Są dni, kiedy esport potrafi zaskoczyć. A są też takie, jak ten – kiedy Elon Musk odpala X i postanawia wyzwać najlepszą drużynę League of Legends na świecie. Tak po prostu.
W najnowszym epizodzie cyklu „co Elon odwalił tym razem” miliarder ogłosił, że jego AI, Grok 5, ma być w stanie „zagrać w każdą grę, wystarczy że przeczyta instrukcję i trochę poeksperymentuje”. No jasne, bo czemu nie – 2025, wszyscy już jesteśmy zmęczeni, dawajcie jeszcze AI na midzie.
Musk dorzucił też konkret: Grok gra tylko patrząc kamerą na monitor, jak człowiek z dobrym wzrokiem, do tego ograniczony klikami i opóźnieniem reakcji. Czyli zero aimbota, zero superkomputerowych skrótów. Brzmi uczciwie? Brzmi jak eksperyment z „Black Mirror”.
I tutaj robi się ciekawie. Bo choć Musk nie rzucił nazwy, internet zrobił to za niego. T1 zostało oznaczone tak szybko, że aż piknęło powiadomienie. A odpowiedź? Krótka, zimna, pewna siebie: GIF z Fakerem, jego legendarnym „shh” i napis „we are ready, R U?”. Jeśli esport ma swoje wersy bitewne, to właśnie jeden z nich.

A potem zrobiło się jeszcze dziwniej
Oficjalne konto Grok odpisało „Challenge accepted.” Spoko, AI ma wysokie mniemanie o sobie, nikogo to nie dziwi. Ale po chwili wjeżdża Marc „Tryndamere” Merrill, współzałożyciel Riot Games, i pisze: „let’s discuss.”
I tu, człowiek się zatrzymuje. Bo jeżeli Riot puszcza oko do takiej akcji, to znaczy, że naprawdę rozważają tę szaloną wizję: AI kontra mistrzowie świata. Na serio.
Po co nam to całe zamieszanie?
Nie da się ukryć – temat AI w grach jest dziś rozgrzany do czerwoności. Studia lecą na skróty, gracze są wkurzeni, a zwiastuny generowane algorytmami wyglądają, delikatnie mówiąc, średnio. Wild Rift niedawno dał pokaz, jak bardzo średnio. Dlatego pomysł, że najlepsza drużyna w historii League’a miałaby grać z maszyną, brzmi jak skrzyżowanie eksperymentu naukowego i cyrku. Ale z drugiej strony… wszyscy i tak by to obejrzeli.
Bo T1 i przede wszystkim Faker to nie tylko poziom mechaniczny. To mitologia, to charakter, to gość, który trzy razy upadł i trzy razy wrócił na tron. Żadna AI nie ma tego w paczce. Nie ma emocji, presji, tiltowania, clutchu, tej iskry „zrobię z tego highlight roku”. Grok? Może i zrobi poprawne makro. Ale nie zrobi historii. I dlatego – cytując wielkiego Jankosa – „nah, mój GOAT Faker to załatwi.”
2026 zapowiada się absurdalnie interesująco. Jeśli dojdzie do tego meczu, to będzie moment, który przejdzie do historii esportu = niezależnie od wyniku. Bo to nie jest mecz o to, kto lepiej last-hituję. To jest starcie człowieka z maszyną. A od kiedy to jakakolwiek maszyna była w stanie powstrzymać Fakerową narrację?