OpTic Texas znów odwaliło niezłe show. Zwycięstwo w CDL Monster Energy Launch Invitational to nie tylko otwarcie sezonu z przytupem – to jasny komunikat: jeśli ktoś chce zdetronizować aktualnych mistrzów, to czeka go cholernie ciężka robota.

OpTic w trybie „nie ma litości”

Green Wall wjechało w drabinkę niczym walec. 3:0 z Carolina Royal Ravens, potem 3:0 z FaZe Vegas – zero miejsca na dyskusje, zero potknięć. W Search and Destroy oraz na Overload wyglądali tak, jakby grali na autopilocie, a i tak byli o klasę lepsi od reszty stawki. Pierwsze starcie ze Still Orgless? Zgadliście – kolejne 3:0 i bilet do Wielkiego Finału.

Still Orgless, z duetem Envoy + Ghosty, miało jeszcze chęci do walki. Wpadli do dolnej drabinki, gdzie czekało G2 Minnesota – z którym też zrobili porządek, mimo że zaczęli od przegranej w Hardpoint. Kolejne dwie mapy wygrali i doczłapali się do finału, po raz pierwszy w historii tej ekipy.

Finał na pełnej – siedem map i zero odpoczynku

Seria finałowa to była jedna wielka napierdalanka, mapy szły łeb w łeb. Dopiero Scar S&D, wygrany 6:4 przez OpTic, zamknął sprawę. 4:3 w serii i kolejne trofeum ląduje w gablocie Green Wall.

OpTic zabiera do domu 25 000 dolarów z puli 75 000 – nie jakaś kosmiczna kwota jak na standardy Call of Duty, ale na pewno wystarczająca, żeby wypić porządne Monsterki i wrócić do roboty z energią.

Co dalej?

Przedsmak sezonu za nami, a prawdziwa jazda zaczyna się 5 grudnia, kiedy ruszają tygodnie kwalifikacyjne do pierwszego Majora. Co ważne, gospodarzem będzie właśnie OpTic Texas, więc presja i oczekiwania będą jeszcze większe.

Na start czekają ich mecze z Riyadh Falcons oraz G2 Minnesota. Reszta ligi będzie próbować nadrobić dystans, bo teraz wygląda na to, że OpTic nie tylko utrzymało formę, ale wręcz przykręciło śrubę.

Jedno jest pewne: jeśli reszta drużyn nie włączy wyższego biegu, to ten sezon może zakończyć się szybciej, niż ktokolwiek by chciał – i znowu z OpTic Texas na szczycie.