swoje, ale tańsze, sensowne opcje od firm trzecich działają dokładnie tak samo. Jeden kabel HDMI i ekran z Decka ląduje na twoim telewizorze, tak jak w Switchu.

Po drugie pad. Nowy Steam Controller nie ma jeszcze ceny, więc lepiej brać coś, co już jest na rynku: Xbox Series Controller albo DualSense. Oba łączą się z Deckiem bez problemu i często kosztują w okolicach 50 dolarów, szczególnie na wyprzedażach. Łącząc to wszystko w najtańszym wariancie:

  • Steam Deck 256 GB LCD,
  • dock,
  • pad,

kończysz z kompletą stacją do salonu za ok. 530 dolarów. To może być nawet połowa tego, ile przyjdzie zapłacić za Steam Machine w dniu premiery.

Czy to zastąpi Steam Machine? Nie. Czy musi? Też nie.

Steam Machine to sprzęt celujący w zupełnie inną półkę mocy. To będzie urządzenie dla ludzi, którzy chcą odpalać najnowsze gry w 4K, z pełnym ray tracingiem, bez kompromisów. Deck to zupełnie inna filozofia – mobilność, elastyczność, granie “gdzie chcesz”.

Ale jeśli jedyne, czego oczekujesz, to wywalić się na kanapie i grać w swoją bibliotekę Steam, to przepłacanie za sprzęt klasy mini-PC może nie mieć najmniejszego sensu. Zwłaszcza gdy Steam Deck potrafi być zaskakująco wydajny w trybie zadokowanym, szczególnie w starszych tytułach i grach indie, których większość z nas i tak ma najwięcej.

A że kosztuje jakieś pieprzone 200–500 dolarów mniej? No cóż…