Rockstar znowu odpaliło dynamit pod branżą. Red Dead Redemption – to samo klasyczne, brutalne, cholernie klimatyczne RDR z 2010 roku – wjeżdża na PS5, Xbox Series X/S i Nintendo Switch 2 już 2 grudnia. I to nie jako kolejny odgrzany kotlet, tylko w wersji z konkretnymi ulepszeniami.
Nowe życie starego klasyka
RDR przez lata sprzedało ponad 17,5 mln kopii, co jak na tytuł, który debiutował na PS3 i X360, jest wynikiem wręcz bezczelnym. Gra w ostatnich latach odbiła się po różnych platformach – PS4, Switch, a w 2024 nawet PC, ale największy boom przyszedł po premierze na Steamie jesienią 2024, gdzie gracze dali jej 91% pozytywnych ocen. Nieźle jak na produkcję, która pamięta czasy, gdy smartfony miały jeszcze przyciski.
Teraz Rockstar odpala kolejny nabój: wersje na current-geny przygotowane we współpracy z Double Eleven i Cast Iron Games. I tu robi się ciekawie.
Co dostajemy na nowych konsolach?
PS5 i Series X/S:
- 4K, HDR, 60 FPS,
- zwyczajnie wygląda to lepiej niż kiedykolwiek,
- gra wreszcie działa tak płynnie, jak powinna była działać od początku.
Switch 2:
- też 60 FPS,
- wsparcie dla DLSS,
- i – co najdziwniejsze, ale serio – wsparcie dla „myszowych” kontrolerów hybrydy Nintendo.
To już nie jest zwykły port. To jest naprawdę sensowny upgrade.
Najlepsze? Upgrade za darmo
Jeśli masz RDR na PS4, Switchu lub Xbox One (BC), to wersję na current-gen dostajesz za darmo. Zero dopłat, zero kombinowania. Do tego save’y z PS4 i Switcha działają normalnie. I Undead Nightmare również dostało te same ulepszenia, więc szykuj się na najbardziej popaprany westernowy horror, jaki w życiu widziałeś, ale w 60 FPS.
Cała ofensywa Rockstara
W ogóle Rockstar odpalił jakąś globalną ofensywę: wersje mobilne, wersja na Netflix Games, a teraz current-geny. To wygląda jak pełnoprawny powrót marki, a nie tylko jednorazowa aktualizacja. Fani już zaczęli wrzeszczeć o upgrade dla Red Dead Redemption 2, i szczerze – skoro jedynka dostała taki relaunch, to byłoby wręcz dziwne, gdyby RDR2 nie poszło tą samą drogą.