Valve w końcu odsłonił kolejne karty dotyczące Steam Machine – małego, sześciennego potworka, który według firmy ma mieć ponad sześciokrotnie większą moc niż Steam Deck. I choć hype jest duży, to teraz dostaliśmy potwierdzenie, które wielu pewnie trochę ostudzi: cena nie będzie „konsolowa”. Zero subsydiów, zero sztucznego zaniżania kosztów. Valve gra tu czysto po PC-towemu.

Steam Machine nie będzie tanim gadżetem

W rozmowie na podcaście Friends Per Second Pierre-Loup Griffais z Valve powiedział to, co tak naprawdę przewidywano od pierwszej prezentacji: urządzenie będzie kosztować tyle, ile kosztuje PC o podobnej wydajności. Żadnego dokładnego numerka jeszcze nie ma, ale kierunek jest jasny. Jeśli ktoś myślał o czymś w stylu „500 dolców i gramy”, to niech od razu spuści z tonu.

Griffais podkreślił, że Valve celuje w „dobry deal”, ale nie w sensie konsolowego dumpingu cen. Bardziej: „zbuduj sobie PC o tej samej mocy, policz części, i to jest okolica, w której chcemy wylądować”. Szczerze? To uczciwe, ale nie zabójczo ekscytujące.

Dlaczego tak drogo?

Valve nie ukrywa, że Steam Machine nie jest zwykłą „składanką w pudełku”. To ma być naprawdę mały, cichy sprzęt, który mimo kompaktowych rozmiarów ma mieć moc sensownego, współczesnego PC. A miniaturyzacja nigdy nie była tania – zwłaszcza jeśli nie chce się, żeby sprzęt ryczał jak Iwona z blendera.

Do tego dochodzi fakt, że rynek podzespołów teraz szaleje. Ceny wahają się jak kurs bitcoina po złych wiadomościach, więc trudno dziwić się Valve, że jeszcze nie wbili konkretnej kwoty na stronę.

A jak to wygląda na tle konsol?

PS5 chodzi dziś za 500–550 dolarów, PS5 Pro za 750, a Xbox Series X startuje od 600. Wszystkie te ceny są częściowo dopłacane przez producentów – klasyka, żeby wejść do domów jak najszerzej, a potem odrobić kasę na grach i usługach.

Valve tego nie robi. Nie musi. Steam sprzedaje gry jak woda na pustyni, więc nie potrzebują pchać hardware’u po kosztach. Oznacza to jednak, że Steam Machine pewnie wskoczy wyżej niż konsolowa półka cenowa.

I tu pojawia się pytanie: czy to chwyci?

Firma Ampere Analysis już jasno mówi: sukces zależy od ceny. Specyfikacja Steam Machine, choć „6× Deck”, nadal nie będzie poziomem high-endowych pecetów, więc jeśli Valve wywinduje cenę za wysoko, ludzie po prostu złożą własny zestaw – i będzie po temacie.

Ale… jeśli Valve dowiezie naprawdę cichy, kompaktowy, elegancki sprzęt plug-and-play, który odpala dowolną bibliotekę Steam na salonowym telewizorze bez zabawy w konfiguracje, to jest szansa na niszę, która może urosnąć szybciej, niż wielu przewiduje.

Podsumowując

Steam Machine nie będzie tanim „Steam Boxem”. To będzie pełnoprawny PC w formie konsolki, wyceniony jak pełnoprawny PC. Nie liczcie na magiczne promocje „dla ludu”. Valve robi sprzęt dla tych, którzy chcą wygody konsoli, ale nie mają ochoty zamykać się w ekosystemach Sony czy Microsoftu.

Czy to zadziała? To zależy od jednego detalu: ile to będzie kosztować w dniu premiery. Na razie – czekamy.