Valve znowu kombinuje z konsolami. Po dziesięciu latach od klapy pierwszego Steam Machine, firma znana z Half-Life’a, CS-a i oczywiście Steam Decka, ogłosiła, że w 2026 roku wypuści nową generację swojego domowego sprzętu do graniaSteam Machine (Next Gen). I tym razem wygląda na to, że nie będzie to kolejny eksperyment dla garstki nerdów, tylko pełnoprawna konkurencja dla PlayStation 5 i Xboxa Series X.

Specyfikacja, która robi wrażenie

Valve tym razem nie idzie w półśrodki. Nowy Steam Machine ma pod maską półcustomowy układ AMD oparty na architekturze Zen 4 – 6 rdzeni, 12 wątków, do 4,8 GHz przy 30W TDP. Do tego GPU RDNA3 z 28 jednostkami CU, które wyciąga 2,45 GHz i żre 110 watów – czyli grubo.

W praktyce? Ponad sześć razy większa moc niż Steam Deck. Masz tu 4K w 60 FPS-ach, ray tracing, FSR i wsparcie dla DDR5 + GDDR6 VRAM. Wersje? Dwie: 512 GB i 2 TB SSD, a do tego slot na microSD i – co ważne – wewnętrzny zasilacz, więc zero zewnętrznych cegieł jak w laptopach gamingowych.

Nie handheld, tylko prawdziwa konsola

Valve nie próbuje tu powtarzać sukcesu Steam Decka 1:1. Ten sprzęt ma być typowo stacjonarny, z myślą o graniu na dużym ekranie, pod TV.

To ruch w kierunku klasycznej konsoli, ale bez zamykania się w ekosystemie. SteamOS jest już dużo dojrzalszy niż w 2015, ma lepszą kompatybilność z grami Windowsowymi i nie trzeba się już bawić w obejścia, żeby odpalić cokolwiek spoza Linuxa.

W pakiecie Valve dorzuca nową wersję Steam Controller – i oby tym razem faktycznie dało się go używać bez frustracji.

steam deck

Cena? Jeszcze tajemnica, ale będzie „warstwowo”

Valve nie podało jeszcze konkretnej ceny, ale wiemy, że będą dwie wersje sprzętowe. Można więc założyć, że tańszy model (512 GB) celuje w okolice 600-700 dolarów, a wersja 2 TB może podskoczyć nawet pod 1000.

W 2015 roku najtańsze Steam Machines startowały od 499 dolarów, ale potrafiły też kosztować chore 6000 w najwyższej konfiguracji. Tym razem ma być prościej i – miejmy nadzieję – rozsądniej.

Valve ma teraz doświadczenie i moment

Nie ma co ukrywać – pierwsze Steam Machines były katastrofą. Rozjechane specyfikacje, fatalny Linux, brak optymalizacji, i ogólne „po co to komu?”. Ale czasy się zmieniły. Steam Deck pokazał, że Valve potrafi robić sprzęt, który działa i sprzedaje się. Do tego PC gaming jest dziś bardziej mainstreamowy niż kiedykolwiek.

Valve ma więc wreszcie wszystkie karty w ręku:

  • SteamOS 3 z dopracowanym Protonem,
  • doświadczenie z Decka,
  • społeczność, która ufa ich sprzętowi,
  • i rynek, który chce takich urządzeń.

Podsumowując

Jeśli Valve nie spieprzy tematu jak dekadę temu, nowy Steam Machine może być najciekawszą alternatywą dla konsol od 20 lat. Nie tylko dlatego, że to Valve, ale dlatego, że to faktycznie może być PC w formie konsoli, bez ograniczeń, DRM-ów i abonamentów.

W 2026 roku zobaczymy, czy Gabe Newell i spółka naprawdę wrócą do salonu – czy znów skończą w folderze „dobrze zapowiadające się pomysły, które umarły po roku”.